aaa skalski3

Najwięksi mistrzowie sportu zazwyczaj mogą liczyć na rozgłos i wielkie pieniądze. Dobrze powiedziane – „zazwyczaj”, bowiem są dyscypliny, o których mimo iż są niezwykle widowiskowe mówi się bardzo niewiele, albo i wcale. Na świecie wielu zawodników uprawiających Freestyle Football potrafi się ze swojej pasji utrzymać. W Polsce to nadal nierealne, choć w oficjalnych rankingach, to właśnie nasi rodacy odgrywają najważniejsze role. Wśród nich jest Szymon Skalski, a więc freestylowiec spod Wolbromia.

Historię Szymona przybliżyliśmy już zimą ubiegłego roku, ale od tamtego czasu sporo się w życiu Skalskiego pozmieniało. Zaczął w 2005 roku, swoje hobby traktując na pół poważnie. Zaraz na początku jego drogi pojawiało się wiele głosów, pytających o sens wyczyniania cudów futbolówką, przeznaczoną do gry w piłkę nożną. Z momentem, gdy zaczął osiągać pierwsze sukcesy, większość zrozumiała intencje Szymka. Długo by można wyliczać trofea zgarnięte przez naszego bohatera. Do najważniejszych z nich z pewnością można zaliczyć tytuł Mistrza Świata w „Battle”, a także Mistrzostwo Europy i Mistrzostwo Polski. Ostatnim, tym najświeższym osiągnięciem Skalskiego jest zwycięstwo w lipcowym Freestival Football Żerków, będącym jednocześnie finałem Pucharu Polski, gdzie nagrodą główną był bilet do Tokio. We wrześniu odbędą się tam Mistrzostwa Świata RedBull Street Style. – Od małego zawsze marzyłem, żeby kiedyś odwiedzić Tokio, ale początkowo było to marzenie nie do spełnienia dla przeciętnego Polaka. Kiedy tylko dowiedziałem się, że tegoroczny finał RedBulla odbędzie się w Japonii wiedziałem, że muszę dać z siebie 110%. Tylko przy pełnym zaangażowaniu mogłem liczyć na sukces – przyznaje „Szymo”.

Tym razem walka o przepustkę do światowego czempionatu odbyła się w małym, choć już dobrze rozpoznawalnym w świecie freestyle’u Żerkowie. Do Wielkopolski zjechali najlepsi zawodnicy z całego kraju, a więc konkurencja była nadzwyczaj mocna. – Nie mogło być inaczej. Polacy są uważani za najlepszych na świecie specjalistów w tej dyscyplinie – przekonuje Skalski. Na liście zgłoszeniowej żerkowskiego freestivalu znalazło się około stu nazwisk, jednak do samej rywalizacji przystąpiło przeszło 80 zawodników. Na cały turniej składało się pięć konkurencji m.in. routine, sick three czy street soccer. Oczywiście nie zabrakło też sztandarowego battle, czyli najbardziej wymagającej konkurencji, zapewniającej udział w japońskich mistrzostwach. Runda finałowa zmagań, miała w sobie coś jakby z innej planety. Naprzeciwko siebie stanęło bowiem dwóch godnych rywali. Po prawdziwym spektaklu, okraszonym wieloma nietuzinkowymi trickami, decyzją sędziów Szymon Skalski pokonał Pawła Skórę. W nagrodę już niedługo „Szymo” będzie mógł spełnić marzenia. – Cel jest jeden – wygrana! Jadę tam po to, aby udowodnić wszystkim, że nieważne skąd pochodzisz, że nawet chłopak z małej wioski może zostać Mistrzem Świata. Mam jeszcze ponad miesiąc na przygotowania i wierzę głęboko w to, że w Tokio zaskoczę wszystkich – zaznacza tegoroczny zdobywca Pucharu Polski. Sukces Skalskiego trudno zakwestionować, tym bardziej, że rodził się on dosłownie w niesamowitych bólach. Był nawet taki moment, kiedy Szymon z uwagi na kontuzjowane kolano mocno zastanawiał się nad rezygnacją z udziału w lipcowym freestivalu. – Początkowo faktycznie miałem nie jechać na turniej, sądziłem, że niemożliwym jest pokonać czołówkę bez odpowiedniego przygotowania oraz ze szwami na kolanie, ale ci którzy mnie znają wiedzą, że mam wysokie ambicje i tanio skóry nie sprzedaję. Postanowiłem pojechać i po prostu spróbować swoich sił. Słowa otuchy od moich przyjaciół dodały mi skrzydeł, nigdy nie byłem tak zmotywowany do walki. To w dużej mierze dzięki nim sięgnąłem po zwycięstwo – wspomina emocjonalnie Skalski.

Ogromna radość i satysfakcja z osiągniętego wyniku to jedno, ale sportowa forma na najważniejszy turniej w życiu to już inna sprawa. Dlatego też „Szymo” się nie oszczędza. Na szczęście kolano ma się coraz lepiej, a więc i możliwości do treningu są coraz lepsze. Mistrzostwa Świata to już przecież nie przelewki. Tam te 110% z Żerkowa mogą nie wystarczyć. Ma tego także świadomość główny zainteresowany. – Trenuję właściwie wszędzie, kiedy tylko się da. Wiem czym dla mnie jest wizyta w Tokio, tak łatwo marzeń się nie pozbędę – „odgraża” się freestylowiec.

Podczas naszego ubiegłorocznego spotkania, „Szymo” podkreślił, że uwielbia podróżować, a freestyle mu w tym mocno pomaga. Chciał zwiedzić świat i robi to systematycznie. – Wiele się zmieniło. Freestyle przede wszystkim wpłynął na moją osobowość, stałem się na pewno bardziej pewny siebie, na chwilę obecną doskonale wiem czego chcę od życia i stale do tego dążę. W końcu mogę się realizować i podróżować po świecie, uwielbiam odwiedzać nowe miejsca, poznawać nowych ludzi oraz kultury. Nabywasz wówczas pewnego doświadczenia oraz inaczej postrzegasz świat. Mogę szczerze powiedzieć, że to o czym od zawsze marzyłem staje się teraz rzeczywistością, dlatego jestem zdania, że jeśli pragniesz czegoś tak bardzo jak chcesz oddychać, to nic nie będzie cię w stanie powstrzymać od zrealizowania tego celu – kończy Szymon Skalski.

Kolejny przystanek Skalskiego: RedBull Street Style World Final – 18 września, Tokio.

aaa skalski2

aaa skalski1

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze