Jesteśmy na comiesięcznym spotkaniu sekcji astronomicznej w MOK-u, jak przystało na astronomów, późnym wieczorem. Sekcja zrzesza grupę fascynatów, którzy prowadzą fachowe i kompetentne dyskusje, dalekie od ziemskiej i olkuskiej rzeczywistości. Na przykład Pan Andrzej prezentuje wyniki swoich całomiesięcznych obserwacji nieba nad Olkuszem, wyjaśnia, co będzie w najbliższym miesiącu w przestrzeniach planetarnych i międzygwiezdnych. Włączamy się do dyskusji.
– Panie Profesorze. O astronomii rozmawialiśmy bodaj przed pięciu laty. Czy od tego czasu coś się w kosmosie zmieniło?
– W kosmosie? Pewnie nie, bo cóż to znaczy dla kosmosu pięć, czy sto lat. Mgnienie oka! (Niektórzy uczeni twierdzą, że jest tylko jeden czas: teraźniejszy. Nie ma przeszłości ani przyszłości w zrozumieniu pojęcia czasu. F.L.). Dla astronomii czas, to pomiar ruchu w kosmosie. I tak: jeden rok to odległość, jaką pokona światło przez rok pędząc z szybkością 300 tysięcy kilometrów na sekundę (1 minuta zatem, to odległość 18 x 10 do szóstej potęgi, czyli 18 milionów kilometrów na minutę. F.L.). Słońce, nasza gwiazda dzienna, oddalona jest od Ziemi zaledwie o 8 minut świetlnych, ale najbliższa gwiazda, Alfa Centurii oddalona jest już o 4,37 lat świetlnych. To są odległości niewyobrażalne. Ta gwiazda być może przestała już istnieć przed tysiącami lat, a dobiega od niej jej niegdysiejsze światło. A cóż dopiero powiedzieć o tych gwiazdach odległych o lat miliardy, bo już tak daleko dotarło przy pomocy niezwykłych teleskopów ludzkie oko. Dzięki temu, dzięki tym obserwacjom, możemy zajrzeć w przeszłość. Obserwacje pozwoliły astronomom rozszerzyć zakres wiedzy ludzkiej i stwierdzić to, czego dotąd nie wiedzieliśmy, że np. niemal każda gwiazda ma planety i te planety policzono. (Dlatego śmieszne jest dumne powiedzenie, że człowiek zdobył kosmos Zajrzeliśmy tam dotąd jedynie przez szparkę w uchylonych drzwiach F.L.).
– Czy wiemy obecnie coś więcej „o tamtych, kosmicznych stronach”? Podobno policzono ilość gwiazd w Drodze Mlecznej. Coś 100 miliardów. Po co nam, zwykłym ludziom, potrzebne takie liczenie?
– Wbrew pozorom to nie są amatorskie zabawy. Dzięki temu dowiadujemy się, jak tworzyła się struktura wszechświata, poszerzamy swoją wiedzę, próbujemy stworzyć modele zachodzących w nim zjawisk. Próbujemy odpowiedzieć na dręczące nas pytania, np. czy Wszechświat być może jest skończony, czy nie… Sprawdzamy po wielekroć teorie Newtona i Einsteina. Budujemy modele. Bo astronomia to wiedza absolutnie ścisła, a modele to przybliżone jej wzorce. Przybliżone, bo możliwości nawet najbardziej potężnych komputerów są ograniczone w zetknięciu że złożonością Wszystkiego. Np. w jednym kieliszku wody ilość atomów i ich układów jest tak ogromna, że stworzenie modelu kieliszka i jego zawartości przerasta nasze wyobrażenie i techniczne możliwości. Szukamy odpowiedzi na pytania, jakie były pradzieje Wszechświata, czy w nim jesteśmy sami. Buduje się więc coraz większe teleskopy.(W Chile np. powstanie największy teleskop optyczny świata – Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski. Jego zwierciadło będzie mieć blisko 40 metrów średnicy. W innym miejscu w Chile kończy się budowa największego w dziejach ludzkości – radioteleskopu. To wspólny, bardzo kosztowny projekt krajów Europy, Ameryki Północnej, Azji Południowej oraz Chile. Będzie to sieć 66 radioteleskopów, z których 50 składa się na urządzenie, pozwalające na obserwacje o precyzji nieosiągalnej dla pojedynczej czaszy. F.L. Polityka nr 1/2840).
– Co to jest Kosmos. Jakie są obecnie podstawowe pytania o kosmos. Czy istnieje, jak niektórzy uczeni twierdzą – inny, czy inne, kosmosy…
– Kosmos to wszechświat. To także my, ludzcy kosmici. I nasza mała Ziemia też. Kosmos jest nieograniczony, nieskończony. Dlatego nigdy nie zobaczymy, nawet przez najbardziej genialne urządzenia, jego kresu. A w potocznym rozumieniu: kosmos, to jest to, co widzimy ograniczone linią horyzontu.
– Czy istnieją jakieś inne kosmosy?
– Czy to pytanie ma sens? To raczej fantazja, gra wyobraźni współczesnych fizyków. (Jeden z dyskutantów: nauka lat 50. ubiegłego stulecia snuła także hipotezy, które wówczas wydawały się fantazją. Dziś fantazją być przestaje. Możliwości ludzkiego rozumu są nieograniczone. „Nad wszystko sięga rozumu ludzkiego potęga”).
– Podobno za niedługo będzie koniec świata… Nie obawia się Pan takiej katastrofy?
– To sympatyczne bajania. Ludzie lubią się straszyć. Ale że będzie „koniec świata”, czyli naszej Ziemi – to pewne. Kiedy? Za miliony, a może za miliardy lat słońce straci swoją aktywność. Ziemia zamieni się w niedużą kulkę o niebywałej gęstości. Ale to nie będzie dotyczyć prawdopodobnie ludzkości.
– Czy obroniła się teoria, że na początku był wielki wybuch? Może to wszystko, ta nasza planeta też zniknie w wyniku jakiegoś wielkiego wybuchu…
– Naturalnie, teoria wielkiego wybuchu jest uznana za sprawdzoną, ale ten wybuch jeszcze się nie skończył. On nadal trwa. Ale to już długi wywód… Może być i tak, że skądś, z niebywałej dali, przybędzie jakiś olbrzymi kawał materii gwiezdnej i uderzy w tę naszą planetkę na obrzeżach galaktyki, na krańcach Drogi Mlecznej. Wybuch spowoduje eksplozję pyłów, nastaną ciemności. Wszystko zamieni się w lód. Przypuszcza się, że kiedyś już takie wydarzenie miało miejsce, co spowodowało wyginięcie dinozaurów. Nie możemy tego przewidzieć, ale prawdopodobieństwo takiego nieszczęścia jest niewielkie. A koniec świata – to byłby zaledwie koniec naszej planety. Na razie cieszmy się życiem i podziwiajmy piękno nieba, które jest nad nami.
Tyle humanista pojął i zanotował z rozmowy z prof. dr. Michałem Ostrowskim – astronomem.
Dla kogo takie artykuły, przecież i tak zdecydowana wiekszość olkuszan uważa, że świat stworzyła bozia jednym pstryknięciem palca, a miliardy ludzi ustawia jak szachista pionki na szachownicy! 😉