bukowno do wojny

Miasto nad rzeką Sztołą, dawniej zwaną Czartorią. Językoznawca Stanisław Rospond zwraca uwagę, że niektóre drzewa, kiedyś często spotykane, dziś rzadkie, wielokrotnie służyły do tworzenia nazw miejscowych. Zdaniem tego językoznawcy słowo buk jest prasłowiańską pożyczką z germańskiego. W Polsce naliczyliśmy jeszcze dwie większe miejscowości o tej nazwie. Dodatk owo znaleźliśmy także Bukowno w Czechach, koło Mladej Boleslav. Pierwsza wzmianka o Bukownie pochodzi z 1444 r. (błędne jest podawanie, że w 1384 r. książę opolski Władysław nadał przywilej na sołectwo w tej wsi, gdy tymczasem wzmiankowany dokument dotyczy innej miejscowości o tej nazwie – Bukowna pod Częstochową). W dokumencie wydanym 11 maja tegoż 1444 r. Zbigniew Oleśnicki biskup krakowski nadaje Michałowi z Proszowic sołectwo we wsi Bukowno w kluczu sławkowskim. W dokumencie pada też nazwa dopływu rzeki Białej Przemszy – wówczas zwącego się Trzcianka (dziś Warwas). Ów zaś Mikołaj był cieślą, który pracował przy naprawie zamku w Sławkowie zniszczonego w czasie najazdu na to miasto polskiego zwolennika husytyzmu Mikołaja Kornicz Siestrzeńca. Właśnie za dobrą robotę na zamku w Sławkowie Mikołaj został sołtysem w Bukownie, z przynależnymi mu dwoma łanami roli, tyloma stawami, karczmą (którą Jan Długosz wymienia w „Liber Beneficiorum dioecesis Cracoviensis” z lat 1470-80) oraz przywilejem na założenie 50 barci. Przez wieś przebiegał znany trakt z Krakowa do Bytomia, a dalej do Wrocławia. W XV w. Bukowno podlegało parafii w Sławkowie (kościół pw. św. Krzyża). Wieś należała wciąż do klucza sławkowskiego, a ten do biskupstwa krakowskiego (klucz sławkowski przetrwał do 1789 r., kiedy to przeszedł we władanie skarbu państwa).

Z 1574 r. mamy informację, że biskup krakowski Franciszek Krasiński wydał pozwolenie mieszczanom krakowskim Janowi Porębskiemu i Walentemu Kmiotkowi na zakładanie kopalń w kluczu sławkowskim. Chodziło głównie o teren – jak dowiadujemy się z dokumentu – opuszczonej wsi Bukowno… Nie wiemy, dlaczego wieś była opuszczona, może był to efekt zbiegostwa włościan.

Pierwsza wzmianka o młynie w Bukownie pochodzi z XVI w. W 1645 r., było tu obok 5 sołtysów i młynarza 42 poddanych biskupa krakowskiego. W XVII w. w Bukownie na Czartorii działała huta, w której przetapiano olkuskie rudy. Od 1722 do 1734 r. tutejszą karczmę dzierżawił od magistratu sławkowskiego Maciej Antoni Korulski, stolnik parnawski i starosta sławkowski.
Lustracja z 1789 r. wciąż wymienia tę miejscowość jako część składową klucza sławkowskiego. Bodaj ostatnim dzierżawcą Bukowna był Wojciech Kozłowski, który miał tu dwór z folwarkiem, a jako urzędnik górniczy, zajmował się m.in. odzyskiwaniem kruszców z dawnych hałd. Tak przynajmniej podaje H. Kownacki, syn ostatniego dzierżawcy klucza sławkowskiego. Wkrótce jednak (1789) całe te dobra przeszły na skarb państwa. W. Semkowicz podaje, że mieszkało tu w 1789 r. 559 ludzi w 137 domach, co na ówczesne warunki było wręcz szafowaniem wolną przestrzenią mieszkalną (w innych miejscowościach w jednym gospodarstwie gnieździło się i po 20 lokatorów).

bukowno do wojny1

Następnego roku wymieniane są znajdujące się tutaj dwa młyny i huta. Wśród mieszkańców było czterech szlachciców (posesor z rodziną). Gdy tereny Olkuskiego zajęli w 1796 r. Austriacy, podjęli szybko próby zwiększenia wydobycia ołowiu w Bukownie. W 1814 r. w pobliżu tej miejscowości otwarto kopalnię „Ulisses”. Kilka lat później (ok. 1819 r.) powstało tutejsze Towarzystwo Szkół Elementarnych. W 1827 r. były tu 134 domy i 483 mieszkańców, w 1880 r. (jak podaje „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego”) liczba domów zwiększyła się do 174. Wiemy też, że w 1875 r. działał w Bukownie młyn wodny J. Sośnierza. W końcu XIX w. Bukowno było wsią rozmieszczoną w czworobok, z polami po środku. Po 1864 r, kiedy uwłaszczono chłopów, miejscowość znacznie się rozrosła. Wtedy też dawne Bukowno zaczęto zwać Starą Wsią. Gdy w latach 1882-85 powstała kolej Iwangrodzka (z Dąbrowy Górniczej do Dęblina, zwanego wówczas Iwangrodem), działki pod nią sprzedali także mieszkańcy Bukowna i Starczynowa.

Reymont w Bukownie. Od wielu lat trwa spór czy opisany przez Władysława Reymonta w powieści „Fermenty” (napisana w Wolbórce w 1896 r.) Bukowiec, to Bukowno. Taką opinię wyraził przedwojenny prezes olkuskiego Oddziału PTTK Antoni Wiatrowski w „Ilustrowanym przewodniku po ziemi olkuskiej” (Olkusz 1938). Jest faktem, że Reymont pracował na kolei (w latach 1886-1891), więc kto wie, czy nie właśnie w Bukownie. Jednak opisane w „Fermentach” krajobrazy nijak się mają do tutejszych okolic…

W początkach wieku mimo możliwości zatrudnienia w kopalniach wielu ludzi wciąż zajmowało się rolnictwem. Uprawiano głównie żyto, owies, jęczmień i ziemniaki. Niektórzy ludzie z Bukowna i okolicznych wsi dorabiali sobie wożąc galman z tutejszych kopalń furmankami do hut w Będzinie. Niektórzy wyplatali słomiane kapelusze. Bukowno dzieliło się wówczas na trzy części: Starą Wieś, Świnią Górę i Skotnicę.

Tajna drukarnia. W 1908 r. działała w Bukownie, w domu robotnika kopalni „Kazimierz” tajna drukarnia, w której drukowano nowe numery „Górnika” oraz ulotki dla Zagłębia Dąbrowskiego, okręgu Częstochowskiego i Radomsko-Kieleckiego. Druki stąd trafiały nawet za granicę. Opiekujący się drukarnią Jakub Dębski „Kuba” wpadł w ręce Rosjan i trafił na katorgę. Inny konspirator zakopał drukarnię, ale gospodarz, u którego się znajdowała oddał ją w końcu na złom.

Intratnym zajęciem dla mieszkańców Bukowna i Starczynowa był podczas I wojny szmugiel przez granicę. Tym procederem zajmowały się całe rodziny, nad czym ubolewano na łamach „Kroniki Powiatu Olkuskiego”.

Działalność spółdzielcza w Bukownie ma starą tradycję. Pierwsze Stowarzyszenie Spożywcze „Spójnia” powstało tu ok. 1917 r. W 1918 r. liczyło 56 osób, a jego prezesem był Józef Czerniak.

W latach 20. mapę geologiczną Bukowna wykonał profesor Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie, Feliks Rutkowski (1878-1964), syn znanego rzeźbiarza Zdzisława. Rutkowski specjalizował się w hydrobiologii. Trudnił się też tłumaczeniami. Po przejściu na wcześniejszą emeryturę zajął się całkowicie translatorstwem. Przełożył na polski znaczną ilość książek podróżniczych, popularno-naukowych i historycznych. Jemu zawdzięczamy m.in. przekłady „Samotnie przez pustynie lodowe” D. Irwina i J. O’Briena i znakomitą pracę „Napoleon i jego marszałkowie” Archibalda Gordona Macdonella (której tyle zawdzięczają książki W. Łysiaka). Po wojnie Rutkowski wrócił do zawodu.

bukowno do wojny2

Uzdrowisko: Bukowno … Zdrój? Przed wojną Bukowno było znanym uzdrowiskiem popularnym zwłaszcza wśród mieszkańców Zagłębia. Z inicjatywy władz miejskich Olkusza i Starostwa powstało tu bowiem osiedle domków letniskowych zwane Leśnym Dworem. Letników przyciągał sprzyjający zdrowiu klimat oraz piękna i czysta rzeka Sztoła. Tak to urocze miejsce opisywała po latach Janina Krawczyk: „Ośrodek letniskowy powstał na uboczu, w otoczeniu sosnowego, żywicznego lasu, w zasięgu piaszczystego brzegu rzeki Sztoły. Jej nasłonecznione plaże miały leczyć lub zapobiegać chorobom reumatycznym, a kąpiel w czystej wodzie relaksować wczasowiczów. Na Sztole zbudowano zaporę i po spiętrzeniu wody powstał basen o powierzchni 15 000 m2. Można tu było nurkować, kąpać się lub popływać kajakiem w czystej, źródlanej wodzie. Obok basenu urządzono dla dzieci brodzik (ok. 400 m2), wyłożony żelbetonem, aby woda nie wnikała w przepuszczalną warstwę piasków. Przy jednym jego narożu wybudowano <<małą elektrownię>>, która pozwalała oświetlać <<Leśny Dwór>> z brodzikiem i Dom Harcerza, który stał w pobliżu, na obecnej ul. Reymonta (mieścił po wojnie przedszkole – dop.). W tym czasie było tu kilka domów prywatnych, stara poczta, dawna betoniarnia, tartak oraz domy letniskowe. Te domy letniskowe wybudował magistrat olkuski, a protektorem był sam starosta Mieczysław Majewski. Są to: jeden duży budynek z wielką salą i trzy domki letnie, z drewna, oszalowane deskami w ciemnobrązowym kolorze. Rzucają się w oczy białe okna – stare, dwukwaterowe, w których każda kwatera podzielona jest na cztery małe /…/. Ten cichy letniskowy ośrodek został nazwany <<Leśny Dwór>>, który z dala od miast i przemysłowego hałasu tętnił własnym życiem. Odwiedzali go turyści, mieszkańcy Olkusza, letnicy z pobliskiego Śląska i Zagłębia, a także z samej stolicy”.

Po wojnie przez pewien czas nikomu to nie przeszkadzało. Później jednak ośrodek przejął Fundusz Wczasów Pracowniczych, a od 1962 r. samo miasto. W tym czasie rozwinął się tu przemysł wydobywczy i hutniczy, nie remontowany ośrodek (postawiono tylko trochę domków campingowych) podupadł. Zalewy (wykopano jeszcze kilka mniejszych) wykorzystuje PZW, nie wolno się kąpać, a o pływaniu kajakiem można tylko pomarzyć. Są jednak zalążki dawnego, jak choćby domki campingowe bukowieńskiego MOSiR-u, które wynajmuje się turystom, a jest przy nich cała baza, wraz z zapleczem gastronomicznym, potrzebna wczasowiczom. Ośrodek ma tu także Śląska Fabryka Urządzeń Górniczych „Montana”. Nowa linia. W latach 30-tych powstała kolejna linia kolejowa, która połączyła Bukowno ze Szczakową. W 1938 r. Bukowno Wieś doczekało się elektryfikacji. Światło elektryczne pojawiło się w 200 gospodarstwach. Od czerwca 1939 r. miejscowość ma własny cmentarz parafialny (po wojnie powstał kolejny, przy drodze do Bolesławia).

Sobótki. Przed wojną tradycja nakazywała, by 27 maja, czyli w drugi dzień Zielonych Świąt zapalić sobótkę; czyniła to młodzież, która przy tej okazji organizowała zabawy z tańcami. Już jednak w końcu XIX w. etnograf Stanisław Ciszewski narzekał, że zanika zwyczaj śpiewania przyśpiewek podczas sobótek, a ostaje się jeno sam zwyczaj skakania przez ogień („Wszyscy obecni muszą przeskakiwać przez ogień, nawet stare baby zmuszają do tego. Znajdujący się tam zaś parobcy, chwytają dziewczęta i trzymają je za nogi i ręce nad ogniem, potrząsają niemi mówiąc: trza im pchły wytrząść”). Po wszystkim był zwyczaj chodzenia do karczmy: „zielone przepijać”. Jeszcze w latach 90. XX w. sobótkowy zwyczaj kultywowały bukowieńskie dzieci. Najwięcej zabawy sprawiało chłopcom smarowanie rąk węglikami, a potem tymiż twarzy dziewczyn. Zwyczaj palenia sobótki ma rodowód pogański, ale Kościół go zaaprobował, tłumacząc, że jest to pamiątka objawienia Ducha Świętego, który – jak wiadomo – miał postać ognia. Dym z sobótki ponoć zapobiega gradobiciom, ma też sprowadzać urodzaj i wzmagać mleczność krów. Przepędzenie zaś bydła nad wygasłą sobótką ma je chronić przed urazami nóg.

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze