Zaczęliśmy w zeszłym tygodniu opis dziejów Bolesławia dochodząc do osoby Marcjana Chełmskiego I, który żył w latach ok. 1500 – 1575. Dziś o jego potomkach, również bolesławskich dziedzicach i niepospolitych ludziach.
Marcjan Chełmski II. Syn Marcjana Chełmskiego, powity z małżeństwa z Zofią z Konarskich. Nie wiemy, kiedy przyszedł na świat. Tak jak ojciec, był chorążym krakowskim i kalwinem, która to zbieżność powoduje, że niektórzy historycy mylą jednego z drugim, a czasem i z trzecim, bo również syn Marcjana II nosił to imię. Cóż wiemy o Marcjanie II? Otóż parę rzeczy wiemy, choćby to, że w 1559 r. studiował u Sturma w Strassburgu (byłby więc tam z nieznanym z imienia synem Remigjana Chełmskiego, który ponoć tamże studiował czy też historycy mylnie zaszeregowali Marcjana?). Wedle „Herbarza” Bonieckiego chorążym krakowskim został w 1569 r. Na zjeździe senatorów i rycerstwa województw krakowskiego i sandomierskiego, który zebrał się wkrótce po śmierci Zygmunta Augusta (zm. 1572), redagował zapadłe wówczas uchwały i podpisał następnie konfederację warszawską 1573 r. (pierwszy w dziejach dokument prawnie gwarantujący tolerancję religijną: konfederacja zapewniała wieczny pokój między wszystkimi wyznaniami, dawała innowiercom te same prawa, co katolikom i brała ich opiekę państwa).
Gdy królem został Stefan Batory, to Chełmski pertraktował o wydanie nowemu władcy insygniów koronnych przez podskarbiego H. Bużeńskiego. Potem widzimy go w różnych obozach politycznych (zwolennik Zborowskich, potem neutralista, znowuż konserwatysta bliski Zamoyskiemu, potem znów czyniący wbrew kanclerzowi). W 1596 r. należał do zwolenników wojny z Turcją. Od 1603 r. znów jest Chełmski blisko z Zamoyskimi. Ostatnie znane fakty z jego życia to brak poparcia dla rokoszu Zebrzydowskiego (w 1606 r.) oraz przekazanie urzędu chorążego swemu synowi w 1612 r. Ducha oddał Marcjan Chełmski w 1617 r. Łagodny z natury i skory do kompromisów w stosunkach ze szlachtą (np. w sprawie Zborowskich) zupełnie pozbawiony był tych cech w kontaktach z mieszczaństwem – w szczególności z mieszczaństwem olkuskim. Chcąc nie chcąc, musimy tu wspomnieć o sporze o Ujków, bo właśnie za tegoż Marcjana doszło do najgwałtowniejszych sporów i pretensji. Przepraszam, potrafił się jeszcze postawić Chełmski samemu królowi, bo jakiś czas nie płacił olbory Zygmuntowi III Wazie. Szybko się jednak zreflektował i zaczął płacić. Na ustępstwa jednak z Olkuszem nigdy nie poszedł.
Gdy olkuszanie zaczęli się osiedlać w Ujkowie, Chełmski wszczął proces w sądzie ziemskim krakowskim, potem w trybunale koronnym lubelskim i znów w krakowskim sądzie ziemskim. Wygrał, a olkuszanie mieli nakaz eksmisji z Ujkowa. Pisano już o tym wiele razy (w 1880 warszawski historyk Aleksander Kraushar opublikował nawet monografię pod tytułem: „Odwieczny spór o granice między dobrami Bolesławia a miastem Olkuszem rozstrzygnięty wyrokiem…”) wspomnijmy więc jeno, że olkuszanie odwoływali się do króla, że niby mają prawo do Starczynowa, a to przecie rzut beretem od Ujkowa. Ciągle sprawy wygrywał jednak Chełmski. Rajcy olkuscy niechcący nawet sami siebie obciążyli zeznaniami i wyszło, że ich Chełmski przekupił. Dwóch rajców, Saksa i Tobiasza miano nawet z tej przyczyny ściąć, przy czym za Tobiasza miał głowę dać syn, niby z miłości synowskiej (a juści uwierzę, że ojciec się na to zgodził). Tak przynajmniej podawał w pierwszej monografii ziemi olkuskiej Marian Kantor-Mirski, co całą sprawę stawia pod pewnym znakiem zapytania, bo wiemy, że ten historyk dość nonszalancko podchodził do kwestii weryfikacji źródeł. Summa summarum spór się ciągnął jeszcze dwa stulecia. Z małżeństwa z Anną Sokołowską miał Marcjan czterech synów. Ciekawym musiał być, bodaj najmłodszy z nich, Krzysztof, który zdaje się na jakiegoś tęgiego fałszerza monet wyrósł, bo go nawet król Zygmunt III skazał w 1621 r. na karę gardła, infamię i konfiskatę dóbr. I z tego, co wiadomo, za fałszerstwa dał gardła. My zajmijmy się jednak innym, mniej kontrowersyjnym synem – Marcjanem.
Marcjan Chełmski III. Urodzony w 1573 lub trzy lata później, krótko pozostał w wierze ojca, bo jeszcze w młodości wrócił na łono Kościoła katolickiego. Studiował w Akademii Krakowskiej, a nawet w testamencie zapisał jej swoją bibliotekę. Na zagranicznych wojażach się tego nawojował. Brał udział w wojnie hiszpańsko-francuskiej. Bił się pod Piemontem. Udzielał się także w wojnach z niewiernymi (to znaczy źle wierzącymi), bo stojąc po stronie Rudolfa II walczył przeciwko Amuratowi i Mahometowi III. Udzielał się podczas oblężenia Granu i Wisegradu. Zyskał sobie szacunek i pochwały u cesarza oraz jego wodza naczelnego arcyksięcia Macieja. Po powrocie do kraju bywał na dworze Zygmunta III. W 1612 r. przejął po ojcu chorążostwo krakowskie. Cieszył się imć Marcjan niezwykłą popularnością wśród szlachty. Kilkanaście razy posłował na Sejm (w latach 1613-34). Po 1616 r. był też marszałkiem sejmiku województwa krakowskiego. Nie zapominał o wojaczce i nie pozwalał rdzewieć szabli. W 1620 r., dowodząc dwóm setkom towarzyszy husarskich, walczył pod Cecorą. Swoich husarzy krakowskich wiódł również na bój pod Chocimiem, gdzie nawet konia pod nim Turczyn ubił. W wojnie pruskiej bił się pod Tczewem i Gniewem. Tam również ubito pod nim wałacha, co przypłacił chorobą, tak opisał jego wtenczas zachowanie w herbarzu Niesiecki: „Gdy medycy choremu Marcyanowi zakazali ryb i postnych potraw (namawiając do jedzenia mięsa – dop.); rezolutnie na to odpowiedział: Amittam vitam, servem legem Ecclesiae, niech życie ginie, byle matki kościoła prawo było wcale”. To właśnie ów Marcjan restaurował w 1627 r. kościół w Bolesławiu. A nawet „…działa miedziane do Bolesławia na dzwony przeformować kazał”. W 1632 r., gdy trwało bezkrólewie, marszałkował konfederacji województwa krakowskiego; dyrektorował też wówczas sądowi kapturowemu. Był też komisarzem, do rewizji skarbu. Z urzędów, które piastował wymieńmy jeszcze starostwa: ryczowolskie, ujskie, bocheńskie i wielickie. Miał też w dożywocie Ryczowół i ekonomię wicką. Od 1636 r. sięgnął też po podkomorstwo krakowskie. Zmarł 30 maja 1641 r., został pochowany w krakowskim kościele Najświętszej Marii Panny. Był Chełmski dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego połowicą była Zofia Łąska, córka poznańskiego chorążego Mikołaja. Drugą wojewodzianka mazowiecka Dorota Gostomska. Pozostawił syna – rzecz jasna noszącego jako pierwsze imię – Marcjan, a jako dodatkowe dwa Jan i Ścibor. Syn ów również piastował wiele ważnych urzędów. Jego z kolei syn (zgadnijcie Państwo jakiego imienia?), też Marcjan Ścibor Chełmski, był zaufanym żołnierzem Jana III Sobieskiego. I co ciekawe wyznawał przez większość życia kalwinizm (do katolicyzmu przekonał się dopiero po latach starań Sobieskiego i Jezuitów), a zasłynął z dzielności jako żołnierz, pułkownik regimentu arkebuzerii i dragonii. Ponoć gdy był jeszcze kalwinistą, oponującego mu posła Sarbiewskiego wyzwał na sejmie w 1669 r. na pojedynek i „porąbał”. Pożegnał się ze światem w 1699 r.
Fot. 1. Pocztówka, na której widać stary kościół Chełmskich (rozebrany podczas II wojny światowej) i nowy, wybudowany na pocz. XX wieku.
Fot. 2. Pozostałości pałacu w bolesławskim parku. (Fot. autor).
Fot. 3. Kościoły w Bolesławiu na widokówce z pocz. XX wieku.