Wizyta na Suchych Stawach przynajmniej dla kilku zawodników Spójni była spełnieniem marzeń i zarazem meczem życia. Hutnik to uznana marka i organizacyjny gigant jeśli chodzi o IV-ligowe podwórko. Różnica w hierarchii olbrzymia, sportowa już nie. Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby goście na początku nie przestraszyli się faworyta i już do przerwy nie dali się dwukrotnie trafić…
„Hutnicy” od początku przejęli inicjatywę. W 5. minucie wywalczyli korner, po którym Adrian Jurkowski z kilku metrów pokonał Dziedzica. Idealnym dośrodkowaniem popisał się w tej sytuacji Nawrot. Spójnia przetrzymała pierwszy napór krakowian, by sama spróbować swoich sił pod bramką Kusaka (byłego bramkarza olkuskiego IKS-u). Ładnie z powietrza uderzył Michał Mróz, jednak golkiper gospodarzy nie dał się zaskoczyć. Na okazję starszego z braci Mrozów podopieczni Krzysztofa Przytuły odpowiedzieli… bramką. Z lewej strony boiska piłkę wrzucał Guja (kolejna znana piłkarska postać w olkuskim futbolu, do niedawna Przebój Wolbrom), a całą akcję skuteczną główką wykończył Michał Zdziński. Pod drugą „szesnastką” dobrze spisał się Kozak, wybijając futbolówkę zmierzającą do siatki po strzale z rzutu wolnego Kasprzyka.
2:0 do przerwy to średni wynik w perspektywie odrabiania strat. Niemniej mocno zmotywowani w szatni przez ciągle zmagającego się z urazem mięśni brzucha trenera Daniela Tukaja goście, mocno postraszyli chyba zbyt pewnych siebie gospodarzy. W 57. min z rzutu rożnego dośrodkował Rzeźniczek, a piłkę do siatki głową wpakował Marcin Mróz. Kolejne fragmenty meczu to dwie dogodne pozycje Gui oraz Białkowskiego – obie niewykorzystane. Osieczanie mimo sporych chęci nie zdołali już uratować choćby punktu, ale na pewno wstydu w Krakowie nie przynieśli. Co więcej, pokazali, że nawet bez swojego najlepszego strzelca są w stanie nawiązać równorzędną walkę z wielkimi tej ligi. Jak na razie jeszcze bez zdobyczy punktowych, ale w przyszłości kto wie… – Szkoda tej bojaźni z pierwszych minut, bo wcale nie musieliśmy stracić tych dwóch bramek. Po zdobyciu kontaktowego gola miejscowi mieli swoje problemy. Co z tego skoro zabrakło nam atutów i może trochę szczęścia. Trudno, pracujemy i gramy dalej – chłodno komentuje szkoleniowiec Spójni.
W najbliższą środę beniaminka IV ligi czeka kolejne wyzwanie. Wyprawa do Balina na konfrontację z liderującym tabeli Orłem, gdzie piłkarze mogą liczyć na „kosmiczne” pieniądze będzie niejako próbą charakterów i weryfikacją umiejętności. Okaże się też, czy naprawdę od czołówki Spójnię dzielą tylko detale, czy może to rywale, jak chociażby Hutnik czy Przeciszovia mają jeszcze wiele do poprawienia.
Hutnik Nowa Huta – Spójnia Osiek 2:1 (2:0)
1:0 Jurkowski 5′ , 2:0 Zdziński 37′ , 2:1 Marcin Mróz 57′
Sędziował: Jan Chlipała (Nowy Targ)
Żółte kartki: Gamrot, Krawczyk – Kasprzyk
Widzów: 550.
Hutnik: Kusak – Urbaniec, Jurkowski, Lipowiecki, Guja – Nawrot, Gamrot, Kozak (90+2′ Bienias), Stanek (81′ Dudziński) – Zdziński (71′ Cichy), Białkowski (90+1′ Krawczyk).
Spójnia: Dziedzic – D.Glanowski, Kordaszewski, Ziarno, K.Glanowski – Bereta, Michał Mróz (73′ Czarnota), Rzeźniczek, Kasprzyk (84′ Wolski), Niemczyk (69′ Tomczyk) – Marcin Mróz (84′ Szewczyk).