clock machine fot

Rock żyje i ma się dobrze. Słuchają go nie tylko starzy wierni fani, wychowani na Led Zeppelin, Black Sabbath i Deep Purple. Większość z tych, którzy postanowili spędzić piątkowy wieczór na koncercie Clock Machine w Miejskim Domu Kultury w Olkuszu, stanowili licealiści. Nic w tym zresztą dziwnego, skoro impreza doszła do skutku z ich inicjatywy i we współpracy olkuskiego I LO oraz MDK. Widok młodych ludzi grających muzykę nawiązującą do klasyki gatunku i nastolatków świetnie się przy tym bawiących, powinien uspokoić pesymistów i uciszyć malkontentów. To nie prawda, że rock odchodzi do lamusa, że dziś hołduje się wyłącznie nowym muzycznym trendom.

Zanim emocjami zgromadzonych w sali widowiskowej MDK zawładnęły melodie i teksty kwartetu Clock Machine, na scenie pojawił się jednoosobowy zespół. Tak wypada nazwać występującego przed głównymi gwiazdami koncertu multiinstrumentalistę Kubę Jaworskiego, wcześniej gitarzystę Vallium, a obecnie autora projektu Gypsy and the Acid Queen. Nazwa ta  nasuwa skojarzenie z utworem grupy The Who. Czy słusznie? Tworzący ten projekt muzyk w żaden sposób nie przypomina modsa. Jednak jego mocno wspierana elektroniką, lecz tworzona głównie przy pomocy gitary muzyka aż kipi od brzmień i stylistyki lat ’70. Nie jest to bynajmniej zwykłe naśladownictwo, a świadome czerpanie z najlepszych rockowych tradycji, umiejętnie wzbogacane współczesnymi dźwiękowymi „przyprawami”.

clock machine fot2

Na uwagę zasługuje sprawność Kuby Jaworskiego w operowaniu urządzeniami umożliwiającymi mu równoczesne operowanie gitarą prowadzącą, rytmiczną, basową i sekcją perkusyjną. Co ważniejsze, konieczność łączenia zadań całego zespołu, nie przeszkadza mu w wyrażaniu tak grą, jak i śpiewem, prawdziwych, udzielających się słuchaczom emocji. Próbki jego talenótw znaleźć można pod tym adresem: https://www.facebook.com/pages/Gypsyandtheacidqueen/251882191678200?sk=app_2405167945 .

clock machine fot3

O ile balladowe klimaty Gypsy and the Acid Queen skłoniły publiczność tego koncertu do zadumy, refleksji, wyciszenia, to występ Clock Machine zerwał ją na nogi i zachęcił do wspólnej zabawy pod sceną. Sprawili to, działając wspólnie i w porozumieniu, czterej młodzi muzycy krakowscy: Igor Walaszek – wokal, Michał Koncewicz – gitara, Kuba Tracz – gitara basowa i Piotr Wykurz – perkusja, wspierani przez realizatora dźwięku Marcina Patera. Zespół ten istnieje zaledwie od sześciu lat, a ma już na koncie m .in. zwycięstwa na festiwalach FAMA, Rock Open Air i rock’Autostrada. Ich przebój „Bad Man” doceniony został nagrodą słuchaczy Eska Rock i opublikowany w 2012 r. na składance Antyradia „Wybierz prawdziwy rock!”. Występowali m. in. na Orange Warsaw Festival, Przystanku Woodstock oraz Seven Festival. W ubiegłym roku wydany został ich album „Greatest Hits”.

igor walaszek

W twórczości swej inspirują się dokonaniami klasyków, takich jak: Led Zeppelin, Red Hot Chili Peppers, Guns’n Roses, Kings Of Leon, Audioslave, Jack White. Na wspomnianej wcześniej płycie, i oczywiście na koncertach Clock Machine, wpływów tych nie sposób przeoczyć. Jednak, podobnie jak Kuba Jaworski, tak również krakowski kwartet unika prostych kalek. Młodzi muzycy, dopiero co marzący o karierze w opuszczonej kamienicy przy ul. Dietla, a dziś mający już w dorobku niemałe sukcesy, łączą stylistyki, brzmienia i klimaty swych mistrzów w bez cienia wątpliwości ich własne, autorskie kompozycje. Kompozycje, w których dzięki rozmaitości inspiracji, chyba każdy miłośnik głównych nurtów rocka znaleźć może coś dla siebie. Coś więcej o Clock Machina znaleźć można na stronach: www.facebook.com/ClockMachinepl i https://myspace.com/clockmachine/.

MOK Olkusz

kuba jaworski fot1

kuba tracz

michal koncewicz

piotr wykurz

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze