SMS ZPRP Gliwice – SPR Olkusz 24:27 (11:17)
Klasę drużyny poznaje się wtedy, kiedy mówiąc sportowym językiem, zespołowi „nie idzie” i wszystko wokół zaczyna być przeciwko, a mimo to można nie tylko grać, ale także i wygrywać. Trzy kolejne porażki, istny szpital i nieco ponure nastroje po nienajlepszych ostatnich tygodniach pracy, przed meczem w Gliwicach nie napawały optymizmem nawet najwierniejszych kibiców.
Trener Krzysztof Adamuszek w sobotę nie mógł wystawić aż sześciu zawodniczek. Do wcześniej już kontuzjowanych Kompały, Kubiak, Basiak i Knapik niedawno dołączyły także Ignatova oraz Przytuła. Wydawało się, że w szczególności brak ostatnich dwóch „Lwic” i krótka ławka rezerwowych mogą okazać się kluczowe dla losów tej arcyważnej w perspektywie powrotu do Ekstraklasy potyczki.
Początek był jednak wymarzony. Olkuszanki na parkiecie robiły co chciały, a kolejne bramki rzucały jak natchnione. W 15. minucie na tablicy widniał wynik 4:11, co oznaczało siedmiobramkową przewagę SPR-u. Świetną partię rozgrywały w szczególności Leszczyńska z Tarnowską, na które akademiczki właściwie do samego końca nie znalazły skutecznej recepty. Obie szczypiornistki po cztery razy pokonały bramkarkę gospodyń. Kolejne minuty to dalsza część „koncertu po olkusku”. Cztery trafienia z rzędu, w tym dwa celne rzuty Giery, pozwoliły „Lwicom” zwiększyć przewagę do dziewięciu goli (5:14). Ostatnia faza pierwszej części spotkania przyniosła niewielkie rozluźnienie. Przed przerwą do bramki Ślązaczek trafiała już tylko dwukrotnie Twarowska (oba gole z rzutów karnych), a rozprężenie wśród szyków obronnych olkuszanek spowodowało, że po 30. minutach przewaga SPR-u stopniała z dziewięciu do sześciu oczek.
Druga odsłona rozpoczęła się bardzo podobnie do pierwszej, a więc celnymi rzutami dziewczyn z Olkusza. Po niespełna dziesięciu minutach od zmiany stron podopieczne trenera Adamuszka odzyskały wysokie prowadzenie (16:25). Im bliżej było końca, tym więcej jednak do powiedzenia miały gliwiczanki. Wyraźnie rozkręcały się M. Mączka z Galińską, które w sumie rzuciły dziewięć z trzynastu w tej połowie bramek. Miejscowe mozolnie odrabiały straty, ale sił i umiejętności wystarczyło tylko na zniwelowanie strat do trzech goli. Na więcej nie pozwolił już czas, ale i również ambitne w defensywie olkuszanki. Zaraz po ostatnim gwizdku w obozie „Lwic” zapanowała wielka radość. Dziewczyny miały powody do zadowolenia, bo przecież do sportowego nieba coraz bliżej.
Triumf w Gliwicach musi cieszyć, ale jednocześnie nie może przyćmić niedociągnięć, których w olkuskim zespole ciągle nie brakuje. Dwa tygodnie odpoczynku pozwolą na odpowiednią regenerację organizmów i leczenie urazów. 3 kwietnia w hali olkuskiego MOSiR-u szykuje się prawdziwe święto szczypiorniaka. Do „Srebrnego Grodu” zawitają piłkarki z Jeleniej Góry. Finepharm to obecnie lider I-ligowych rozgrywek. Zwycięstwo olkuskich dziewczyn zbliżyłoby je do najgroźniejszych rywalek na ledwie jeden punkt. Stawka najbliższego pojedynku jest więc ogromna.
SMS Gliwice: Wawrzynkowska, Sagała – Sudrawska (2), Fierka (2), Pesel (1), Galińska (6), Maksymiuk (1), Pieniowska (3), Skonieczna (2), Jałoszewska, Michla (1), A. Mączka, M. Mączka (5), Grobelska (1).
Trenerzy: Andrzej Wójcik, Adam Pecold. Kary: 2 minuty.
SPR Olkusz: Baryłka, Krzymińska, – Giera (6), Tarnowska (6), Twarowska (3), Jędrusik (1), Przytuła, Leszczyńska (5), Legutek, Strzałko (1), Karwacka (2), Wcześniak, Pietrzak (3).
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 6 minut.
Widzów: 100.