Krakowski zespół Vallium dał się już poznać olkuskim fanom rocka podczas tegorocznego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Miejskim Ośrodku Kultury. Frantic działa w naszym mieście do 2011 roku, rozwija się i ma już na koncie kilka koncertów na lokalnych scenach. Wieczór wieńczący pierwszy weekend lipca muzycy z obu kapel spędzili na scenie MOK, gdzie najpierw gospodarze, a po nich goście dali solidną dawkę rocka.

Jeśli ktoś nie słyszał Frantica od czasu debiutu w Baszcie ponad rok temu, to z pewnością został niedzielnym występem zaskoczony. Muzycy poczynili wyraźne postępy i zdaje się nareszcie przełamali nieustanne kłopoty z pozyskaniem do stałej współpracy wokalisty. Obecnie zespół ten tworzą: Piotrek S. (perkusista i szef zespołu), Michał Koch (gitara basowa), Dominika Bilewicz (śpiew) oraz Michał Szlachta (gitara). Wracając na chwilę do historii kapeli dodać należy, że założycielami byli Piotrek S. i Michał Koch. Z kolei analizując ich muzyczne inspiracje wymienić można Tool, Faith No More, Queens Of The Stone Age i, jak sami twierdzą „many more…”. 7 lipca w MOK wykonali 9 kawałków, były wśród nich covery oraz autorskie kompozycje. Zagrali m. in. „Popołudnia bezkarnie cytrynowe” Comy, „Wódkę” Kultu, „John Basilone” i „Piosenkę o Amber Gold”.
 
Vallium istnieje od października 2005 roku. Zespół może się pochwalić udziałem w największych krajowych festiwalach: Woodstock, Slot Art Festival i Coke Live Festival. Dzięki zwycięstwu w Coke Live Fresh Noise nagrali swoją pierwszy album. Wśród swych inspiracji wskazują na grunge, nu metal oraz rock lat ’70. Skład Vallium to: Artur Starżyk (śpiew,  gitara), Kuba Jaworski (gitara), Michał Marczak (gitara basowa) i Marcin Wolski (perkusja). W ubiegłą niedzielę goście z Krakowa wykonali w olkuskim MOK utwory ze swego najnowszego, przygotowywanego przez trzy lata albumu pt. „Horyzont Zdarzeń”. – W trakcie prac nad tą płytą ulegaliśmy różnym inspiracjom, słuchaliśmy Led Zeppelin i Pink Floyd na przemian z Foo Fighters i Linkin Park, a do tego jeszcze podróż do Indii i eksperymenty z instrumentami. Dlatego „Horyzont Zdarzeń” jest muzycznie bardzo zróżnicowany i, przynajmniej naszym zdaniem, ciekawy. – wyjaśnił nam przed koncertem Artur Strażyk. Skąd wziął się intrygujący dla każdego, kto nie interesuje się astronomią tytuł? – Horyzontem zdarzeń nazywany jest obszar wokół czarnej dziury, z którego nie wydostaje się nic, nawet światło. Dlatego dla obserwatora spoza tej sfery, wszystko za horyzontem zdarzeń pozostaje niewidoczne. Muzyka pozwala ludziom dostrzec więcej, a my chcielibyśmy, by ten album dał im to, umożliwił przekroczenie horyzontu zdarzeń. – dodał Michał Marczak.
0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze