Spójnia Osiek – Jordan Zakliczyn 2 – 5 (1 – 0)
Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe – o słuszności tego znanego powiedzenia trenera Kazimierza Górskiego przekonali się widzowie sobotniego spotkania Spójni Osiek z piątoligowym beniaminkiem Jordanem Zakliczyn. Gdy już się wydawało, że trzy punkty zostaną w Osieku, scenariusz zmienił się na korzyść gości.

Pierwszy okazji do gola szukał Kasprzyk, ale Blak zdołał sparować futbolówkę nad poprzeczkę. Dwukrotnie minimalnie spudłował też Tukaj.  Blisko zmiany wyniku był S. Sikora, ale nie trafił głową w piłkę. Wreszcie w 41. minucie wynik spotkania otworzył Tukaj, pakując piłkę do siatki z pola karnego, po centrze Porębskiego.
Po zmianie stron wydawało się, że jest coraz bliżej zwycięstwa gospodarzy. W 47. minucie odebrał precyzyjne podanie Kasprzyka i w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi Jordana. Worek z bramkami dla gości otworzył Zieliński. Kontaktowy gol padł w 58. minucie, kiedy to napastnik Jordana przedarł się na pole karne i znalazł się w sytuacji sam na sam z Kubiczkiem. Od tej pory rozpoczęło się strzeleckie widowisko w wykonaniu Zielińskiego.  W 65. minucie ten najlepszy napastnik gości popisał się mocnym, celnym uderzeniem i mecz zaczął się od początku. Gospodarze nie zdołali odwrócić biegu zdarzeń. W 75. minucie, po centrze Tukaja, główkował Szwagrzyk, jednak piłka minęła słupek. Chwilę później, po zagraniu Czarnoty, Kasprzyk próbował uderzać z półprzewrotki, futbolówkę przejął Tukaj, ale jego strzał został zablokowany. Z umieszczeniem piłki w siatce nie miał problemów Zieliński, który w 78. minucie upolował hattricka. W imieniu Spójni odpowiedział Kasprzyk, ale posłał futbolówkę minimalnie nad poprzeczką. Pięć minut przed końcem meczu czwarte celne trafienie zaliczył Zieliński, uderzeniem po długim rogu, zaskakując Kubiczka. „Kropkę nad i” postawił Kosałka, który tuż przed końcowym gwizdkiem w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gospodarzy.
– Po prostu tragedia, szczególnie ostatnie trzydzieści minut – czegoś takiego nie było, odkąd jestem tu trenerem.  Chcemy sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Prowadziliśmy 2 – 0 i uważam, że drużyna gości praktycznie pogodziła się z wynikiem spotkania. Nie chcę nikogo winić na gorąco, tuż po meczu, poszczególnych zawodników, muszę to przeanalizować. Popełniliśmy kategoryczny błąd przy stanie 2 – 0, odkrywając się, wychodząc do przodu dużą liczbą zawodników grających w tyłach – mówił po meczu trener Spójni, Krzysztof Duch.
Z zasłużonej wygranej cieszyli się zawodnicy z Zakliczyna, którzy zajmują teraz trzecią lokatę w tabeli. – Mecz ułożył się nie po naszej myśli, założyliśmy uważną, dokładną grę, a straciliśmy bramkę „do szatni”. Początek drugiej połowy też nie należał do nas, bo szybko straciliśmy bramkę. Podnieśliśmy się w bardzo ciężkiej sytuacji, później zagraliśmy już bardzo dobrze. Wcześniej brakło trochę agresywności. W drugiej połowie chłopcy zagrali tak, jak oczekiwałem, czyli agresywnie, bardziej do przodu i to się przyczyniło do naszego zwycięstwa – tak spotkanie ocenił trener Jordana, Robert Nowak.

Bramki: 1 – 0 Tukaj 41., 2 – 0 Tukaj 47., 2 – 1 Zieliński 58., 2 – 2 Zieliński 65., 2 – 3 Zieliński 78., 2 – 4 Zieliński 86., Kosałka 90.
Żółta kartka: Cichoń.
Sędziował Sebastian Widlarz (Wadowice).
Spójnia: Kubiczek – Kordaszewski, Gawełczyk (21. Pysno), Kołodziejczyk – T. Czarnota, Mróz, Ziarno, Kasprzyk, Porębski – Bieda (74. Szwagrzyk), Tukaj.
Jordan: Blak – Gaca, Tomeczko, S. Sikora, Ptasiński (62. Łapa) – Kosałka, M. Sikora, Bała, Jaśkowiec (77. Cichoń) – Zieliński (88. Baran), Moryc (60. Wiechniak).

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze