Gdzie Indianie, a gdzie Olkusz… Gdzie Rzym, a gdzie Krym…Trzeba się tylko wybrać na piękną wyprawę do uroczego Szczyrzyca, historycznej wsi z jednym z najstarszych czynnych klasztorów cysterskich w Polsce.
Więc jedziemy. Mijamy Kraków, Wieliczkę, Dobczyce, Raciechowice, jedziemy drogą wzdłuż niepozornej rzeczki Stradomki, która kilka razy w roku zamienia się w ryczącego potwora zalewającego szerokie tereny wokół, jak było ostatnio. Zresztą, każdy tutejszy strumyk działa dewastacyjnie, co możemy oglądać w czasie naszej wyprawy. Wokół, na prawo i lewo, lesiste szczyty Beskidu Wyspowego… Mijamy „Diabelski kamień”, oglądamy odbicia czarcich łap, zatrzymujemy się, by wdrapać się na szczyt owego kamienia i odwiedzić domek pustelnika. Jeszcze kawałek – i wieś Pogorzany. Skręcamy w ciasną, stromą dróżkę w stronę wioski indiańskiej. Wreszcie jesteśmy na szczycie. Wspaniały widok, gdzieś w dole wspomniany Szczyrzyc. A przed nami to, o czym marzyli i być może jeszcze marzą chłopcy wielu pokoleń. Na rozległej łące wigwamy, totemy, drewniane postacie. Spaceruje koń, podobno rasy amerykańskiej. I oto spotykamy olkuskiego Indianina: pana Macieja Włodarczyka i jego sqaw.
– Od razu sprostujmy- zaczyna pan Maciej. -Te namioty to nie wigwamy, tylko tipi. To płócienne domy wędrownych Indian z prerii z pogranicza Kanady i amerykańskiego stanu Montana. Łatwe do szybkiego montażu i demontażu. Wigwamy to domy Indian leśnych.Także sqow jest słowem obraźliwym. Lepiej powiedzieć: moja żona Lidka, Indianka z Pakuski. Właśnie w tej chwili prowadzi z dziećmi, uczestnikami wycieczki szkolnej spod Wadowic, warsztaty rękodzieła. Oczywiście indiańskiego.
Czujemy się zaproszeni. Stylowa sala w dawnej, przebudowanej oborze i grupa dzieci z zapałem pod okiem pani Lidii – która pięknie przebrana, z urody istotnie przypominająca mieszkankę Wielkich Równin, wykonuje drobiazgi na wzór rękodzielnictwa indiańskiego…
Idziemy zwiedzać owe tipi. Oglądamy kulturę materialną Indian: stroje, obuwie, przedmioty codziennego użytku, ozdoby, amulety i jakieś inne przedmioty niewiadomego przeznaczenia. Dalej, na łące, kolejna grupa dzieci oddaje się indiańskim zabawom. W innym miejscu pani Lidia, która skończyła poprzednie zajęcia, uczy dzieciaki malowania twarzy, co małego Bartka z dziewiątym numerem na sportowej koszulce zamieni w groźnego wojownika.Teraz Bartek dostaje do ręki łuk i wyrusza na łowy, wcześniej jednak musi nauczyć się z tego łuku strzelać.
– Bo – jak mówi pan „Indianin”- upowszechniamy kulturę ginącego już plemienia Wielkich Równin, wędrowców Crow, czyli Wron, obecnie dzielącego los plemion indiańskich żyjących w rezerwatach. Ich kultura materialna nabrała już znamion „Cepelii”. Kto był np. w Turcji – pamięta takie wieczory „nibytureckie” czy „nibyarabskie”. Brzmi to, jak swoista ironia, że ich prawdziwą kulturę ktoś propaguje w dalekich Pogorzanach.
– Okolica tutejsza nie przypomina bynajmniej równin…
– No nie!To okoliczne szczyty Beskidu Wyspowego. Mieszkamy tu już 8 lat i mówiąc żartem, doszliśmy do wniosku, że Indianie też mogą mieszkać w górach. Dodam na marginesie, że wokół nas w tych lasach rozlokowalo się około 40 domów letniskowych ludzi z z Olkusza.Taka mała wioska, nie czujemy się zatem wyzwoleni od jurajskich wspomnień.
– Więc jesteście olkuszanami czy szczyrzycanami? W ogóle – skąd się tu wzięliście?
– Szczyrzycanami też! Działamy tu z sympatycznymi ludźmi, uczestniczymy w poczynaniach lokalnego Towarzystwa Przyjaciół Szczyrzyca. Moja Mama, olkuska poetka, chodzi do szkół na spotkania z dziećmi. Nawet napisała stosowny wiersz do pierwszgo numeru lokalnego periodyku.Tutejsza władza docenia naszą pracę, upowszechniamy przecież te piękne strony. Wokół cisza i spokój, odwiedzają nas tylko liczne wycieczki. Ale na zimę zamykamy obóz, bo zimy tutaj nie przetrwałby i sam Dziki Koń.
A skąd się tu wzięliśmy…. Przez sześć lat prowadziliśmy w Olkuszu Agencję Artystyczną „Baszta”- właśnie w Baszcie. Organizowaliśmy koncerty, wystawy, występy artystyczne. Nasza działalność cieszyła się dużym zainteresowaniem młodzieży. Jednak po 6 latach działalności MOK, za zgodą Urzędu Miasta i ówczesnych władz, zorganizował bezzasadny przetarg na dalsze prowadzenie Baszty. Wygrała go studentka, proponując nierealną kwotę za czynsz. Zresztą, nawet nie podjęła później działalności i Baszta przez dwa lata była zamknięta. No i co było robić? Sprzedaliśmy mieszkanie w Olkuszu, zadłużyliśmy się i kupiliśmy tu stare domostwo oraz stary sad i zorganizowaliśmy to indiańskie przedsięwzięcie. Mieliśmy i mamy dosyć tych olkuskich układów.
– Skąd u pana takie zainteresowanie kulturą indiańską,tak odległą i hermetyczną?
– Z wykształcenia jestem muzykiem. Szczególnie interesuję się muzyką etniczną, nie tylko zresztą Indian, ale również ludów zamieszkujących wszystkie inne kontynenty. Uważam, że przez muzykę prowadzi droga do szerokiego zainteresowania się kulturą materialną, również Indian z Wielkich Równin. Stąd też prowadzimy także warsztaty muzyczne związane z najstarszymi instrumentami etnicznymi świata. Kiedyś w Olkuszu prowadziliśmy Agencję Artystyczną „Baszta”. Teraz „Basztę” przenieślimy do Pogorzan. Uczestniczymy w różnych imprezach wyjazdowych, targach, festiwalach, koncertach, budząc zainteresowanie nie tylko propozycjami, ale i swoimi strojami. Może dlatego że w tych strojach zawsze występujemy. Ja teraz też mam na sobie taki indiański przyodziewek, stylistycznie autentyczny.
Całą działalność prowadzimy we dwoje, choć czasem przybywają tu ludzie młodzi, którzy chcą nam pomagać jako wolontariusze. Nie poddaliśmy się!
I tak „Baszta” propaguje Szczyrzyc, a mogłaby Olkusz.
– Jak zatem funkcjonuje Wasza wioska?
– Dla każdej grupy dzieci, które zawitają w nasze strony, prowadzimy kilkugodzinny program: warsztaty muzyczne, warsztaty rękodzieła, gry i zabawy, i indiańską kuchnię.
Można także zamówić opcje dodatkowe, a mamy 10 różnych programów,i dla dzieci, i dla dorosłych. Można nawet nocować w takich namiotach i wspominać marzenia z lektury swego dzieciństwa. Pod gwiazdami.
How!
[quote name=”Marta”]Cieszę się, że moja wypowiedź poruszyła wszystkich:) Widać, że rozmowa jest owocna:). Na szczęście każdy może wyrażać swoje poglądy… :P, a ja jestem umęczona – Państwem W i ich twórczością. Widocznie tak musiało być, takie było ich przeznaczenie – że wyjadą z Olkusza. Skoro są tacy co strasznie tęsknią, to nich Ci Państwo wrócą. I będzie Happy End..:)[/quote]
Tak , masz rację poruszyła, poziomem intelektualnym zwłaszcza,i kompletnym brakiem sensu twoich wypowiedzi. Nadal nie zrozumiałaś tekstu, bo nie o niedoli i żalu(wydaje się,że są raczej zadowoleni z takiego obrotu sprawy, przynajmniej dużo się dzieje w ich życiu) państwa W w nim mowa….
ale są tacy ludzie , którzy muszą gdzieś zaistnieć, jeżeli powodem tego będzie choćby bezsensowne wypowiedzi.
Jola Rutowicz też jest wszystkim znana i to bynajmniej nie z powodu wysokiego IQ i sensownych wypowiedzi.
Gratulacje.
Tak, Marto, masz prawo nie lubić Włodarczyków i masz też prawo pisać bezmyślne komentarze, z których to praw – jak widzę – skwapliwie korzystasz. Głupkowate ikonki wstawiane w tekst przykrych komentarzy dużo mówią na twój temat.
Ty to sobie lubisz tak po ludziach pojezdzic „Marta”. NIe pierwszy raz zreszta. Anonimowo to tak fajnie komus naupychac nie? Masz dzika satysfakcje z tego, ze komus zrobisz przykrosc?
Cieszę się, że moja wypowiedź poruszyła wszystkich:) Widać, że rozmowa jest owocna:). Na szczęście każdy może wyrażać swoje poglądy… :P, a ja jestem umęczona – Państwem W i ich twórczością. Widocznie tak musiało być, takie było ich przeznaczenie – że wyjadą z Olkusza. Skoro są tacy co strasznie tęsknią, to nich Ci Państwo wrócą. I będzie Happy End..:)
W Olkuszu często promuje się miernotę i nazywa się ja profesjonalizmem, klepiąc się przy tym po pleckach, nie rozumiem tego… ot taki Odorków.
Brawo!(dla poprzedzającego wpisu)
A podobno czytać ze zrozumieniem uczą i wymagają już w 2 klasie szkoły podstawowej. proponuję osobie z pierwszych wpisów( p.Marta) jeszcze raz p.o.w.o.l.i i s. p o.k.oj.n.i.e przeczytać tekst, jak w szkole, a potem pisać….ale na temat!
Oto Olkusz właśnie….
..i nieporozumienie od samego początku dyskusji. Gdyby ten kto dyskutuje uwaznie przeczytał tekst to zauwazyłby róznice miedzy Basztą- a Agencją Artystyczna ” Baszta ” Baszta to rzeczywiscie olkuskie mury. A Agencja „Baszta” to Panstwo Włodarczykowie a własciwie ich działalnosc— niewątpliwie ciekawa.Duzo ciekawych rzeczy sie działo w Olkuszu w czasach gdy to małzenstwo wykorzystywało swoje pomysły na naszym gruncie— teraz ich pomysły to promocja dla innego regionu.Szkoda ale co to kogo w Olkuszu obchodzi.Tu sie ludzie cieszą ze sie piwa w Baszcie mogą napic…ityle im wystarcza.Szkoda
Olkusz ma wielu potencjalnych Włodarczyków, a Lisowskiego ktoś poprostu wysłał… mama „laureatka olkuska”, a dzieci się włoczą po świecie… jak by miasto dopłaciło do Eskimosów, to też by się chętni znaleźli…
Pozbycie się tych ludzi z Olkusza, o ile pamiętam, kosztowało podatników kilakdziesiąt tysiecy złotych, no i Baszta dwa lata była nieczynna. To Lisowski do nich pojechał, to on ich zapytał, więc zapytaj Lisowksiego, po co rozdrapuje rany, a nie obrażaj ludzi.
A to złota rada: tak naprawde wszystko w życiu przeminie, ale Baszta i mury pozostaną. I nie można mówić, to było „Nasze” i wtedy najelpesze. Należy mieć dystans do samego siebie i swoich osiągnieć, bo to co teraz nie zauważone kiedyś może być docenione! 🙂 Pozdrawiam!
Po pierwsze Baszta to lokal,miejsce artystyczne oraz pub – jest jedna. Nie można powiedzieć, że Baszta w ogólnym tego słowa znaczeniu została przeniesiona. Baszta jest związana z miejscem, z Olkuszem, z murami i klimatem, który tworzą klienci. To tylko wygórowane ambicje byłych właścicieli i ich podświadome przekoananie, że obecnie Baszta nie jest taka jak dawniej, że „My”- byli właściciele ją przenieśli. Niestety trzeba wprost powiedzieć, że Baszta będzie ZAWSZE z ludźmi i klimatem, a zmienią się tylko właściele – jak to było na przykładzie Państwa Włodarczyków.
Jestem zmęczona już byłymi właścicielami Baszty. Z całym szacunkiem do tego małżeństwa. Ale ich żale i wypociny, że mieliśmy Baszte i oddaliśmy itd. Są już męczące. Uważam, że zamiast żalić się do prasy powinni promować dalej Baszte. Podkreślać to magiczne miejsce. A nie żalić się, że mieliśmy ale nie mamy, bo….. Widać na podstawie tego materiału, że tu nie chodzi o BASZTE tylko o to co się stało w ich życiu po BASZCIE, a takie pitu pitu, że BASZTA mogła genialnie prosperować – jest egoistyczne!