zygmunt vogel zamek pieskowa skala i prądnik 1787 r

Wiele z ruin jurajskich zamków to fragmenty kamiennych murów. Dziś, gdy niektóre z nich się rekonstruuje, albo częściowo czy całkowicie odbudowuje, zapominając o tym, że kiedyś w większości były otynkowane. Co się stało, że tynki się nie zachowały? Wiadomo, poodpadały m.in. w wyniku działania sił natury (deszcz, mróz), czy naturalnego procesu starzenia się budynków. Częściowo jednak zostały ich pozbawione celowo, w związku z zapotrzebowaniem …na proch, którego potrzebowali powstańcy listopadowi.

29 listopada 1830 r. wybuchło Powstanie Listopadowe. I prawie od razu, bo już w grudniu, Prusy i wnet także Austria, zakazały wywozu broni i amunicji do Królestwa Polskiego. Trochę saletry przemycano, trochę uzyskiwano z kwasu saletrzanego, który jakiś czas jeszcze można było sprowadzać, ale przede wszystkim saletrę, czyli główny komponent prochu, wytwarzano z gruzów, tynków, ziemi stajennej i piwnicznej. Dolina Prądnika miała długie tradycje w produkcji prochu. Pierwszy młyn prochowy, w Prądniku Czajowskim, wspomina się już w 1580 r., a działał on – z przerwą po szwedzkim potopie – aż do Insurekcji Kościuszkowskiej. Pierwsza informacja o prochowni w Prądniku Ojcowskim – należała do Krzysztofa Kopcia (przedstawiał się też jako Kopciński) – pochodzi z 1721 r. (działała do ok. 1772 r.). Kontrakt zakupny dla Fryderyka Komarka, na budowę nowego młyna prochowego, który wystawiła starościna ojcowska Marianna Załuska, pochodził z 1783 r. (produkcja ustała w 1794 r.). Kolejnymi, którzy uruchomili w nim produkcję, byli Derychowie (w 1807 r.). W końcu lat 70-tych XVIII w. działał też druga prochownia w Prądniku Ojcowskim, krakowskiego mieszczanina Franciszka Moczygęby (nieco później, gdy udawał szlachcica, zmienił nazwisko na Moczyński). Dodajmy, że były w owym czasie jeszcze dwie inne prochownie w tej okolicy, ale wszystkie te zakłady przestały produkować w czasie Powstania Kościuszkowskiego.

W latach dwudziestych XIX w. działa jeden młyn prochowy, Józefa Derycha, który po wybuchu powstania podpisał umowę z rządem na dostawy prochu armatniego, karabinowego i strzeleckiego (po 4 tys. funtów co dwa tygodnie – zdołał wysłać najpierw trzy transporty, w sumie ważyły 22 510 funtów, i do czerwca 1831 r. jeszcze kolejne, o podobnej wielkości – łącznie 45 490 funtów, z których można było wyprodukować 1 728 620 sztuk naboi karabinowych). Wszelako problemem był brak saletry. W tym czasie wójt ojcowski Chrzanowski, uruchomił dwa kolejne młyny prochowe. W marcu 1831 r., w związku z planami, by działania wojenne przenieść w Góry Świętokrzyskie, powołano Dyrekcję Materiałów Artylerii – Dyrekcja Fabryk w Ojcowie. Dyrekcja nadzorowała produkcję i miała zapewniać surowce. Proch i amunicję składowano na zamku w Pieskowej Skale. Uruchomiono wnet kolejne dwie prochownie, nad Prądnikiem, pod zamkiem Pieskowa Skała. W pracy „Ojców z dziejach i legendzie” Alicji Falniowskiej-Gradowskiej czytamy na str. 187: „Dyrekcja Fabryk w Ojcowie, pod energicznym kierownictwem kpt. Wincentego Nieszkocia (powinno być Nieszokocia – dop. OD), już w marcu rozpoczęła produkcję, nie czekając na wyniki przeciągających się doświadczeń, prowadzonych przez profesorów Uniwersytetu Krakowskiego. Fabryki rządowe założono w Olkuszu, Pieskowej Skale, Szydłowie, Rabsztynie (i Stopnicy – dop. OD), wykorzystując dla potrzeb produkcji budynki i naczynia browarów i gorzelni dworskich. Poza tym prywatną wytwórnię saletry uruchomił w Ojcowie wójt Chrzanowski, a w Tenczynku pełnomocnik właścicieli dóbr, Potockich.

 zygmunr vogel rabsztyn zamek 1792 r

W okolicy znajdowało się jeszcze wiele zamków i klasztorów, z których można było czerpać gruz i tynki. Wydajność fabryk przewidywano na 2000 funtów saletry tygodniowo. W rzeczywistości była ona znacznie mniejsza. Brak było rąk do pracy i podwód do zwózki surowca”. Fabryki w Ojcowe czynne były jeszcze we wrześniu 1931 r. W marcu 1832 r. zostały opieczętowane, a w 11 lat później ostatecznie zlikwidowane i zrujnowane. Ocenia się, że podczas Powstania Listopadowego wyprodukowano 200 tys. funtów prochu. Z tego prawie 87 tys. funtów dały prochownie w prądnickie (43 proc.). Z tej ilości można było wytworzyć 3 281 934 naboje karabinowe.

Kim był ów energiczny kapitan Nieszokoć? Wincenty Nieszokoć był szlachcicem (herbu Lubicz), ur. 21 stycznia 1792 r. w Pokopurnie k. Rosienia, w guberni kowieńska (Żmudź). Był artylerzystą, podporucznikiem 4 kompanii artylerii lekkiej w armii Królestwa Kongresowego, który karierę wojskową rozpoczął jeszcze w Księstwie Warszawskim. Właśnie jako artylerzysta brał udział Nieszokoć w kampanii napoleońskich 1813–14, m.in. walcząc w bitwie pod Lipskiem (1813), a w następnym roku w działaniach wojennych we Francji. Od 1823 r. był porucznikiem artylerii w armii Królestwa Polskiego (tzw. Kongresówka). Od 1830 r. instruował elewów w Szkole Bombardierów, oraz wykładał chemię w Zimowej Szkole Artylerii. Wziął udział w Powstaniu Listopadowym. Na początku powstania spotkał się z Piotrem Wysockim, który spytał Nieszokocia: „Dokąd idziesz? Nieszokoć odparł: „Do obozu, po armaty”. Wysocki na to: „Spiesz się, Ojczyzna na ciebie czeka”. Nieszokoć ruszył na Wolę. Na Lesznie agitował Warszawiaków, by uwolnili więźniów politycznych. Kapitan Nieszokoć uczestniczył m.in. bitwie pod Grochowem, gdzie dowodził 6 baterią pozycyjną, która wytrwała w boju do końca walk. Od marca 1831 r. w Dyrekcję Materiałów Artylerii – Dyrekcja Fabryk w Ojcowie, gdzie – jak już opisane zostało wcześniej – organizował prochownie i składy amunicji. To wówczas właśnie zamki na Ziemi Olkuskiej obito z tynków, w celu pozyskania saletry.

Potem wszedł Nieszokoć do rady technicznej „Komitetu do zakładania fabryk saletry po kraju”. W ramach jego obowiązków było kierowanie działającymi w Warszawie ludwisarnią i wiertarniami armat. We wrześniu 1831 r. został odznaczony złotym krzyżem Virtuti Militari. Po powstaniu przebywał w Prusach, a następnie we Francji.
Na emigracji we Francji prowadził wykłady, publikował książki (dwie w Mont-de-Marsan, a jedną w Paryżu: „O systemie wojny partyzanckiéj wzniesionym w śród emigracyi. Przez Wincentego Nieszokoć, Paryż 1835 r., s. 40, wydawca: U A. Jełowickiego i Społki”.), artykuły i tłumaczenia z dziedziny wojskowości.

bitwa pod grochowem

Uważany jest za jednego z prekursorów polskiej logistyki: „Nieszokoć podjął się przetłumaczenia i upowszechnienia pracy, którą napisał, ceniony przez Napoleona, generał baron A. H. de Jomini. Dzięki temu, rozmaite zagadnienia sztuki wojennej miały stać się przystępne dla każdego Polaka. Terminy dotąd nie używane w języku polskim usiłował spolszczyć, a jeśli zaproponowane słowa budziły wątpliwości, zamieścił również przy nich oryginalne słowa francuskie. W przekładzie W. Nieszokocia, <<Logistyka (Logistique) jest sztuką rozrządzenia dobrze pochodami wojsk, sztuką skombinowania dobrze porządku wojsk w kolumnach, czasu ich wyjścia w podróż i środków komunikacji potrzebnych dla zapewnienia ich przybycia na punkt oznaczony; jest ona zasadą wiadomości i obowiązków oficerów sztabu głównego>>.Marsze wojsk traktowano jako dział sztuki wojennej. Te, które prowadziły do pobicia przeciwnika, zaliczano nie do logistyki, lecz do strategii. Zasadniczym celem właściwie zorganizowanego marszu było przemieszczenie określonych sił i środków do zaplanowanego rejonu. Sprawne przewozy i łączność warunkowała istniejąca na danym obszarze infrastruktura komunikacyjna, dlatego zadaniem pododdziałów inżynieryjnych było utrzymanie oraz budowa dróg i mostów. Dużą rolę przypisywano kalkulacjom czasowo – przestrzennym. Poszczególne kolumny wojsk musiały rozpoczynać marsz w różnym czasie, aby osiągnąć terminowo planowany rejon. W kalkulacjach należało więc uwzględnić skład kolumn, szybkość poruszania się oddziałów i taborów, odległość, ukształtowanie terenu, zniszczenia dokonane przez przeciwnika, zamiar działań dowódcy itd.” (cyt. Skarżyński Mirosław „Wincenty Nieszokoć – polski prekursor logistyki” – fragment artykułu z czasopisma „Logistyka” 4/2009).

Na emigracji wsiąkł w politykę – należał do organizacji Wolna Polska. Sprzeciwiał się wysyłaniu polskich emigrantów do Algierii, współpracował z „Narodem Polskim” organem emigracyjnej Konfederacji Narodu Polskiego. Z Paryża przeniósł się do Tarbes (departament Hautes Pyrenees), a następnie do Tuluzy. Co najmniej od 1841 r. pracował jako inżynier w Senegalu (trzeba pamiętać, że ten kraj został zajęty przez Francuzów dopiero w 1886 r.), ale o afrykańskim okresie jego życia nic więcej nie wiadomo. Nawet data śmierci jest podawana ze znakiem zapytania – 1865 r.

Fot. 1. Zygmunt Vogel, zamek Pieskowa Skala i Prądnik, 1787 r.
Fot. 2. Zygmunt Vogel, zamek w Rabsztynie, 1792 r.
Fot. 3. „Olszynka Grochowska, Czwartacy”, obraz Wojciecha Kossaka.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze