W olkuskim BWA odbyło się spotkanie ze sztuką dr. Narcyza  Pióreckiego, pracownika naukowego Uniwersytetu Rzeszowskiego, członka Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Twórczego „Wiklina”, Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego, Polskiego Towarzystwa Ogrodów Botanicznych, dyrektora Arboretum i Zakładu Fizjografii w Bolestraszycach.

Zaskakujące zainteresowania. Dodajmy więc, że Stowarzyszenie „Wiklina” działa w Tarnobrzegu i okolicach i skupia twórców rzemiosła artystycznego z tamtych okolic. Jedna z prac znajdująca się na ogrodzie Centrum Kultury jest darem tego Towarzystwa  po wystawie, która kilka lat temu miała miejsce w Olkuszu. Dendrologia to nauka o drzewach. Arboretum to ogród dendrologiczny, obszar, na którym znajdują się kolekcje drzew i kwiatów utrzymywanych w celach naukowo-badawczych. Dodajmy tytułem uzupełnienia tematu, że takim arboretum jest wspomniane wyżej Arboretum w Bolestraszycach. To wspaniałe arboretum położone jest w odległości 7 km na północny-wschód od Przemyśla. To cenny  zabytek kultury i przyrody Małopolski. Tu w połowie XIX wieku mieszkał i tworzył wybitny malarz polskiego romantyzmu Piotr Michałowski. Organizatorem i dyrektorem Arboretum w Bolestraszycach  był w latach 1975-2001 prof. dr Jerzy Piórecki, a schedę po nim objął w roku 2001 jego syn, nasz dzisiejszy gość. Arboretum w Bolestraszycach i połączone z nim w roku 2000 arboretum w Cisowej koło Gorlic ma powierzchnię 308 ha. Zgromadzono tu kilka tysięcy gatunków i odmian roślin, w różnych kolekcjach. To piękne miejsce odwiedza corocznie 100 tysięcy ludzi. Wśród różnych form aktywności naukowej i kulturalnej  tej placówki wymienić trzeba  również Międzynarodowy Plener Artystyczny „Wiklina”.

Skąd to zainteresowanie? – pytamy artystę.piorecki_2
– Inspiracją mojej sztuki jest natura, plener, światło, przyroda i jej piękno, stąd dendrologia i ogrody botaniczne. Swoim pracom, jak widać, nadaję tytuły świadomie, żeby skłonić odbiorcę do podążania tropem mego zainteresowania .Np „Chmury odbite  w tafli stawu”, „Zbutwiały liść”, „Zamarznięte w stawie”, „Rozdmuchane jesienne liście”, „Co nie zniknęło pod pierwszym śniegiem”. Chcę w taki sposób pokazać inspirację mojego malarstwa. Najprzód plener, obserwowanie  przyrodniczej, roślinnej rzeczywistości, szybki, pospieszny szkic, potem praca w atelier. Przypomina to trochę prace fotografika, która to metoda nie jest mi obca, jako że zajmuję się również fotografią artystyczną”.
– I nic dziwnego, skoro pan żyje, mieszka i pracuje w tak unikatowym przyrodniczo miejscu jak  Bolestraszyce. Mówiąc między nami, mimo tak znaczących osiągnięć plastycznych, jest Pan bardziej znany jako dyrektor owego Arboretum…Ma Pan imponującą ilość wystaw w kraju i za granicą. Aż 45….
– Od roku 1986, kiedy ukończyłem ASP w Krakowie, minęło lat prawie 25. Nie ma zatem niczego dziwnego w ilościowym wyrazie mojej aktywności  artystycznej.  Zajmuję się także tkaniną artystyczną, której tu, ze względów przestrzennych sali wystawowej, nie mogłem pokazać, a także wikliną, jako materiałem do twórczości. Wystawiałem wiele razy swoje prace wikliniarskie bądź inspirowane wikliną w Tarnobrzegu, gdzie znajduje się centrum Stowarzyszenia Twórczego „Wiklina”.
– Nie wiem, czy pan widział olkuskie Muzeum Wikliny Władysława Wołkowskiego. Był Wołkowski chyba pierwszym artystą, który spożytkował dla  sztuki ten materiał.
Obrazy… Obrazy, które oglądamy to kolorowe abstrakcje: wirowanie, przypadkowe, rozpadające się kształty przestrzenne jakby chmury, rozpływające się w wodzie, w powietrzu, we mgle. Miłośnicy malarstwa zdecydowanie kolorowego, kontrastowego, mogą w tych obrazach  znaleźć zadowolenie. Można je z przyjemnością „powiesić w salonie”.
A o co w tym chodzi? „Co autor chciał powiedzieć?”
„Nie zawsze w sztuce o coś chodzi”-  mawia artysta plastyk Stanisław Stach.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze