Olkusz

Po inauguracyjnym zwycięstwie z Victorią Świebodzice, wywołaliśmy do tablicy trenera Srebrnych Lwic Macieja Haupę, dla którego był to debiut w roli szkoleniowca olkuskich szczypiornistek. Mając na względzie wynik 43:30, był to debiut z tych wymarzonych, dlatego i rozmowa kleiła się niczego sobie. W tygodniu meczowym, poprzedzającym sobotni wyjazd do Kobierzyc, zachęcamy do lektury wywiadu z personą odpowiedzialną za poczynania SPR-u w I Lidze Kobiet, w sezonie 2023/2024.

– Trenerze, po pierwsze serdeczne gratulacje. Od razu byliśmy świadkami przedniego widowiska. Co poniektórzy w hali zdawali się być nieco zaskoczeni takim obrotem sprawy. Zwycięstwo owszem, ale w tak przekonującym stylu, z tak wymagającym rywalem to już spore zaskoczenie. Po części dla Pana również?

– Na inaugurację sezonu nie wyobrażałem sobie innego wyniku niż wygrana. Dziewczyny bardzo mocno i solidnie przepracowały okres przygotowawczy, co dawało uzasadnione nadzieje na udany start ligi. Nie mniej sam rezultat i scenariusz boiskowych wydarzeń w meczu z Victorią, w jakimś stopniu mnie zaskoczyły, oczywiście pozytywnie, że już na początkowym etapie rozgrywek potrafimy wejść na tak wysoki poziom. Oczywiście nie był to jeszcze idealny występ. Dało się zauważyć kilka mankamentów, jak chociażby nie do końca wykorzystaną grę w przewadze, ale to wynik tego, że zespół wciąż jest na etapie zgrywania się. Mimo, że przepracowaliśmy wspólnie już kilka tygodni, to nadal się poznajemy, ale i nawzajem uzupełniamy. Idziemy w dobrym kierunku i wierzę, że już wkrótce będziemy grali jeszcze lepiej.

– Ma Trener jakąś specjalną receptę na udany start sezonu? Bo w poprzednich latach z meczami otwarcia było w Olkuszu różnie…

– Wszystko zaczyna się od atmosfery i od wspólnego zaufania. Staramy się dużo rozmawiać, nie tylko na boisku, ale i w szatni. Dziewczyny tworzą zgraną ekipę, widać, że odzyskały radość z grania. Nie ukrywam, że tę radość odzyskaliśmy wszyscy pracujący z tą i dla tej drużyny. To jest podstawa do tego, by z dużym przekonaniem realizować nakreślony plan. Wiara w to, że to będzie nasz dzień sprawiła, że Dziewczyny zagrały świetne zawody z małą ilością błędów własnych.

– Mam wrażenie i to chyba nie tylko ja, że ten triumf był potrzebny zespołowi jak tlen…

– Wszystkim nam było potrzebne to zwycięstwo. Tak samo dziewczynom, jak i nam – sztabowi szkoleniowemu oraz kibicom, którzy w minionych miesiącach nie mieli zbyt wielu okazji do radości. Mamy nowy sezon, a w nim nową drużynę z nowymi, ambitnymi celami. To co było odcinamy grubą kreską, a wszystko zaczynamy niejako od początku.

– Od początku i z debiutami. Z Victorią zagrała cała szesnastka, łącznie z kilkoma wychowankami, które miały niepowtarzalną okazję poczuć na własnej skórze emocje towarzyszące seniorskiemu handballowi.

– Cieszę się również z postawy młodych zawodniczek, uzupełniających naszą kadrę. Chcą przychodzić, chcą uczyć się gry na seniorskim poziomie, widać u nich zaangażowanie i świadomość tego, po co są w tym zespole. To kolejny pozytyw na przyszłość.

– Obecnie kadra SPR-u to prawdziwa „mieszanka wybuchowa”, gdzie doświadczenie miesza się z młodzieńczą fantazją. Jak pokazał pierwszy występ, kompozycja nazwisk barwna, ale i bardzo trafiona.

– Po pierwszym meczu wszyscy jesteśmy mądrzejsi. Ja oczywiście też. Takie nazwiska jak Masiuda, Kolonko, czy Cierpioł to gwarancja pewnego poziomu, więcej niż tylko solidnego. Dobrze jest mieć w składzie zawodniczki tego pokroju, doświadczone i ograne na wyższym szczeblu. Chcę jednak zaznaczyć, że Dziewczyny stanowią prawdziwy kolektyw, co pokazały w przeciągu całej godziny. Szczególnie na skrzydłach mamy dużą rywalizację, ale rywalizację na zdrowych zasadach. Każda z zawodniczek aspirująca do gry na tej pozycji musi być gotowa do wejścia na parkiet i zaprezentowania tego, co w danym momencie ma najlepszego. Z Victorią świetne wejście w drugiej połowie zanotowała Oliwia Sołościuk, ale i Ola Kuźnik z Julką Mrozowską dały się poznać z naprawdę dobrej strony. Wszystkie Dziewczyny mają ode mnie ten sam kredyt zaufania. Dotyczy to oczywiście również innych sektorów boiska. Nikola Sołościuk, czy Wiktoria Kozyra na inaugurację zagrały trochę mniej, ale to wcale nie oznacza, że już zawsze tak będzie. Mam okazję pracować z różnego typu zawodniczkami. Co jest budujące, taka na przykład Wiktoria Sioła szybko przystosowała się do nowego stylu grania, a Madzia Barczyk, która nie jest wylewną osobą, w końcu odzyskała uśmiech na twarzy, co było widać zaraz po sobotnim zwycięstwie. Ten wynik sprawił wielką frajdę wszystkim tym, którzy dobrze życzą temu klubowi.

– Patrycja Cierpioł i Ola Kuźnik to zupełnie nowe postacie w szeregach Srebrnych Lwic. To zawodniczki, które dołączyły do drużyny razem z Trenerem i jednocześnie za jego namową. Obie także w meczu z Victorią znalazły się w pierwszej siódemce. Sprostały zadaniu?

– Zdecydowanie tak. Pierwsze mecze w nowym otoczeniu bywają trudne, ale w tym przypadku obeszło się bez zbędnej tremy. Było im na pewno łatwiej, bo od samego początku zostały świetnie przyjęte przez drużynę. Patrycja to znana, szczególnie w śląskim środowisku bramkarka, z ogromnym doświadczeniem, obyciem na parkiecie i to w różnych sytuacjach. Ola natomiast to zawodniczka, którą mam przyjemność prowadzić bodajże od szóstej klasy szkoły podstawowej. Cechuje ją pracowitość, może być wzorem dla innych piłkarek młodego pokolenia. Systematyczność, a przy tym niebywała solidność, to jej największe atuty.

– Efektowne zwycięstwo we własnej hali z wysoko stawianą w hierarchii ekipą ze Świebodzic, wzmogło apetyty na kolejne tygodnie. Po domowej inauguracji, czas na pierwszy wyjazd. Czego możemy się spodziewać po wizycie w Kobierzycach?

– Szczerze powiem, że nie mam pojęcia czego możemy się spodziewać ze strony rywalek. Pewnie walki. Tego samego życzę sobie również z naszej strony. Na dzisiaj nasze ego i morale, po przekonującym triumfie z naprawdę konkretną jak na warunki I ligi drużyną ze Świebodzic poszły mocno w górę. Na Dolny Śląsk nie chcę mówić że pojedziemy w roli faworyta, ale na pewno pojedziemy pewni swoich umiejętności i wiary w następne piękne chwile. Uważam, że jeśli zagramy na podobnym poziomie jak na inaugurację, to sobie z „Kobierkami” poradzimy.

– Teraz trochę prywaty. Obecnie jest Trener w Olkuszu, ale minione długie miesiące spędził na ławce w Krapkowicach. Wcześniej pracował Pan w Sośnicy. Da się porównać ze sobą jakoś te ośrodki, czy raczej są to zupełnie różne światy?

– W każdym klubie jest inaczej. Z pełnym obiektywizmem powiem, że takich kibiców – żywiołowych i głośnych jak w Krapkowicach, jest bardzo mało. Wielki szacunek dla nich za to co robią. Jeśli natomiast chodzi o zespół, to nie miejsce i nie czas, aby o tym opowiadać, tym bardziej, że to co dzieje się w szatni, zawsze powinno zostać w szatni. Pobyt w Otmęcie wspominam bardzo miło, to było ciekawe doświadczenie. Tak jak w życiu, raz było lepiej, raz gorzej. Odbyłem tam cenną dla mnie lekcję. Podobnie było zresztą w Gliwicach, gdzie z dołu II ligi, w niedługim odstępie czasowym właśnie z Olkuszem walczyliśmy o bezpośredni awans do elitarnego grona Superligi, przegrywając z Lwicami dosłownie o włos. Teraz jestem w Olkuszu, pracuję dla tego środowiska i chcę to robić najlepiej jak tylko potrafię. Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się tutaj wrócić do tych pięknych chwil, nie tylko przez pryzmat wyników i miejsca w tabeli, ale i pełnej hali, jaką pamiętam z poprzednich wizyt przy Wiejskiej. Mając za sobą kibiców i czując ich wsparcie, komfort gry jest zupełnie inny.

– I na koniec pytanie, którego zabraknąć nie mogło. O co grają Srebrne Lwice?

– Cel jest jasny. W trzy lata mamy stworzyć taki zespół, który z powodzeniem będzie walczył o Ligę Centralną. Każdy plan ma wiele składowych, a jego realizacja wymaga wielu wyrzeczeń i wspólnych działań. Mam przyjemność pracować w gronie ambitnych ludzi z marzeniami, których spełnienie jest teraz naszym priorytetem.

SPR Olkusz (PK)

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze