Adrianna Biedrzyńska, Maciej Damięcki, Jacek Kawalec i Piotr Pręgowski – w tak doborowej obsadzie olkuszanie obejrzeli 28 marca na scenie MDK zabawną sztukę Mężczyzna idealny. Po mocno komediowej Nocy Teatru i Kabarecie Nowaki mieliśmy więc na początek wiosny jeszcze jedno, i to jakie, rozweselające wydarzenie. Pełen humoru spektakl, rzecz jasna przy pełnej widzów sali, zwieńczyły bez wątpienia zasłużone owacje na stojąco. Akcja sztuki Andrzeja Pacuły rozgrywa się w rządowej klinice leczenia męskich nerwic. Trafia tam słynny telewizyjny showman (Jacek Kawalec) dotknięty kryzysem osobowości. Tu wpada on w oko, jako psychiatryczny przypadek, pani doktor (Adrianna Biedrzyńska) owładniętej naukowymi ambicjami. Zamierza ona stworzyć mężczyznę idealnego, a to za pomocą maszyny do przeszczepiania osobowości. Do eksperymentu swego wybiera showmana, pacjenta transseksualistę (Piotr Pręgowski) i ekscentrycznego profesora, szefa kliniki (Maciej Damięcki). Ci trzej panowie w porę odkrywają zamiary szalonej lekarki, a dzięki podstępowi doprowadzają do zaskakującej zmiany w realizacji jej planów.
Nie zdradzajmy jednak szczegółów oraz zakończenia, by nie psuć zabawy tym, którzy Mężczyzny idealnego nie widzieli, a mają zamiar to nadrobić. Bez uszczerbku dla zachowania tych tajemnic można i warto dodać, że główny nurt fabuły wzbogaca wiele pobocznych wątków, a te są m. in. pretekstami do zabawnego portretowania bohaterów. Sporo jest np. zgrabnie skrojonych scenek ośmieszających ludzkie słabostki w rozmaitych interpersonalnych relacjach. Sztuka ta nie aspiruje do uczt intelektualnych lecz jest po prostu komedią, lekką rozrywką, jakiej potrzebujemy w codziennym zabieganiu i zmaganiach z troskami. A że doskonale broni się w takiej właśnie formule, najlepiej świadczyły o tym salwy śmiechu co rusz wstrząsające salą widowiskową olkuskiego MDK-u.
Goście z Warszawy przez ponad dwie godziny bawili naszą publiczność nie tylko odgrywając role powierzone im przez reżysera Stefana Friedmana, ale też opowiadając dowcipy i śpiewając kabaretowe szlagiery w przerwach między scenami. Konferansjerem owych zabawnych seansów śmiechoterapii był Maciej Damięcki, a talenty swe prezentowali kolejno wszyscy, włącznie z występy te zapowiadającym nestorem sceny. Nie lada niespodziankę sprawił widzom Piotr Pręgowski, podrywając ich z foteli do wspólnego odśpiewania piosenki… Biały Miś. Jak on to zrobił?
Cóż można by dodać? Znów nie tylko można, ale trzeba wspomnieć o tym, że olkuszanie raz jeszcze wstali z miejsc po finałowej scenie, by w ten sposób wzmocnić wyrażone gromkimi brawami dla aktorów i twórców sztuki podziękowania oraz uznanie.
MOK Olkusz