Po raz pierwszy wykonane zostało publicznie prawie 140 lat temu w mediolańskim Kościele św. Marka. Śpiewakami z La Scali, ogromnym chórem i takąż orkiestrą dyrygował wówczas sam twórca dzieła uznawanego obok „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta za szczytowe w dziejach muzyki osiągnięcie. W ubiegły piątek, 4 października, w ramach obchodów Roku Verdiego, jego wielka msza żałobna wypełniała gotyckie wnętrza Bazyliki św. Andrzeja w Olkuszu przenosząc słuchaczy w transcendentne wymiary artystycznych doznań.
Tłumnie wypełniająca świątynię publiczność miała tego wieczoru niepowtarzalną okazję uczestniczenia w wyrażonych za pomocą muzycznej missa de reqiuem autentycznych, bolesnych przeżyciach jednego z najwybitniejszych włoskich kompozytorów wszech czasów. Wywołała je śmierć przyjaciela, uwielbianego przez Giuseppe Verdiego znakomitego pisarza i patrioty Alessandro Manzoniego. Wśród nieśmiertelnych arcydzieł sztuki wiele jest wykonanych na zamówienie, jednakże to właśnie takie jak mediolańskie „Requiem”, stworzone spontanicznie, wyłącznie pod wpływem emocji, najgłębiej zapadają w pamięć, najsilniej oddziałują na odbiorców. W tym przypadku szczególnie. „Opera kościelna”, jak bywa określaną msza Giuseppe Verdiego, jest połączeniem wszystkiego tego, co dzieje się wewnątrz każdego, kto utracił kogoś bardzo bliskiego. To pojawiający się niejednokrotnie w tej genialnej kompozycji przejmujący żal i smutek, duchowa refleksja, zaduma nad tym co nieuchronne. Ale przecież nie są to jedyne stany ducha towarzyszące żałobie. Dlatego też melancholijne nastroje zapisane w „Requiem” ustępują niejednokrotnie miejsca skrajnie odmiennym emocjom, których przejawem są części dramatyczne, pełne ekspresji, patetyczne, monumentalne.
Giuseppe Verdi, będący przede wszystkim twórcą oper, zadbał o to by „Requiem” nie ograniczało się wyłącznie do muzyki wplecionej w tekst mszy. Stąd dzieła tego, uznawanego przez hierarchów za „zbyt teatralne”, długo nie wolno było wykonywać w kościołach. Dziś trudno wyobrazić sobie lepsze i właściwsze dla odbioru mszy żałobnej miejsce niż świątynia, niezależnie od religijnych przekonań melomanów. Gotycka architektura olkuskiej Bazyliki św. Andrzeja, jej atmosfera i akustyka w wyjątkowy sposób sprzyjają tego rodzaju artystycznym przeżyciom.
Jeśli dodać do tego umiejętności i talenty artystów Opery Krakowskiej, to jakiekolwiek oceny wydają się zbędne. Wspomnieć wystarczy o entuzjastycznych podziękowaniach publiczności, długich owacjach na stojąco i kwiatach. Brak w tym roku tradycyjnie odbywającego się na początku października organowego festiwalu z pewnością nie będzie odczuwalny po koncercie, który bez cienia wątpliwości zasługuje na miano największego wydarzenia kulturalnego sezonu, roku, a nawet kilku lat.
Przed olkuską publicznością w Bazylice św. Andrzeja wystąpili soliści, chór i orkiestra Opery Krakowskiej pod batutą Tomasza Tokarczyka. Mieliśmy też zaszczyt gościć tego wieczoru współtwórców krakowskiego jubileuszowego „Requiem”: Laco Adamika, Barbarę Kędzierską oraz Bogusława Nowaka – Dyrektora Naczelnego Opery Krakowskiej.
Soliści: Katarzyna Oleś-Blacha (sopran), Małgorzata Ratajczak (mezzosopran), Tomasz Kuk (tenor), Volodymyr Pankiv (bas).
Kierownictwo muzyczne: Tomasz Tokarczyk.
Przygotowanie chórów: Zygmunt Magiera.
Koncert zorganizowany został przez Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz Dariusza Rzepkę, Starostę Olkuskiego Jerzego Antoniego Kwaśniewskiego, Miejski Ośrodek Kultury w Olkuszu oraz Proboszcza Bazyliki pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu ks. Mieczysława Miarkę. Patronatem honorowym wydarzenie to objął Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa.
Organizatorzy dziękują Prezesowi Zarządu Koksowni Częstochowa Nowa Sp. z o. o. Tadeuszowi Weneckiemu za finansowe wsparcie koncertu.
Wielkie, niezapomniane przeżycie, stokrotne dzięki dla głównego organizatora MOK Olkusz!
[quote name=”zdołowany optymista”]Lament i żałoba są wpisane w całe nasze miasto, a jest nad czym lamentować. I dobrze, że lamentowano tylko w kościele, oddzielonym od reszty grubymi średniowiecznymi murami, inaczej nasze miasto już by chyba całkiem wykorkowało.[/quote]
Chyba dobrze bo dotychczas jest strasznie zakorkowane i nie wykorkowały go nawet darmowe kursy autobusowe na kartę rejestracyjną. Za średniowiecznymi murami zaś spokój i błogość jakby czas stanął.
[quote name=”tekst”]… To pojawiający się niejednokrotnie w tej genialnej kompozycji przejmujący żal i smutek, duchowa refleksja, zaduma nad tym co nieuchronne… [/quote]Lament i żałoba są wpisane w całe nasze miasto, a jest nad czym lamentować. I dobrze, że lamentowano tylko w kościele, oddzielonym od reszty grubymi średniowiecznymi murami, inaczej nasze miasto już by chyba całkiem wykorkowało.
Nie przenoście nam Kultury do kościołów, tak was błaga lud! 😆