Gdzie są młodzi politycy?

Czy młodzi ludzie nie interesują się polityką, czy też wyborcy wolą stawiać na sprawdzone nazwiska? W radach naszego powiatu, miast i gmin na ogół zasiadają ludzie w średnim wieku. Dla przykładu – w Radzie Miejskiej spośród 23 radnych tylko dwóch nie przekroczyło 35 roku życia, natomiast w Radzie Powiatu na tą samą liczbę radnych tylko jeden jest przed „czterdziestką”. Chociaż na listach wyborczych nie brakuje młodych, do 40. roku życia, trudno im się „przebić” w starciu ze starszymi, znanymi kandydatami. Dlaczego? Zapytaliśmy o to lokalnych polityków, którzy w młodym wieku zostali obdarzeni zaufaniem wyborców i realizują się na samorządowej niwie. Poznaliśmy też opinię ich doświadczonych kolegów, obecnych w polityce od dwóch, trzech dekad.

Nasze początki były inne
Starsi, doświadczeni politycy mówią zgodnie – dziś żyje się inaczej, niż wtedy, gdy my zaczynaliśmy.  – My wchodziliśmy do polityki, gdy zmieniał się system. Ale to było inne pokolenie, inny ładunek emocjonalny. Chcieliśmy coś zmienić, mieliśmy więcej determinacji. Młodym dziś jest trudniej. Próbują działać na lokalnym rynku politycznym, a potem nadchodzi zderzenie z wyborami, bo to najlepsza okazja do sprawdzenia się. W kręgach Platformy Obywatelskiej w powiecie olkuskim około 25 procent sympatyków to młodzi ludzie. Nie prowadzimy agitacji, aby ich zachęcić do zapisania się do partii. Na pewno przed wyborami jest większe zainteresowanie udziałem w lokalnej polityce – twierdzi przewodniczący powiatowej organizacji PO, były poseł i burmistrz Olkusza Andrzej Ryszka.

Czy dla młodych polityka to inny świat, do którego zniechęcają ich komentarze w mediach i niespełniane obietnice wyborcze? Tak uważa szef miejsko – gminnych struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej i miejski radny Roman Piaśnik. – Duży wpływ na poglądy młodych mają media, a zwłaszcza internet, gdzie na każdym kroku można spotkać niepochlebne opinie na temat polityki i polityków. Wypowiedzi tych ostatnich także zniechęcają młodzież do współpracy, podobnie jak kolejne nietrafione reformy – edukacji czy zdrowia i składane bez pokrycia polityczne obietnice. Sytuację tę pogłębia brak zainteresowania ze strony ugrupowań politycznych problemami i potrzebami lokalnej młodzieży. To powoduje, że młodzi ludzie nie traktują polityków serio, nie czują, że ktoś z nimi poważnie rozmawia – to zdanie Romana Piaśnika.

Następne pokolenia ,,wchodzących” w politykę nie były już tak zaangażowane. – Ja swoją działalność społeczną rozpocząłem w Zarządzie osiedla Młodych, pracując na rzecz swojego osiedla, potem jako radny, członek i założyciel partii politycznej, stowarzyszenia, związków zawodowych. Dzisiejsze pokolenie  30 – latków wchodziło w dorosłe życie, kiedy krytykowano lub wręcz wyśmiewano działalność społeczną w organizacjach młodzieżowych, a i przynależność do partii politycznych również była źle postrzegana. Młodzi mają dziś inne problemy – duże bezrobocie spowodowało, że wielu młodych ludzi szuka pracy poza powiatem, a ci, którzy pozostali w Olkuszu, mają kłopoty ze znalezieniem stałej pracy. Wniosek jest prosty:  jeżeli młodzież nie działa w jakiejkolwiek organizacji lub na rzecz swojego środowiska, jest mało znana i w demokratycznych wyborach nie ma szans na wygraną, a szkoda – mówi były wicestarosta i poseł, obecny radny powiatowy Jan Orkisz.

Posłowie – musimy stawiać na młodych
Lider powiatowej organizacji Prawa i Sprawiedliwości uważa, że w polityce młodsi i starsi powinni działać razem, bo mieszanka młodości z doświadczeniem gwarantuje dobre funkcjonowanie ugrupowań partyjnych. – Naszą rolą, myślę tu o ludziach już bardziej doświadczonych, powinno być wskazywanie młodym drogi do realizacji swoich ambicji, wspieraniu ich pomysłów. Osobiście jestem człowiekiem bardzo otwartym na współpracę z młodymi ludźmi. Chętnie ich wspieram, niejednokrotnie razem z nimi podejmuję wspólne inicjatywy. Młodzież często ma inne spojrzenie na otaczający nas świat i ja – choć znacznie starszy – czerpie i uczę się od niej. W szeregach Prawa i Sprawiedliwości działa Forum Młodych PiS. Wszystkich tych, którzy chcą wspólnie pracować i działać na rzecz naszej lokalnej społeczności, chcą zmieniać na lepsze naszą rzeczywistość zapraszam do osobistego kontaktu. Wierzę w młodych! Bo już niedługo to oni będą odpowiedzialni za nasze miasto, powiat i Ojczyznę – opowiada Jacek Osuch. 

Optymistycznie na zaangażowanie młodzieży patrzy posłanka PO Lidia Gądek. – Jestem oczywiście zwolenniczką udziału młodych osób w polityce, ale nie twierdzę, że na chwilę obecną jest ich drastycznie mało. Prawdą jest, że sposób układania list wyborczych oraz popularność osób, które przez kilka kadencji piastują tą samą funkcję radnego nie sprzyja udziałowi młodych. Mimo to, część z nich nie odnajduje metody na zaistnienie w świadomości lokalnej społeczności, bądź ze względu na poświęcenie się karierze innej niż polityczna, nie ma na to czasu i ochoty. Po raz pierwszy zostałam radną w wieku 28 lat i myślę, że jest to bardzo dobry okres w życiu człowieka do działania na rzecz małych wspólnot. Najlepszym dowodem, że staram się aktywizować młodzież społecznie, jest powierzenie kierowania moim biurem poselskim Tomkowi, który ma dopiero 24 lata. Jeżeli mam taką okazję, spotykam się również z uczniami gimnazjów, liceów oraz ze studentami, by zachęcać ich do pracy najpierw w samorządzie szkolnym i uczelnianym, a kiedyś pewnie w gminnym lub wyższego szczebla. Nie mam wątpliwości, że te zachęty odniosą korzyść w niedalekiej przyszłości – uważa Lidia Gądek.

Co na to młodzi?
Czy rzeczywiście młodzi ludzie nie interesują się polityką? Z takim stwierdzeniem nie zgadza się sekretarz bukowieńskiego urzędu i radny powiatowy Marcin Cockiewicz.  – Jednym z powodów niskiego zaangażowania młodych w politykę jest obecny model życia, który wymusza na nich ciągłą „walkę”. Najpierw walczą o pierwszą pracę, potem o lepszy samochód albo kredyt hipoteczny na wymarzone mieszkanie, potem o utrzymanie pracy, bo kredyt trzeba spłacać. I choć młodzi ludzie polityką się interesują, to już na jej aktywne „uprawianie”  brakuje im czasu. Drugi aspekt to obecny kształt ordynacji wyborczej. W miastach powyżej 20 tys. mieszkańców (takich jak  Olkusz), gdzie przeważają listy partyjne, łatwiej młodym ludziom – przynajmniej teoretycznie – znaleźć się na odpowiednio wysokim miejscu listy. Natomiast w mniejszych miejscowościach, gdzie głosuje się nie na partyjną listę, a na „konkretnego” kandydata, znacznie trudniej przebić się do polityki ludziom bez tzw. „bagażu życiowych doświadczeń”. Czy jest to więc niemożliwe? Niekoniecznie. Jako pozytywny przykład chciałbym wskazać Przewodniczącego Rady Miejskiej w Bukownie. Zbigniew Urbański ma 38 lat i już drugi raz z rzędu pełni tę zaszczytną funkcję, a pierwszy raz został radnym w wieku 24 lat. Ten przykład pokazuje, że warto próbować – twierdzi Marcin Cockiewicz.

Jego kolega z Rady Powiatu podszedł do tematu naukowo, przywołując dwie drogi robienia kariery politycznej. – Pierwsza przyjęła nazwę BMW, proszę jednak nie mylić z marką samochodów. Pełna nazwa tego skrótu  brzmi – Bierny, Mierny, ale Wierny. Polega na przysłowiowym noszeniu teczki liderowi politycznemu i pokorne czekanie, aż lider wskaże i namaści nowe pokolenie polityków. Druga droga, jest przykładem selfmade mana. Przyszły polityk kreuje sam swoją osobowość, pozycję i niezależność i może sobie pozwolić na ostre osądy, wyrażanie swojego stanowiska, czy sięganie po tematy niewygodne dla establishmentu. Czy warto iść tą drogą? Osobiście uważam, że tak. Sam zdecydowałem się na wkroczenie na polityczną ścieżkę, bo od zawsze mnie to interesowało. Poza tym  coraz bardziej denerwuje mnie relacja Państwo – Obywatel, zaś bliżej Urząd – Obywatel. Chcę zmienić te relacje. Wiem, że będzie trudno, ale wierzę, że podołam. W pewnym sensie zawsze byłem buntownikiem, tak jak większość społeczeństwa. Oburza mnie pazerność  władzy i jej bezduszność. Nazywam rzeczy po imieniu i potrafię się pod nimi podpisać własnym nazwiskiem. Efektem tego są między innymi wygrane dwie sprawy z UMiG w Olkuszu, gdzie WSA w Krakowie jednoznacznie wytknął błędy i naruszenia prawa ze strony pracowników urzędu – mówi Paweł Piasny.

Czy bez konkretnych zasług młody człowiek nie ma szans na realizowanie swych politycznych ambicji? – Spośród wielu czynników ograniczających udział młodych osób w polityce za dominujący uznałbym czynnik partyjny. Niestety, w formułowaniu list wyborczych dużych ugrupowań liczą się głównie zasługi dla partii lub konkretnego środowiska, o które przecież trudno ludziom w młodym wieku. Pierwsze miejsce na liście często jest gwarancją wyboru na urząd. Miałem okazję przyjrzeć się z bliska wewnątrzpartyjnej walce, o wspomniane pierwsze miejsce i najlepszym komentarzem do tej sytuacji byłyby słowa wypowiedziane przez Otto von Bismarcka, że zwykli ludzie nie powinni wiedzieć dwóch rzeczy: tego jak się robi parówki oraz tego jak wyglądają kulisy polityki – zauważa politolog i dyrektor biura poselskiego Lidii Gądek, Tomasz Bargieł.

Radny Łukasz Kmita (PiS) uważa, że ambitnych, młodych ludzi nie brakuje, a partia, którą reprezentuje, chętnie na młodzież stawia. – Pokazujemy i promujemy młodych, bo to oni za kilka lat będą solą tej ziemi. Znam  przypadki, iż młodzi ludzie po prostu boją się oficjalnie działać i angażować politycznie, gdyż  pracodawcy nie zawsze chętnie patrzą na tego typu aktywność. Niemniej w naszych Forum Młodych PiS, które stworzyliśmy ponad 4 lata temu  mamy ponad 20 – osobową grupę młodzieży, zarówno studentów jak i osoby pracujące. Czas pokazał, że młode osoby działające z nami mają szansę być dostrzeżone i zauważone, dzięki czemu mogą rozwijać swoje polityczne zainteresowania. Spora grupa ludzi w wieku 20-30 lat startowała z naszych list. Wielu z nich osiągnęło naprawdę bardzo dobre wyniki w wyborach. To pokazuje, że nasza społeczność jest otwarta na młodych. Spośród reprezentantów partii politycznych (PiS, PO, SLD) to nasz Komitet Wyborczy miał najniższą średnią wieku kandydatów – opowiada Łukasz Kmita.

Czy nasi rozmówcy mają rację, wskazując takie przyczyny braku młodych w lokalnej polityce? Zachęcamy naszych Czytelników do dyskusji!