ksolkusz

Orzeł Balin – IKS REM-TD Olkusz 3:1 (1:1)

W tygodniu doszło do niespodziewanej zmiany na stanowisku trenera olkuskiego IKS-u. Ustępującego Romana Madeja zastąpił dobrze znany publiczności, bo pracujący już przed laty na Czarnej Górze, Marian Ginter. „Nowa Miotła” nie odmieniła jednak zespołu, więc z Balina olkuszanie wrócili z niczym. Mimo prowadzenia gości, „Orły” vis a vis Gintera – Piotra Pierścionka potrafiły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Bezsprzecznie faworytem spotkania byli miejscowi, którzy dysponują mocnym składem i solidnym budżetem. Co więcej, wysoko mierzący balinianie za wszelką cenę chcieli zrehabilitować się za zeszłotygodniową porażkę w Maniowach (1:2). Ku radości przyjezdnych w 18. minucie szarżującego Daniela Przybyłę nieprzepisowo powstrzymał bramkarz gospodarzy Smok, więc arbiter zarządził rzut karny, karząc winowajcę żółtą kartką. Pewnym wykonawcą „jedenastki” okazał się sam poszkodowany. Zespół Orła długo nie mógł sobie poradzić z dobrze zorganizowaną defensywą Olkusza. – Graliśmy źle, niedokładnie. Rywale umiejętnie wybijali nas z rytmu, nie potrafiliśmy wymienić nawet kilku celnych podań – narzekał na swoich podopiecznych trener Pierścionek. Nieco więcej optymizmu w serce szkoleniowca gospodarzy wlała końcówka pierwszej odsłony. W 43. min Paweł Kalinowski, po rzucie rożnym, pokonał Kusaka i do przerwy obowiązywał remis 1:1

Bramka ,,do szatni” sugerowała niemałe emocje po zmianie stron. I faktycznie, na murawie działo się więcej niż przed pauzą. Ambitnie grający olkuszanie wobec kadłubowego składu z czasem zaczęli słabnąć, a ewidentnie rozkręcający się gracze Orła zaczęli poważnie zagrażać bramce Kusaka. Po godzinie gry, napór miejscowych wreszcie przyniósł im powodzenie. Co prawda Motyka trafił tylko w słupek, ale piłka powracająca na boisko wylądowała pod nogami Kalinowskiego, który nie mógł nie skorzystać z takiej okazji. O losach spotkania definitywnie przesądził ciemnoskóry Abel Salami, wygrywając indywidualny pojedynek z bramkarzem IKS-u. – Zagraliśmy ambitnie, mocno postraszyliśmy faworyta i na pewno wstydu nie przynieśliśmy. Martwi wąska kadra i indywidualne błędy – mówił zaraz po meczu trener Olkusza, Marian Ginter. Powody do zadowolenia miał za to opiekun Orła. – Dobrze, że po przerwie wzięliśmy się w garść. Zmiany w składzie też przyniosły pożądany efekt. Wygraliśmy zasłużenie – ocenił Piotr Pierścionek.

Dla IV-ligowców z Olkusza, porażka w Balinie była ósmą w sezonie, co przy identycznej liczbie zwycięstw i aż dziesięciu remisach gwarantuje „Rycerzom Srebrnego Grodu” zaledwie jedenaste miejsce w stawce szesnastu zespołów. I choć olkuszanom spadek nie grozi, to jednak punkty na Czarnej Górze są mile widziane. Okazja do powiększenia stanu posiadania (34 pkt – przyp. red) nadarzy się już w niedzielę na stadionie krakowskiego Hutnika. IKS w Nowej Hucie zagra przy sztucznym świetle, bowiem początek meczu po kilku zmianach ustalono ostatecznie na godz. 20:00.

Orzeł Balin – IKS REM-TD Olkusz 3:1 (1:1)
0:1 D.Przybyła (karny), 1:1 Kalinowski, 2:1 Kalinowski, 3:1 Salami

Sędziował: Radosław Wilk (Kraków)
Żółte kartki: Smok, Koźmiński, Domurat  –  Chabinka, Boś, W.Szwed
Widzów: 150.

Balin: Smok – Domurat (60 Nowak), Treściński, Grabiec, Jamróz – Guzik (46 Mrożek), Suwaj, Wolny, Motyka (84 Wściubiak) –  Koźmiński (46 Salami), Kalinowski.

Olkusz: Kusak – Chabinka, Tomsia, G. Szwed, Chrzanowski –  M. Przybyła (60 Zdun), W. Szwed, Juszczyk, Czechowski – Boś, D. Przybyła (75 Kasprzyk).

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze