Powiat

Powoli opada już kurz po niedzielnych wyborach parlamentarnych, a ich wyniki są przedmiotem kolejnych analiz. Kto może czuć się wygranym a kto przegranym? Jak dokładnie będzie wyglądał nowy rząd? Czy opozycji i Konfederacji uda się zbudować większość potrzebną do odrzucenia weta Prezydenta RP? – na te i inne pytania próbują odpowiedzieć media, politolodzy oraz komentatorzy. My z kolei przyjrzymy się lokalnym wynikom i sprawdzimy jakie wnioski można z nich wyciągnąć.

Największe poparcie w Olkuszu, w postaci 36,21% wszystkich oddanych głosów, zdobyło Prawo i Sprawiedliwość, co stanowi wynik o 0,83 p.p. lepszy, niż w skali kraju. Na pierwszy rzut oka mogłoby się zatem wydawać, że lokalni działacze PiS mogą być zadowoleni ze swojej pracy, jednak gdy spojrzymy na to z szerszej perspektywy, to okazuje się, że poparcie dla formacji Jarosława Kaczyńskiego w Srebrnym Mieście gwałtownie topnieje: w poprzednich wyborach parlamentarnych głos na Prawo i Sprawiedliwość oddało bowiem 44,88% olkuszan, co oznacza, że w zaledwie 4 lata PiS stracił w Olkuszu poparcie co piątego swojego wyborcy. Struktury skupione wokół posła Jacka Osucha muszą zatem szybko wyciągnąć wnioski, jeśli chcą zatrzymać trend spadkowy i liczyć się w walce o zwycięstwo w olkuskich wyborach samorządowych – a te przecież już za mniej więcej pół roku.

Sam Jacek Osuch również odniósł w tegorocznych wyborach gorzkie zwycięstwo – olkuskiemu parlamentarzyście udało się co prawda po raz piąty uzyskać mandat poselski (choć niebawem pożegna się on z posadą wiceministra), ale ze swojego wyniku nie do końca może być zadowolony. W 2019 roku, kandydując z piątego miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości, zdobył on bowiem 12 150 głosów. Łącznie w naszym okręgu oddano wówczas 649 287 głosów, co oznacza, że poseł PiS z Podlesia zgarnął 1,87% wszystkich głosów. Cztery lata później Jacek Osuch, tym razem kandydując z trzeciego miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości, zdobył tylko 10 386 głosów, czyli o niemal 15% mniej, niż poprzednio. Na dodatek mieliśmy jeszcze przecież rekordową frekwencję: łącznie w naszym okręgu oddano teraz aż 757 522 głosy, czyli o ponad 100 tysięcy więcej – co oznacza, że olkuski parlamentarzysta zgarnął w niedzielę jedynie 1,37% wszystkich głosów. Lokalna konkurencja w partii za to nie próżnowała i zarówno Andrzej Adamczyk z Krzeszowic, jak i Elżbieta Duda ze Skały, znacząco poprawili swoje wyniki. Jeżeli zatem poseł z Podlesia będzie chciał za 4 lata ponownie walczyć o miejsce w Sejmie RP, to również musi odrobić lekcję.

Paradoksalnie zadowolona ze swojego wyniku może być natomiast Agnieszka Ścigaj. Z jednej strony, spadek z 20 877 głosów otrzymanych w 2019 roku do 6 262 otrzymanych w tym roku dobitnie pokazuje co wyborcy sądzą o przejściu przez nią na stronę PiS w zamian za stanowisko „ministra bez teki”. Z drugiej jednak strony, posłanka, która w poprzednich wyborach parlamentarnych startowała z „jedynki” na liście Polskiego Stronnictwa Ludowego, a obecnie z dopiero 6. pozycji na liście Prawa i Sprawiedliwości, początkowo zdawała się sama nie wierzyć w możliwość reelekcji: kiedy kampania rozpoczęła się już na dobre, a poszczególni kandydaci aktywnie walczyli o głosy wyborców, trudno było natrafić na jakąkolwiek aktywność posłanki wywodzącej się ze środowiska Pawła Kukiza. Zdaje się, że dopiero gdy kampania Jacka Osucha nie spotkała się ze z tak ciepłym jak dotychczas odbiorem mieszkańców, posłanka z Kolbarku postanowiła zawalczyć na poważnie i ta decyzja okazała się dla niej strzałem w dziesiątkę. Przy bardzo słabym wyniku Krzysztofa Świerczka, a przede wszystkim wiceprzewodniczącego Rady Miasta Krakowa Michała Drewnickiego, Agnieszka Ścigaj rzutem na taśmę zdołała bowiem prześcignąć tego drugiego o zaledwie 103 głosy i zająć piąte miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości, które finalnie zdobyło w naszym okręgu właśnie 5 mandatów. Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, wewnętrzne sondaże PiS w naszym okręgu wskazywały formacji Jarosława Kaczyńskiego jedynie 4 mandaty, dlatego tym bardziej była posłanka Kukiz’15 może mówić o sporym szczęściu. Jest ona ponadto jednym z parlamentarzystów, którzy zdobyli najmniej głosów.

Po drugiej stronie sceny politycznej najwięcej powodów do radości może mieć Ireneusz Raś z Trzeciej Drogi: nie tylko zdobył on aż 27 518 głosów – co stanowi drugi najwyższy wynik wśród lokalnych posłów, po Andrzeju Adamczyku z PiS, który zdobył 45 171 głosów – ale również znacząco poprawił swój wynik sprzed czterech lat. Kandydatowi wywodzącemu się spod Krakowa w poprzednich wyborach parlamentarnych zaufały 18 203 osoby, co oznacza, że w tym roku zdobył on aż o ponad 50% więcej głosów. Ireneusz Raś zajął także piąty najwyższy wynik w Olkuszu oraz w całym powiecie olkuskim, wyprzedzając nie tylko bardziej rozpoznawalnych lokalnie Agnieszkę Ścigaj czy Jana Orkisza, ale także pokonując „jedynki” na liście Trzeciej Drogi, Lewicy i Konfederacji. Wzrost poparcia w Olkuszu z 9,42% dla listy PSL w 2019 roku do 14,82% dla listy Trzeciej Drogi w tym roku również maluje polityczną przyszłość tego środowiska w Srebrnym Mieście w jasnych barwach.

Poparcie dla pozostałych partii w Olkuszu od poprzednich wyborów nie zmieniło się w sposób znaczący: Koalicja Obywatelska zaliczyła wzrost z 25,60% do 27,87%, a Lewica i Konfederacja lekko straciły – odpowiednio z 12,37% do 11,46% oraz z 7,33% do 6,46%. W obozie Koalicji Obywatelskiej mieliśmy tylko jednego kandydata z powiatu olkuskiego: był nim Piotr Grabarczyk, który powiększył swój kapitał polityczny z 470 głosów w 2019 roku do 2 137 w tym roku. Przewodniczący olkuskich struktur Platformy Obywatelskiej może zatem być zadowolony z ponad 4,5 raza większego wyniku i to samo można powiedzieć o Magdalenie Kubańskiej, która kandydowała z ramienia Lewicy. Radna Rady Miejskiej w Bukownie poprawiła bowiem swój wynik na przestrzeni czterech lat z 1 889 do 2 757 głosów. 3 740 zdobytych głosów i 6. wynik w Olkuszu wywalczony przez innego kandydata Lewicy Jana Orkisza również należy rozpatrywać w kategorii sukcesu.

Niezwykle interesująco prezentują się ponadto wyniki wyborów do Senatu RP w naszym okręgu (przypominamy, że senackie wybory odbywają się w formule jednomandatowych okręgów wyborczych, co oznacza, że mandat otrzymuje tylko kandydat z największa liczbą zdobytych głosów). Od ponad 10 lat mandat dzierżyła tu bowiem rodzina Pęków: najpierw ojciec Bogdan, a obecnie syn Marek. W tym roku było jednak naprawdę blisko przerwania hegemonii PiS, jako że o mandat ubiegał się u nas również dr Wiesław Bator z Wolnych i Solidarnych, czyli partii założonej przez śp. ojca Premiera RP Kornela Morawieckiego. Historyk z Krakowa walczył zatem o bardzo podobny elektorat, co Wicemarszałek Senatu z PiS.

Taka sytuacja znacząco zwiększyła szanse skazywanego wcześniej raczej na porażkę kandydata Paktu Senackiego Grzegorza Małodobrego. Na finiszu do walki o mandat senatora w naszym okręgu dołączył jednak jeszcze jeden dość nieoczywisty kandydat, czyli radny Rady Miejskiej w Olkuszu Wojciech Ozdoba, który wystartował z komitetu o nazwie „Nowa Demokracja – TAK”.

Wyniki ważyły się do samego końca, jako że Marek Pęk otrzymał finalnie 112 571 głosów, przy 20 063 głosach Wiesława Batora. Grzegorz Małodobry z KO zdobył natomiast 107 235 głosów, a Wojciech Ozdoba 16 357 głosów. Zwycięzcę i tym samym senatora na następne 4 lata Marka Pęka oraz zdobywcę drugiego miejsca Grzegorza Małodobrego dzieliło tym samym mniej, niż 2% wszystkich oddanych głosów.

Redakcja GO

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze