– Myślę, że z powrotem wracamy na te tory, kiedy walczyłyśmy, byłyśmy drużyną. Teraz już było bliżej. Powoli robimy kroki, żeby znowu zacząć wygrywać – mówiła Ewelina Szczerbińska po meczu SPR-u Olkusz ze Starem Elbląg. „Lwice” nie kryły żalu, że znów tak niewiele zabrakło do zwycięstwa. Jednak, mimo przegranej, tym razem nie ma powodu do narzekań. Olkuszanki znów pokazały charakter. Walczyły do końca i nadrabiały straty, nawet przy dużej przewadze przeciwniczek. Rzuciły 28 bramek. Z taką skutecznością w ataku śmiało można myśleć o zwycięstwach. Zabrakło tym razem 4 kontuzjowanych zawodniczek – bez nich słabym punktem SPR-u była obrona.
Mecz był emocjonujący i stał na niezłym poziomie. Rozpoczął się od prowadzenia drużyny Elbląga, która w 5. minucie prowadziła już 4–0. Olkuszanki grały jednak ambitnie. Już w 8. minucie było 3–4, a w trzynastej 6–7. W 19. minucie przyjezdne znowu „odjechały” na 7 – 13, ale olkuszanki nadrobiły straty i w 23. minucie przegrywały już tylko 11–13. Na parkiecie szalała Paulina Leszczyńska, praktycznie nie do zatrzymania przez zawodniczki Startu. Dwubramkowa przewaga przyjezdnych utrzymywała się do 30. minuty, w której Szymańska z Elbląga ustaliła wynik I połowy meczu na 13 – 16.
– Gra była wyrównana, powiedziałabym, że pierwsza połowa to coś w rodzaju sinusoidy. 13:16 to jest taki wynik, kiedy wszystko się może zdarzyć. Druga połowa była otwarta dla obu stron – podkreśla Katarzyna Polak, kierownik drużyny.
Początek drugiej połowy meczu należał jednak do przyjezdnych, które znów „odjechały” gospodyniom. W 39. minucie miały już 6-bramkową przewagę. Niezrażone tym „Lwice” już po kilku minutach zmniejszyły przewagę do 2 bramek. W 54. minucie drużyny dzieliła już nawet tylko jedna bramka, a zacięta gra toczyła się do końca bramka za bramkę. Elblążanki nie oddały już jednak zwycięstwa. W 60. minucie meczu było 28–31. Równo z końcową syreną trafiła jeszcze Agata Czekaj, ale o ułamek sekundy za późno, bo sędziowie nie uznali bramki.
28 rzuconych bramek – to wynik, jakiego olkuszanki dawno nie osiągnęły. Tym razem jest to zasługa trzech „krakowianek” – zawodniczek, które trafiły do SPR-u z Krakowa: Pauliny Leszczyńskiej, która rzuciła 10 bramek, oraz Pauli Przytuły i Agaty Czekaj, które trafiły po 7 razy. Dziewczyny z SPR-u cały czas walczyły, nie zrażały się nawet w trudnych sytuacjach i dały z siebie wszystko. Szwankowała obrona, ale nic dziwnego – zabrakło czterech zawodniczek, które organizują obronę: kontuzjowanej w ostatnim meczu, wysokiej Oli Giery, która blokuje piłki rękami, chorej Ani Kubiak i kontuzjowanej Magdy Ziółkowskiej, przy których trudno rzucić bramkę ze skrzydła, i również kontuzjowanej Agnieszki Karni, która ustawia obronę. Dobrze spisywała się Agnieszka Magolon, ale zabrakło jej wsparcia.
Można tylko przypuszczać, że gdyby na boisku były chociaż dwie z czterech nieobecnych olkuskich defensorek, to moglibyśmy wygrać. Taki zespół olkuski chcielibyśmy oglądać w każdym meczu. – Wielkie podziękowania dla zespołu za niesamowitą walkę. Było widać, jak bardzo dziewczyny chcą wygrać – komentuje Katarzyna Polak. – Każda strata piłki nie była załamaniem się i zostawieniem wyniku na takim poziomie, jaki był. Dziewczyny walczyły dalej. Chciałabym pogratulować zespołowi charakteru. Z tego, co pokazały na parkiecie, jesteśmy bardzo zadowoleni. Możemy być dumni.
Olkuszanki grały w składzie: P. Kozieł, D. Krzymińska, A. Gil – bramkarki, oraz w polu M. Górska, E. Szczerbińska (1), A. Jędrusik, A. Magolon, P. Przytuła (7), M. Kompała (1), P. Leszczyńska (10), A. Brachmańska (2), A. Czekaj (7), M. Strzałko. W nawiasach liczba rzuconych bramek.
Zapraszamy do obejrzenia naszej fotorelacji