Zazwyczaj to oni stoją na straży boiskowych przepisów, choć w szczególności w okresie zimowym przychodzą takie dni, kiedy sędziowski trykot zamieniają na piłkarską koszulkę i stają ramię w ramię do rywalizacji o prymat, nie tylko w regionie, ale i w województwie. Mowa o arbitrach, wśród których do niedawna niepodzielnie panowali krakowianie. Teraz układ sił w Małopolsce zmienia się, a w głównych rolach zaczynają występować olkuscy rozjemcy. Pokazał to m.in. sobotni turniej w Limanowej, z której reprezentacja Kolegium Sędziów Olkusz przywiozła zaszczytne drugie miejsce.
Przed turniejem nikt nie zakładał, że olkuszanie mogą aż tak bardzo namieszać. Jednak już rozgrywki grupowe pokazały, że ekipa prowadzona przez Ryszarda Jaworskiego i Pawła Dębciucha nie po to przejechała blisko 150 km, aby do domów wrócić z pustymi rękami. Na początek zmagań nasi sędziowie 1:0 pokonali zespół gospodarzy, by w dalszej kolejności zremisować 0:0 z Myślenicami, 2:1 ograć górali z Nowego Targu, a fazę eliminacyjną zakończyć polubownym 1:1 z Wieliczką. Te wyniki pozwoliły olkuskim arbitrom awansować do strefy medalowej z drugiego miejsca. Według turniejowej drabinki, naszej drużynie na drodze po finał imprezy stanęli rozjemcy z Bochni, a wśród nich kilku graczy znajdujących się w kadrach zespołów występujących na ligowych boiskach, w tym także w III-ligowym BKS-ie.
Historia tego półfinałowego pojedynku to już rozdział na osobną książkę. Bochnianie objęli prowadzenie uderzając w kierunku dalszego słupka i wszystko wskazywało na to, że faworyci „dowiozą” tę skromną zaliczkę już do końcowej syreny. W ostatniej minucie olkuszanie zdecydowali się na pokerową zagrywkę. Wzorem hokeja wycofali bramkarza, by uzyskać przewagę liczebną w ataku, a ta szalona decyzja przyniosła pożądany skutek w postaci bramki wyrównującej na niespełna dziesięć sekund przed ostatnim gwizdkiem. Radość w olkuskim obozie była wielka, a satysfakcja z gola Michała Baldego jeszcze większa po serii rzutów karnych, w której nasi sędziowie byli bezbłędni i tym samym dokonali czegoś, wydawać by się mogło, niemożliwego.
W Wielkim Finale olkuszanie poszli za ciosem i na półmetku decydującego o złocie meczu prowadzili już 2:0. Bramki Piotra Króla i Kamila Durańskiego sprawiły, że rywale z Nowego Sącza znaleźli się w ekstremalnie trudnej sytuacji. Piękno sportu polega jednak na tym, że w nim pewnym swego można być jedynie dobiegając do mety, bądź po gwizdku oznajmującym zakończenie pojedynku. Dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć… Sądeczanie najpierw wycofali bramkarza i dzięki temu złapali kontakt, a później wykorzystali sytuację sam na sam z bramkarzem i mieliśmy remis. Niewiele też zabrakło, aby goniący do tej pory wynik sędziowie znad Dunajca kwestię turniejowego triumfu rozstrzygnęli podczas regulaminowego czasu gry. Olkuszanie z dużym szczęściem obronili remis 2:2 i dzięki temu przystąpili do rzutów karnych. Nowy Sącz podobnie jak Olkusz, również miło wspominał loterię jakimi są karne, a to z tego względu, że i oni w drodze po finał musieli zachować zimną krew, i to w dodatku dwukrotnie!
Sądeczanom udało się również i po raz trzeci. Mimo porażki w olkuskiej ekipie trudno było dostrzec smutne twarze. – Nikt na nas nie stawiał, kadrowo też nie wyglądaliśmy rewelacyjnie, a mimo to udało nam się sięgnąć po drugie miejsce. To wspaniały rezultat biorąc pod uwagę naprawdę mocną konkurencję. Gratuluję chłopakom i życzyłbym zarówno sobie, jak i im podobnych wyników w przyszłości – mówi z satysfakcją Prezes Kolegium Sędziów Olkusz, Paweł Dębciuch.
Fot. Grzegorz Migdał