Powiat
Zieleń pomiędzy blokami to temat dyskusyjny. Z racji tego, iż za oknami w końcu zrobiło się ciepło, a drzewa i krzewy zaczynają pokrywać się liśćmi, do naszej redakcji coraz częściej spływają uwagi od mieszkańców dotyczące pielęgnacji osiedlowych krzewów i trawników. W wielu przypadkach wzajemnie się one wykluczają.
Na wielu ulicach i osiedlach na terenie naszego powiatu trwa wiosenne przycinanie drzew. Część mieszkańców twierdzi, że sposób, w jaki jest ono wykonywane, budzi wątpliwości. – Parę dni temu na osiedle przyjechali panowie „ogrodnicy”, którzy praktycznie oskalpowali młode drzewa znajdujące się w okolicy. Stare pozostawili zaś nietknięte? Gdzie tu sens i logika? – pyta pani Agata, mieszkanka jednego z bloków przy ul. Sosnowej w Kluczach. Dodaje przy tym, że to nie pierwsza taka sytuacja. – Usłyszałam ostatnio, że im mniej drzew liściastych na osiedlu, tym mniej liści do grabienia na jesieni. Najlepiej więc byłoby, gdyby wokół rosły tylko drzewa iglaste i tuje – mówi nasza rozmówczyni. To nie jedyny tego typu telefon w ostatnim czasie.
Pracownicy firm zajmujących się pielęgnacją zieleni zapewniają, że takie prace zawsze wykonywane są zgodnie ze sztuką i przepisami. Ustawa o ochronie przyrody mówi, że usunięciu nie może podlegać więcej niż 30% masy zielonej drzewa. A jak jest to wyliczane? – No cóż, tego już nikt nie chce nam wytłumaczyć. – Najprawdopodobniej obowiązuje tu algorytm “PI razy oko” – śmieje się pan Stefan, mieszkaniec osiedla Króla Władysława Łokietka w Wolbromiu.
Objętość korony drzew musi być jednak regulowana. Pomijając estetykę, która jest pojęciem mocno subiektywnym, istotną kwestię gra tutaj również bezpieczeństwo. – Jak podczas letniej wichury komuś spadnie na zaparkowane auto konar, to nie będzie obwiniać ekologów, tylko zwróci się z pretensjami do zarządcy pobliskiej nieruchomości – słyszymy od przedstawiciela jednej ze wspólnot mieszkaniowych.
Trzeba mieć również na uwadze, że wiele „przycinek i wycinek” wykonywanych jest w wyniku zgłoszeń lokatorów. A te potrafią być skrajnie różne. – Jedni narzekają, że drzewa są zbyt wysokie, co ogranicza im ilość światła słonecznego w mieszkaniu. Inni zauważają, że korony drzew rzucają cień, który daje ukojenie w letnie upały. Jednym przeszkadza wysoka trawa, a innym dźwięk kosiarki – wylicza osiedlowy konserwator, z którym udało nam się na ten temat porozmawiać.
Również do naszej redakcji zgłaszają się mieszkańcy, którzy prezentują skrajne poglądy w tego typu przypadkach. – Za moim oknem balkonowym rośnie ogromne drzewo, które latem zaciemnia mi cały salon. W biały dzień muszę włączać lampy w pokoju, bo panuje tam półmrok. Interweniowałam już w tej sprawie w spółdzielni, ale okazuje się, że jedna z sąsiadek to wielbicielka przyrody, i broni tego krzaka jak niepodległości – słyszymy od mieszkanki bloku na ul. Legionów Polskich w Olkuszu.
Jak widać, ilu mieszkańców, tyle punktów widzenia jak powinna wyglądać zieleń na terenie blokowisk. Zgłoszenia, jakie do nas spływają, łączy jednak jeden wspólny mianownik. Na pytanie, czy osoba kontaktująca się z nami pracowała kiedyś jako ogrodnik lub czy miała coś wspólnego z tą dziedziną, w przytłaczającej większości przypadków słyszymy odpowiedź przeczącą.
A jakie jest zdanie naszych Czytelników na ten temat? – Jak zwykle zapraszamy do dyskusji!