elżbieta z pileckich granowska

Elżbieta Pilecka (ur. po 1371 r., zm. 12 maja 1420 r.), córka Ottona z Pilczy i Jadwigi Melsztyńskiej, weszła do historii przede wszystkim jako trzecia żona króla Władysława Jagiełły. Co ciekawe, Jadwiga Melsztyńska była matką chrzestną …Jagiełły. Gdy więc Elżbieta wyszła za Jagiełłę, wielu ówczesnych uważało ich związek za kazirodczy. Po matce była też krewną przywódcy polskich husytów, kasztelana bieckiego Spytka z Melsztyna. Idee czeskiego reformatora, Jana Husa, musiały więc być jej dobrze znane. Mało zresztą brakło, a miałaby możność zetknięcia się z nimi bezpośrednio w czasie, gdy – jak przekazuje Jan Długosz – jej mężem był morawski lub śląski rycerz Wiśla (Wyszla) Czambor, który nim pojął ją za żonę, wprzódy uprowadził Elżbietę wraz z matką Jadwigą z Pilicy i wywiózł na Morawy (w 1389 r.). Potem Czambora, gdy ten po kąpieli wychodził z pewnej krakowskiej łaźni, zabił ponoć też Morawianin, pochodzący z czeskich Odrowążów, Janczyk Janczykowicz Hiczyński (wcześniej odbił Wiśle Elżbietę i pojął ją za żonę). Gdy i on umarł, Pilecka wyszła za kasztelana nakielskiego Wincentego Granowskiego. Skoro aż tylu było chętnych do żeniaczki z bogatą dziedziczką, nie można wykluczyć, że była z niej powabna kobieta, co jednak wykluczają przekazy źródłowe, a zwłaszcza kronika Jana Długosza. Podejrzewać jednak możemy zacnego pana Jana o lekko tylko skrywaną niechęć do Elżbiety, stąd taki, a nie inny jej obraz w jego kronice (i tak był dla niej łaskaw, taki Erazm Ciołek – osobisty sekretarz Jagiełły! – napisał, że król ożenił się ze świnią!). Zresztą z dziełem Długosza zaczynają się tzw. schody, bo niektórzy historycy (np. Anna Klubówna w „Czterech królowych Jagiełłowych”) twierdzą, że z tymi dwoma małżeństwami Elżbiety Długosz z lekka przesadził: „Wisło Czambor rzeczywiście istniał, tylko że nie miał nic wspólnego z Elżbietą Pilecką. Wziąwszy w zastaw Kruszwicę od nielojalnego lennika polskiego, Ziemowita mazowieckiego, zawarł potajemny układ z Krzyżakami, że przyjdzie im z pomocą zbrojną w czasie wojny z Polską, za co otrzyma pięćset kop groszy praskich, a jeśli mu się uda wziąć króla do niewoli, dodatkowo Krzyżacy zapłacą mu tysiąc marek pruskich. Wobec tego Bartosz z Odolanowa zdobył Kruszwicę i uwięził Czambora. Zwolnił go za opłatą czterech tysięcy groszy praskich i wydalił z kraju. Drugi, jakiś Jenczyk Hiczyński, jest postacią fikcyjną” – wyrokuje Klubówna, zapewne opierając swój sąd na wiadomościach – czy raczej ich braku – w „Herbarzu” Bartosza Paprockiego, który o obu małżeństwach Elżbiety ani się zająknął. Z radością bym się z nią zgodził, gdyż zważywszy na moc zajęć, jakie miał na barkach Czambor, można uwierzyć, że nie miałby on czasu uganiać się za przebywającą w Małopolsce bogdanką, a już na pewno wyjeżdżać z nią na Morawy. Zastanawia jednak w takim razie wyobraźnia Długosza, który bardzo dokładnie opisuje napad i zabójstwo Czambora przez Janczyka; pisze na przykład, że zabójcy towarzyszyło 12 ludzi, wymienia miejsce mordu, nawet nazwę domu, w którym była owa łaźnia. Co więcej, jeśli Hiczyński to postać fikcyjna, jak w takim razie traktować fakt, że jego syn przyprowadził pod Grunwald chorągiew pod znakiem Odrowąża? Czyżby Długosz tak bezczelnie łgał? Dajmy już jednak spokój sporom… Dość istotna jest wiedza o tym, że Elżbieta wraz z matką nie zmieniły wyznania – co mogłoby się zdarzyć, gdyby przebywały na terenach o silnych wpływach husyckich – a nawet wzmocniły życie religijne w Pilicy. W tym kontekście zastanawia jednak dekret biskupa Zbigniewa Oleśnickiego z 1432 r., który dwukrotnie nawoływał tamtejszy kler w Pilicy do gorliwości.
Trzeba też przypomnieć, że córka Elżbiety Granowskiej, pasierbica Władysława Jagiełły, po matce nosząca imię Elżbieta w 1418-1419 r. wyszła za mąż za Bolka V, najstarszego syna Bolka IV księcia opolskiego. Ponieważ dostała ona w posagu Pilicę, czyli dobra dziedziczne po dziadku wojewodzie sandomierskim Ottonie, stał się Bolko właścicielem tych posiadłości. O tym, że Bolko V wraz z żoną przebywali w Pilicy czyli „urzędowali” na zamku w Smoleniu, wiadomo dzięki wydawanym tam przez nich dokumentom (jeszcze w 1428 r. tytułuje się Bolko panem na Pilicy). Małżeństwo nie było jednak szczęśliwe. Gdy jeszcze w wieku. 20 lat zmarł jedyny bardzo kochany przez Bolka syn Wacław, doszło do separacji. 

smolen wg rysunku b podbielskiego tyg ilustrow 1862

Pora przedstawić samego Bolka, bo postać to wyjątkowo barwna, więc i warta krótkiego choć opisania. Urodzony około 1400 r. młody książę studiował na Uniwersytecie Karola w Pradze. I choć edukację pobierał już po tym, jak sobór w Konstancji spalił Husa, to jednak wciąż silne były tam wpływy nauk czeskiego reformatora. Do 1425 roku Bolko nie ujawniał się ze swymi poglądami i nie wchodził w konflikt z Kościołem katolickim. W latach wojen husyckich (1426-27) w przeciwieństwie do innych śląskich książąt nie angażował księstwa głogowskiego w walki z husytami. Może właśnie dzięki temu uniknęło ono złupienia.
Gdy husyci pod wodzą Walka Kudelnika stanęli pod zamkiem w Głogówku, a dodatkowo głównodowodzący wszystkim husytom Jan Żiżka zażądał od Bolka uznania nauk Husa i zniesienia fundacji tamtejszego kościoła kolegiackiego, długo się nie namyślał, tylko warunki przyjął. (Zresztą z początku nie było go w obleganym Głogówku, bo bawił w Gliwicach, gdzie rozmawiał z marzącym o czeskiej koronie zwolennikiem husytów księciem Zygmuntem Korybutowiczem). Bolko obiecał nawet pomagać husytom, i – jak się okazało – był słowny. Bardzo się czyn Bolka nie spodobał innym książętom. Bolko IV, ojciec naszego bohatera, choć też sprzyjał husytom, czynił to po kryjomu. Bardzo oburzony był za to Jagiełło. Tymczasem Bolko V wraz z husytami wyprawiał się na Kluczbork, potem Namysłów, którego jednak zdobyć husytom się nie udało. W tym samym czasie Bolko wraz z Zygmuntem Korybutowiczem i Dobkiem Puchałą wyprawił się na klasztor w Częstochowie. Wedle legendy to wtedy miało dojść do próby zrabowania obrazu Matki Boskiej. Ponoć wóz nie mógł udźwignąć cudownej ikony, więc zdenerwowani husyci mieli jakoby potraktować obraz mieczem, za co spotkała ich zasłużona kara: padli martwi albo oślepli. Tyle tylko, że legenda ma się nijak do prawdy, bo najeźdźcom nic się nie stało, a owe ślady „husyckiego” cięcia na obliczu Czarnej Madonny, to efekt malarski – z nieco późniejszego czasu. Wracając do Bolka V i jego militarnych i politycznych peregrynacji. Po Częstochowie były inne miasta, oraz zamki śląskie, które Bolko zdobywał, bogacił się, a jego siły rosły, co bardzo niepokoiło innych władców śląskich księstw. Wkrótce większość Śląska znalazła się w rękach Bolka i husytów. Nie udało mu się jednak zdobyć Wrocławia. Z tego mniej więcej okresu znany jest opis Bolka pióra Długosza. Kronikarz, który nie pałał chyba przyjaźnią do księcia „heretyka” przedstawia go jako niskiego, czarniawego obżartucha, pozwalającego sobie na mało dżentelmeńskie zachowanie wobec niewiast. Wtedy też zaczęły się gorsze czasy dla Bolka i husytów.

smolen wg rysunku a schouppego kłosy 1867

W roku 1431 książęta oleśniccy, wykorzystując nieobecność Korybutowicza, zajęli Gliwice. Bolko V został więc sam, a przy tym jeszcze husyci się między sobą kłócili (zdecydowani na wszystko taboryci – z poszukującymi „konsensusu” utrakwistami). Jak wiadomo między obu odłamami doszło nawet do wielkiej bitwy pod Lipinami. Sam Bolko przegrał bitwę z wojskami Mikołaja raciborskiego pod Trzebnicą (w roku 1434), choćby i dlatego że w tym czasie dotychczas pomagający mu husyci wspomagali Polskę w walce z Krzyżakami (oczywiście za określone wynagrodzenie). Tracił wówczas Bolko ziemie, miasta i ludzi. W tym samym roku świdniczanie pojmali znanego husytę Piotra Polaka wraz z 60 ludźmi. Trzydziestu z nich zabito. Ponieważ jednak bardziej obawiano się husytów niż Bolka, on sam i jego terytorium mniej byli narażeni na ataki politycznych przeciwników. Dość zastanawiający jest stosunek Bolka do katolickiego duchowieństwa, o ile bowiem księży wygnał ze swego księstwa, o tyle np. oszczędził klasztor franciszkanów, może dlatego że wśród zakonników reguły św. Franciszka przeważali Polacy. Po śmierci będącej z nim w separacji Elżbiety (w 1453 r.) ożenił się powtórnie ze szlachcianką Jadwigą, córką Hińczy Biesa. Z tego małżeństwa nie doczekał się potomstwa.

Gdy umarł w 1460 r., na Śląsku śmierć jego przyjęto z ulgą, cieszono się, że tak zatwardziały heretyk, który nawet klątwy się nie bał, zszedł z tego świata. Kronikarz głogowski pisał, że kazał sobie Bolko najlepszego konia osiodłać i powiedział: „że nie chce pieszo iść do piekła, jak inni rozbójnicy, lecz konno, jak na pana przystało. I z tą fantazją umarł, a bracia mniejsi (czyli franciszkanie – dop.) pochowali go z wszystkimi honorami w swoim kościele, nie zważając na ekskomunikę”. Mnie się postawa zakonników podoba. Niestety, z polecenia wrocławskiego biskupa franciszkanie byli zmuszeni przenieść doczesne szczątki Bolka V poza obręb swego kościoła (nie chce mi się wierzyć, że duch jego nie dał im spać – jak przekazuje kronikarz).

Ciekawostka. Kto czytał „Trylogię husycką” Andrzeja Sapkowskiego, ten wie, że Bolko V wielokrotnie pojawia się na jej stronach, jak i inne postaci z powyższego tekstu („Narrenturm”, „Boży bojownicy” i „Lux perpetua”).

Fot. 1. Elżbieta z Pileckich Granowska, Wikipedia.
Fot. 2. Smolen wg rysunku B, Podbielskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1862 r.
Fot. 3. Smolen wg rysunku A. Schouppego, „Kłosy” 1867 r.

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze