Sympatycy Joanny Szarras i miłośnicy psa Gareta spotkali się w Centrum Kultury na promocji jej pamiętnika pt. „Garet.Fe”. Książkę, polecaną przez popularną pisarkę Monikę Szwaję, wydało Wydawnictwo SOL w Grójcu. Kim jest właścicielka owego, nazwanego z angielska, Gareta? To olkuszanka, tu mieszka, jest socjologiem z wykształcenia. Pracowała w służbie zdrowia, a także przez jakiś czas w „Przeglądzie Olkuskim”. Obecnie jest pełnomocnikiem burmistrza Olkusza ds. osób niepełnosprawnych. Ma córkę Kaję – psychologa i chwilowo 5 kotów. W wolnych chwilach pasjonuje się czynnie tkaniną artystyczną.
O czym jest ta książka? Najogólniej: o psie. O tych czworonogach napisano setki powieści i wierszy w różnych tonacjach: bohaterskiej, tragicznej, komicznej, żartobliwej itp. O miłośnikach psów mówi się czasem ze zrozumieniem, z podziwem, z sympatią, a czasem w głowę się pukaniem. „Pieskie życie,”pieski los, ”na psa urok”- Słownik etymologiczny języka polskiego zamieszcza takich psich zwrotów frazeologicznych aż 78. Można więc powiedzieć, że zwierz ten jest „obywatelem” ludzkiego świata i ludzkiego języka, więc i świata Joanny Szarras, jej matki i córki.
Ten pamiętnik – tak go określa autorka – jest utworem „z kluczem”, łatwym do rozszyfrowania dla ludzi jej bliskich, a nawet dalszych. Rozklekotane olkuskie autobusy, specjaliści ”złote rączki” z butelką w ręce, pijani kierowcy, lekarze, weterynarze, sąsiedzi i sąsiadki, obawy przed zwolnieniem z pracy, środowiskowe plotki i intryżki, które doprowadziły autorkę do dobrowolnego zwolnienia się z wcześniejszej pracy. Uczestniczymy w rehabilitacji ruchowej znękanej chorobą autorki, opisanej z wyjątkową kąśliwością. W całym realnym świecie Joanna Szarras widzi głupotę i śmieszność. I w tym świecie funkcjonuje również ów nieznośny piesek Garet III, pozyskany od jakichś jego wcześniejszych, nawiedzonych właścicielek.
W pamiętniku psi myśliciel i geniusz opisany jest w sposób antropomorficzny, a raczej tak „ludzko” widziany jest przez obecną posiadaczkę i jej córkę. Tak zresztą ocenia swego kundelka każdy ”psiarz”, zakochany w domowym czworonogu. Jeszcze trochę, a zostaniemy przekonani, że ten Garet ma duszę… Z tego wyprowadza nas jednak psycholog Kaja, twierdząc naukowo, że poczynania szczeniaka to jego naturalne odruchy. Oprócz psa spokój domowego ogniska zakłócają liczne koty, okazja do kocio-psich awantur.
A opisy tych wyczynów, przesadnie zwielokrotnione, tworzą świat absurdalny, doprowadzony do groteski. Po dojściu do połowy książki zaczyna czytelnika ogarniać nuda.
Ale czyta się… Napisane gładko, w tonacji felietonowej, językiem miejscami nader kolokwialnym, a czasem nawet ordynarnym.
I dziwić się można, że autorka, ubolewająca nad swoją marną kondycją, zagoniona w codzienności, ma zdrowie, żeby dzień w dzień, przez 7 miesięcy, spisywać wyczyny owego szczeniaka Gareta. Nazywa siebie jego mamą – co wydaje się już niejaką przesadą.
To książka o przeżyciach rodziny w kontekście psiego szaleństwa. ”Zmory i słońca mojego życia” – pisze Joanna Szarras.
A kto by chciał przyjąć pod swój dach psa, po przeczytaniu tej książki powinien się zastanowić, czy „warta skórka za wyprawkę”.
Dziennikarz czytał i … nic nie zrozumiał. Typowe.
witajcie jestem weterynażem jak chcecie zadaćpytanie o swoim pupilu to dodajcie komentarz o żebym rozpoznało że to do mnie to zanim napiszecie komentaż napiszcie wielkimi literami WIKI a odpisze podajcie swoje imiona w pytaniu a w odpowiedzi bendzie wasze imie a i w liście podajcie jeszcze nazwisko by nie pomylic sie DOWIDZENIA 😡
:-* Tak to jest, jak dziennikarz nie jest obecny, a potem zbiera informacje z piątej ręki!
Witam wszystkich serdecznie. Pomyślałam, że przyda się Państwu małe sprostowanie odnośnie powyższego reportażu. Mama pracuje na wspomnianym stanowisku, ale w Urzędzie Miasta Sławkowa. Artystycznie zajmuje się wieloma rzeczami, ale akurat nie tkaninami 😉 Garet zaś został adoptowany od kobiet, które poza pracą zawodową i rodziną postanowiły oddać się opiece nad zwierzętami porzuconymi, zaniedbanymi i maltretowanymi, ratując ich życie. Można je nazwać tylko wspaniałymi ludźmi godnymi naśladowania. A co do zachowania zwierząt: jestem daleka od stwierdzenia, że jest ono efektem działania li tylko popędów (nigdy tak nie mówiłam), a wręcz przeciwnie – jest kombinacją ich cech temperamentalnych oraz wpływu środowiska, tworzących niepowtarzalną całość u każdego z nich. Co jest moim osobistym poglądem, a nie opinią naukową 🙂 Pozdrawiam wszystkich czytelników „Przeglądu Olkuskiego” i książki „Garet, fe!” 🙂