1

Mało brakowało, a przegapilibyśmy ważną rocznicę; w tym roku, czyli jeszcze w 2017, minęło 90 lat od śmierci wybitnego mieszkańca naszego miasta. Rzutem więc na taśmę dziś słów kilka o Stefanie Buchowieckim.

Nikt nie zna dnia ni godziny – zwykło się mówić. Śmierć zastaje nas w różnych sytuacjach, bywa nawet, że niezbyt chwalebnych. Nie potrafimy się na nią przygotować; nie umiemy pięknie żyć, godnie umierać, zwłaszcza wtedy, gdy wcześniej owo życie obedrze nas z godności. Jednak nie zawsze tak było. Kiedyś ludzie, żyjąc w zgodzie z naturą, bez wszechobecnego dziś ogłupiającego bełkotu cywilizacji, który skutecznie zagłusza wszystko, co naturalne, wiedzieli, kiedy zbliża się śmierć. Wiejskie matrony żegnały się z wszystkimi domownikami, starzy chłopi szli całować ziemię, którą dziesiątki lat uprawiali. Nawet wykształceni ludzie czuli kiedy zbliżał się ich czas. Żegnali się z najbliższymi, przygotowywali do ostatniej drogi i odchodzili, zostawiając po sobie załatwione wszystkie sprawy. Odchodzili równie wspaniale jak żyli. Właśnie takim człowiekiem Stefan Buchowiecki.

 

2

Stefan Buchowiecki w mundurze generalskim

Mimo późnych lat
„Panie Marszałku! Generał Buchowiecki melduje posłusznie swe odejście na zawsze” – tej treści telegram kazał na dwie godziny przed śmiercią wysłać do marszałka Józefa Piłsudskiego generał Stefan Buchowiecki (1863-1927), olkuski lekarz, legionista. Słynny pisarz argentyński, podówczas już wiekowy Jorge Louis Borges, napisał: „Cóż wiem o sobie? Nie znam nawet daty swojej śmierci”. Buchowiecki wiedział, choć przecież miał dopiero 64 lata.

Od około dwudziestu lat, dzięki decyzji olkuskich radnych, północna część dawnej ulicy Olewińskiej nosi imię ul. Gen. Buchowieckiego. Ciekawe, ilu z jej mieszkańców, akurat w większości nie będących olkuszanami z urodzenia, wie, kto zacz? Pretekstem do pisania o gen. Buchowiecki jest wspomniany już fakt, że minęło w tym roku 90 lat od jego śmierci. Ale nawet ten pretekst nie byłby potrzebny, bo sama postać tego szlachetnego człowieka jest niebywale interesująca. Inna sprawa, że mieszkać w Olkuszu, zwłaszcza przy ulicy mającej Buchowieckiego za patrona, i nie wiedzieć, czym tenże się zasłużył dla naszego kraju i miasta, nie uchodzi.

„Głęboko wzruszony śmiercią ś.p. małżonka Pani, generała doktora Stefana Buchowieckiego, pragnę wyrazie Jej i pozostałej rodzinie swój żal i najgłębsze współczucie. W odchodzącym od nas na zawsze generale tracicie męża i ojca; Polska jednego z najlepszych swych synów. Zmarłemu Generałowi Polska nigdy nie zapomni tego, iż w pamiętnych dniach sierpniowych 1914 r. generał Buchowiecki, mimo późnych lat, stanął jak młodzieniec do apelu i oddał wspólnej sprawie swe siły i wiedzę, spełniając żołnierski obowiązek do końca. Cześć Jego pamięci!”
To słowa Józefa Piłsudskiego, Marszałka Polski, które odczytano na pogrzebie generała.
W tych kilku zdaniach jest cała prawda o Stefanie Buchowieckim, prawda o człowieku, który nie wahał się, gdy nakaz chwili wymagał porzucenia spokojnego życia na rzecz niepewnego losu żołnierza. Ale tak już go wychowano…

4

Szpital św. Błażeja w Olkuszu, lata przedwojenne

Ze szlachty grodzieńskiej
Stefan Buchowiecki nie był olkuszaninem z urodzenia, był olkuszaninem z wyboru, a wszyscy znający to miasto wiedzą, jak nieufnie traktowani są w Olkuszu wszyscy ci, którym nie dane było przyjść tu na świat. Tu rzeczywiście trzeba sobie zasłużyć, żeby zostać docenionym, a co dopiero marzyć o „przyznaniu” ulicy. Buchowiecki urodził się 12 maja 1863 r. w Sokołowie (powiat Słonim) jako syn Adama i Walerii z Moczulskich, potomków szlachty grodzieńskiej; miał aż pięcioro rodzeństwa, braci Stanisława, Bolesława i Aleksandra oraz siostry Kamille i Julię. Szybko, bo już w wieku 9 lat osierocił go ojciec, więc wychowanie dzieci spadło na barki matki. Po ukończeniu gimnazjum w Siedlcach wstąpił na wydział lekarski Uniwersytetu Warszawskiego. Praktykę rozpoczął w 1890 roku i można powiedzieć, że trafił od razu „na głęboką wodę”, bo miała wówczas miejsce w całym kraju epidemia cholery. Do naszego miasta przybył w 1896 r., już po najsilniejszej fali epidemii, która przetoczyła się przez Olkusz w 1894 r. (w krótkim czasie 129 ofiar!). Zaczął praktykować w szpitalu św. Błażeja (istniał do lat 70. XX w., pozostała po nim tylko oficyna i nazwa jednej z olkuskich ulic: Szpitalna). To ponoć w dużej mierze Buchowieckiemu zawdzięczano, że w szpitalu św. Błażeja zaczęto izolować pacjentów cierpiących na choroby zakaźne, co jeszcze na przełomie XIX-XX w. nie było tu normą. Na prywatne wizyty do okazałego domu doktora Buchowieckiego, który wybudował ok. 1900 r, przychodziły tłumy; lekarzowi temu zdarzało się nie brać pieniędzy za wizyty od biednych ludzi, a nawet samemu wpierać ich datkami na zakup lekarstw. Jedynym warunkiem było, żeby pacjenci byli czyści, jeśli przychodzili brudni, odsyłał ich do domu, żeby się umyli. Jak pisała Emilia Kotnis Górka w szkicu o Buchowieckim w „Ilcusianach” z okazji 150 rocznicy urodzin generała: „Ponieważ łazienka nie była standardowym wyposażeniem większości domów, zalecał latem kąpiel w Babie, bo… była za darmo”. Przyszły generał, mimo ogromu zajęć, przecież lekarzy wówczas nie zbywało, nie ograniczał się tylko do leczenia, dał się też poznać jako wspaniały organizator i społecznik. Był współzałożycielem olkuskiej resursy (klubu spotkań patriotycznej inteligencji), przez wiele lat był rajcą miejskim, zakładał tutejszy Bank Spółdzielczy i był jego prezesem, powołał też koło Macierzy Szkolnej, Towarzystwo Dobroczynności, był honorowym członkiem Straży Pożarnej, a także członkiem Zarządu Towarzystwa Przeciwgruźliczego i skarbnikiem olkuskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Ciężko wymienić jakąś z ówczesnych organizacji, w której by się nie udzielał. Ale to wszak nie wszystko!

8

Pomnik płk. Francesco Nullo na olkuskim starym cmentarzu

To przecież z jego inicjatywy wzniesiono obelisk na grobie płk. Francesco Nullo, bohatera walk o zjednoczenie Włoch, poległego w powstaniu styczniowym w bitwie pod Krzykawką. Z tym pomnikiem wiąże się arcyciekawa historia. Otóż Rosjanie nie zgadzali się, by na grobie Włocha, który zginął pod Olkuszem w maju 1863 r., stanął pomnik. W końcu był to ich przeciwnik. Zastosowano więc podstęp, czytaj metodę faktów dokonanych. Buchowiecki zaprosił do swego domu na większą popijawę rosyjskich oficerów. Carscy żołnierze – wiadoma rzecz – korzystając z okazji dokumentnie się spili, a wtedy to, pod osłoną nocy, przewieziono do Olkusza wykonany w Dąbrowie Górniczej obelisk w kształcie drzewa z utrąconymi gałęziami. Kształt pomnika pozwolił na przemycenie go we wnętrzu cysterny kolejowej. W ciągu kilku godzin pomnik wymurowano. Rano stał już dumnie tam, gdzie wznosi się do dziś, czyli na Starym Cmentarzu. Rosjanie protestowali, ale że to nie byli bolszewicy i szacunek dla bohaterskiego żołnierza i świętego miejsca czuli (zresztą po sąsiedzku znajduje się cmentarz prawosławny), na werbalnych protestach się skończyło. Późniejszy generał zakładał także organizację strzelecką w Olkuszu, a wiadomo, że od Strzelca bliska droga do Legionów.

6

Resursa obywatelska w Olkuszu i jej wnętrze. Fot. Muzeum Regionalne PTTK w Olkuszu

Dojrzały ochotnik
W niektórych opracowaniach można przeczytać, że Buchowiecki powołany do armii carskiej brał udział jako lekarz w wojnie rosyjsko-japońskiej, z której wrócił jako podpułkownik rezerwy. Ponoć jednak na tej wojnie nie był. Świadczyć o tym może choćby to, że po wstąpieniu do Legionów 14 września 1914 r. otrzymał „tylko” rangę porucznika (najniższy stopień oficerski). Gdyby był w wojsku carskim w 1905 r., niechybnie miałby wyższą szarżę. Organizował szpitale wojskowe w Morawskiej Ostrawie, Bystrzycy i Wendrynii. W 1915 r. prowadził komisariat werbunkowy w Olkuszu. Wkrótce jednak wszedł w skład 6 pułku piechoty, w którym – już w randze kapitana – został naczelnym lekarzem. Wraz ze swym pułkiem odbył kampanię wołyńską. W grudniu 1915 r. pod Kościuchnówką został ranny. W latach 1916-17 organizował kolejne szpitale legionowe, by w końcu zostać naczelnym lekarzem legionowym w Zegrzu, a następnie w Ostrowi-Komorowie. W grudniu 1917 r. ponownie został awansowany, na stopień majora. W 1918 r. został lekarzem obozu internowanych legionistów w Łomży. Chodzi o słynny obóz w Szczypiornie (dziś dzielnica Łomży), gdzie znaleźli się żołnierze popierający w tzw. kryzysie przysięgowym Piłsudskiego. Notabene, dla podniesienia morale, legioniści namiętnie grywali tam w piłkę ręczną i to stąd wzięła się nazwa „szczypiorniak”, jaką można jeszcze czasami spotkać w prasie czy telewizji jako określenie tej dyscypliny sportu. Jakoś pomysł z rozgrywkami w „szczypiorniaka” też dziwnie pasuje do mentalności Buchowieckiego, który raczej nie należał do ludzi lubiących siedzieć z założonymi rękami. Potem był lekarzem szkół Polskich Sił Zbrojnych w Ostrowi-Łomżyńskiej. W listopadzie 1918 r. nominowany został na szefa sanitarnego I brygady wojska polskiego. Już po rozbrojeniu Niemców i powrocie Piłsudskiego z więzienia w Magdeburgu został z kolei szefem sanitarnego Dowództwa Okręgu Generalnego w Kielcach, a następnie dowódcą szpitala okręgowego w Warszawie. Od 1921-22 kierował zakładem leczniczo-szkolnym dla inwalidów w Warszawie; zameldowany był wówczas w jednopokojowym mieszkaniu przy ul. Wilczej 29a (prawdopodobnie, ze względu na skromne warunki lokalowe, mieszkał sam, a rodzina pozostała w Olkuszu). Do tego czasu dwukrotnie awansował, najpierw na podpułkownika, a w 1920 na pułkownika.

3

Stefan Buchowiecki w mundurze generalskim

W zasłużonym spoczynku
W 1925 r. z powodu wieku w randze generała brygady przeszedł na zasłużoną emeryturę. Wrócił wtedy z Warszawy do swojego Olkusza. Myliłby się, kto myślałby, że mający siódmy krzyżyk na karku były wojskowy przemienił się wtedy w domatora w typie „starego wiarusa”, który otulony kocem snuje wojenne gawędy przy kominku ku uciesze zasłuchanych wnusiów. Nic z tych rzeczy. W Muzeum regionalnym PTTK w Olkuszu zachował się notatnik lekarski Buchowieckiego, z którego wynika, że przyjmował on pacjentów niemal do końca swojego życia – ostatniego chorego przyjął na dwa tygodnie przed śmiercią. Ponadto emerytowany generał rzucił się w wir pracy społecznikowskiej. Działał w Związku Legionistów, jeździł na zjazdy, organizował zbiórki pieniędzy na biedujących Legionistów. Co ciekawe, w domu Buchowieckiego, mieszkał w tym czasie jego przyjaciel z legionów, generał dywizji Józef Malewski, który był od czerwca 1918 r. w Polskich Siłach Zbrojnych naczelnym lekarzem weterynarii. Generał Malewski specjalizował się w leczeniu koni. Ponoć generał Buchowiecki żartował, że widocznie leczenie koni jest ważniejsze od leczenia ludzi, skoro on jest tylko generałem brygady, a Malewski dywizji. Buchowiecki, cierpiący na wrzód dwunastnicy, umarł w 1927 r. w wyniku krwotoku wewnętrznego: „umierał przytomnie, z pełną świadomością i z całym hartem i pogodą. Sam wydał wszystkie zarządzenia, pochować się kazał w zwykłej trumnie sosnowej i prosił tylko, żeby Mu zaśpiewano nad mogiłą zwrotkę ulubionej pieśni legionowej «Śpij kolego w ciemnym grobie». – Ukochaną przez siebie Rodzinę pocieszał i jednego zabronił – płaczu po sobie”. Dwa lata po nim zmarł generał Józef Malewski i pochowany został w Olkuszu, w grobie rodzinnym Buchowieckich.
Za czyny bojowe odznaczony krzyżem Virtuti Militari V klasy (za udział w bitwie pod Kamieńskiem 25 września 1919 r.) i podwójnym Krzyżem Walecznych.

9

Kpt. Janusz Buchowiecki, syn generała, który został zamordowany przez NKWD w Katyniu, w 1940 r.

Jego pogrzeb 12 kwietnia 1927 r. zamienił się w prawdziwą manifestację patriotyczną: „na skromny cmentarz olkuski, widoczny z daleka z okien domu, w którym Zmarły zamknął oczy, przybyła generalicja z Dowódcą Okręgu Krakowskiego na czele, przybyły liczne delegacje wojskowe, kompanja honorowa wojska, oddział strzelców, pospieszyły – pomimo deszczu i śniegu – parotysięczne tłumy mieszkańców Olkusza i okolic, wszystkich stanów, wszystkich wyznań.” – pisał w broszurze poświęconej Generałowi Buchowieckiemu płk. dr Stefan Rudzki.
Z małżeństwa z Wieńczysławą, również cenioną patriotką i działaczką terenowego oddziału Ligi Kobiet, miał dwie córki i syna, który zapewne pod wpływem ojca został zawodowym wojskowym. Kapitan artylerii Janusz Buchowiecki walczył w kampanii wrześniowej. Był więźniem Kozielska, zginął od kuli enkawudzisty w Katyniu w 1940 r. Miał 37 lat.

5

Fragment domu Buchowieckiego (z lewej), fotografia przedwojenna

Pamięć o generale Buchowieckim jest pielęgnowana przez jego rodzinę. W domu, wówczas nieco bardziej zdobnym niż dziś, gdzie Generał żył, pracował i zmarł, mieszkają jego potomkowie, państwo Ostrowscy. Prawnukiem generała jest prof. dr hab. Michał Ostrowski, astronom z obserwatorium astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W parku, niemal vis-a-vis domu Generała, w latach 80. postawiono kamień z tablicą poświęconą Buchowieckiemu, którą od tego czasu dwukrotnie już restaurowano. To kolejny dowód na to, że generał Buchowiecki jest w swym mieście jednak pamiętany. Dodajmy też, że wciąż działa kilka instytucji, które ś.p. Generał zakładał lub w których działał, by wspomnieć dynamicznie rozwijającą się w Olkuszu Ochotniczą Straż Pożarną (za jego czasów Ogniową). Jeszcze do początków lat 90. zeszłego już stulecia funkcjonował założony przez Buchowieckiego Bank Spółdzielczy, ale rozłożyła go gospodarka wolnorynkowa, a właściwie nieroztropność w rozdawaniu kredytów. Ale za to już Buchowiecki nie odpowiada…

7

Straż ogniowa w Olkuszu, 1908 rok

Przypomnijmy, że przed wojną jego imię nadano ulicy, przy której stoi dom Generała. W PRL-u bohater, który wodził za nos Rosjan (choćby i tych złych, bo carskich) i brał udział w wojnie przeciwko nim, nie mógł być upamiętniany. Ulica dostała się więc Mickiewiczowi, któremu widać bardziej pamiętano „Do przyjaciół Moskali” niż „Dziady” czy „Księgi Pielgrzymstwa Polskiego”. Dzisiejsza ulica Gen. Buchowieckiego to całkiem miła uliczka, przy której stoją tonące w zieleni zadbane bloki należące do osiedla Słowiki, które z racji niebieskich dachów zwane jest potocznie „Smerfami”. Możemy mniemać, że ta okolica spodobałaby się Panu Generałowi.

Bibliografia:
„Księga Pamiątkowa Liceum w Olkuszu”, Kraków 1957. E. Kotnis-Górka – „Legitymacja generała Buchowieckiego”, „Ilcusiana”, nr 1 (8) 2013. S. Pomarański – „Buchowiecki Stefan”, PSB, tom III, Kraków 1937. S. Rudzki – „Śp. Gen. Bryg. Dr Stefan Buchowiecki”, Warszawa 1927. J. Sypień – „Pomnik w cysternie”, „Gazeta Katowicka”, dodatek „Gazety Wyborczej”, 24.02.1998.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mat
Mat
6 lat temu

Większość tych rodowitych olkuszan przy pierwszej lepszej udaje rodowitych krakusów, którzy przez przypadek urodzili się w Olkuszu. Vide rywal Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa, z ostatnich wyborów samorządowych.

też przyjezdny
też przyjezdny
6 lat temu

[quote name=”przyezdny”][quote name=”Mat”][quote name=”gerwazy”]Akurat przy ul. Buchowieckiego mieszkają rodowici olkuszanie. Przy tej ulicy jest tylko przychodnia, zaplecze dawnego przedszkola i kilka chałup pamiętających czasy, kiedy w okolicy nie stały jeszcze bloki z niebieskimi dachami.[/quote]
Czyli „Lepszy sort” – rodowici olkuszanie, „gorszy sort” – wszyscy przyjezdni, którzy od blisko 30 lat tworzą to miasto…[/quote]

Przyjezdni zawsze będą przyjezdnymi i nigdy nie będą prawdziwymi olkuszaninami, których dziadowie żyli tu od wieków.[/quote]
A co ci przodkowie z drzew tu poschodzili ? A gdzie jest granica czasowa swój / nie swój ? Polska jest jedna. Ja przyjezdny tu od ponad 30 lat a moi przodkowie byli tu zanim Olkusz dostał prawa miejskie. Bawicie się w turnieje w rycerzy w Rabsztynie i okolicznych zamkach a w komnatach owych zawieszonych używacie znaków heraldycznych moich przodków i wielu tu zamieszkałych , i mówicie o przodkach tradycjach zbieracie profity z tej okazji … Nikt Wam tu życia nie przybył uprzykrzać . Prawdziwi obcy nie tutejsi właśnie nadciągają od wschodu i zachodu . Olkusz i okolice to na prawdę piękna kraina nasza wspólna bo polska.

obóz w Szczypiornie
obóz w Szczypiornie
6 lat temu

Panie Olgerdzie, gdzie Łomża a gdzie Kalisz, proszę zobaczyć:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ob%C3%B3z_internowania_w_Szczypiornie

Błoto
Błoto
6 lat temu

„Dzisiejsza ulica Gen. Buchowieckiego to całkiem miła uliczka, przy której stoją tonące w zieleni zadbane bloki należące do osiedla Słowiki, które z racji niebieskich dachów zwane jest potocznie „Smerfami”. Możemy mniemać, że ta okolica spodobałaby się Panu Generałowi.”

Tutaj bym dyskutował bo ta „miła uliczka” nie tonie w zieleni a w błocie bo nie ma asfaltu i chodników. Śmieci z pobliskiego osiedla też nie dodają uroku – ta bujna zieleń to zwykle chwasty wysokie do pasa bo komu by się chciało karczować te chaszcze latem. Nie można zapomnieć też o urokliwych blaszakach i bieda budo-sklepach. Możemy mniemać, że ta okolica spodobałaby się Panu Generałowi bo przypominałaby mu XIX wieczną nędzę polskich kresów.

Ps. Słynny obóz w Szczypiornie to dziś dzielnica Kalisza a nie Łomży.

przyezdny
przyezdny
6 lat temu

[quote name=”Mat”][quote name=”gerwazy”]Akurat przy ul. Buchowieckiego mieszkają rodowici olkuszanie. Przy tej ulicy jest tylko przychodnia, zaplecze dawnego przedszkola i kilka chałup pamiętających czasy, kiedy w okolicy nie stały jeszcze bloki z niebieskimi dachami.[/quote]
Czyli „Lepszy sort” – rodowici olkuszanie, „gorszy sort” – wszyscy przyjezdni, którzy od blisko 30 lat tworzą to miasto…[/quote]

Przyjezdni zawsze będą przyjezdnymi i nigdy nie będą prawdziwymi olkuszaninami, których dziadowie żyli tu od wieków.

Mat
Mat
6 lat temu

[quote name=”gerwazy”]Akurat przy ul. Buchowieckiego mieszkają rodowici olkuszanie. Przy tej ulicy jest tylko przychodnia, zaplecze dawnego przedszkola i kilka chałup pamiętających czasy, kiedy w okolicy nie stały jeszcze bloki z niebieskimi dachami.[/quote]
Czyli „Lepszy sort” – rodowici olkuszanie, „gorszy sort” – wszyscy przyjezdni, którzy od blisko 30 lat tworzą to miasto…

gerwazy
gerwazy
6 lat temu

Akurat przy ul. Buchowieckiego mieszkają rodowici olkuszanie. Przy tej ulicy jest tylko przychodnia, zaplecze dawnego przedszkola i kilka chałup pamiętających czasy, kiedy w okolicy nie stały jeszcze bloki z niebieskimi dachami.