Mają swoją duszę, która wabi, kusi i przyciąga – tak o swoich maszynach mówią motocykliści. Motocykle dają im poczucie wolności, kiedy z niewielkim bagażem przemierzają nasze drogi. Dają dreszczyk emocji, który nierzadko przeradza się w balansowanie na granicy śmierci. Kiedy się spotykają, łączy ich wyjątkowa więź – nieważne czy jeździsz chopperem, czy ścigaczem – na czas zjazdu jesteś „swój”. Tak było w podolkuskim Rabsztynie podczas I Jurajskiego Zlotu Motocyklowego „Orle Gniazdo”. Przez trzy dni przewinęło się tam ponad 400 motocykli.
Sobotnie popołudnie. Zakończyły się już konkurencje, w których ochoczo brali udział uczestnicy zjazdu. Koncerty dopiero wieczorem. Chwila odpoczynku. W słońcu lśnią, ustawione w szeregu, motocykle. Prawdziwa gratka dla miłośników „dwóch kółek”. Jedne wyróżniają się artystycznymi grafikami, inne świecą jak choinki, kolejne zachwycają prostotą. Można znaleźć wszystko – od najszybszych maszyn, poprzez pokaźne turystyczne motory, aż po odrestaurowany motocykl z czasów II wojny. Zapaleńcy oglądają stylizowane, zabytkowe motory, porównują możliwości ścigaczy i patrzą na nie tak, jakby oglądali atrakcyjną, przynajmniej półnagą kobietę…
– Kiedy na drodze mijam motocykle, mam wtedy wzrok Pawlaka, jak się w Nowym Yorku na konia w klatce patrzył… – napisał internauta. Jaką siłę mają te maszyny, że potrafią tak zarazić? – Rzeczywiście, jest w nich jakaś magia – przyznaje Kasia Kajda. – Zawsze myślałam, że motocykliści to wariaci drogowi, nieodpowiedzialni ludzie, którzy nie doceniają, czym jest życie. Ale kiedy posłuchałam, jak znajomy opowiada o motocyklu, zaczęłam rozumieć, że to nawet nie pasja, to sposób na życie. Oni mówią o tych maszynach, jak kobieta mówi o swoim ukochanym, jak matka mówi o dziecku… Dbają o nie niejednokrotnie bardziej niż o siebie. To ich życie. I choć nie pochwalam tego, co robią młodzi, nieodpowiedzialni kierowcy, to wiem już, że w motocyklu i jeździe na „dwóch kółkach” można się zakochać – dodaje.
Sami motocykliści mówią zaś o „duszy” swoich maszyn, która wabi, przyciąga i intryguje zarówno młodych, jak i starszych, bez względu na to, kim są i skąd pochodzą. Motocykle – postrzegane jako symbol wolności i niezależności – ich zdaniem doskonale ucieleśniają te cechy.
A jaką mają siłę przyciągania, przekonali się ci, którzy od ubiegłego piątku do niedzieli odwiedzali okolice ruin rabsztyńskiego zamku. W podolkuskie strony ściągnęły nie tylko ekipy z Małopolski i Śląska, ale także Gdyni, Warszawy, Wrocławia, Lublina, Kielc. To, co podkreślali wszyscy, to wyjątkowa atmosfera. Można ją było zauważyć nie tylko wtedy gdy uczestnicy zlotu zmagali się w wymyślnych, zabawnych konkurencjach, ale także kiedy w przerwie pomiędzy zaplanowanymi przez organizatorów atrakcjami integrowali się przy kufelku piwa.
Co łączy motocyklistów, pokazali też podczas sobotniej parady, kiedy prowadzeni przez dwa motocykle olkuskiej „drogówki” przejechali na olkuski Rynek. – Ale były dymy – komentował siedmioletni Kamilek, który w towarzystwie taty przyglądał się motocyklistom „palącym gumę”. Ryk silników pewnie nie przysporzył motocyklistom zwolenników wśród mieszkańców starówki, ale zapewne zrobił duże wrażenie. Podobnie jak konkurencje rozgrywane już pod murami rabsztyńskiego zamku: od siłowania na rękę, przeciągania liny, i walk na zapałki aż po… rzut silnikiem „wueski”. Wieczorem uczestników zlotu integrowały koncerty. Fanów mocnego uderzenia nie brakowało. W piątek zagrał więc „Pizza łomot”, zaś w sobotę „Strefa ciszy”, „Cztery szmery” i „Żywioły”. Wielkie wrażenie zrobił też nocny pokaz teatru ognia „Mandragora”.
Zlot zorganizował Michał Barczyk z firmy „Timur”. Mimo że to pierwsza taka impreza na naszym terenie, organizatorom należą się słowa uznania. O tym, że impreza była udana, najlepiej świadczy fakt, iż w ciągu trzech dni okolice Rabsztyna przemierzyło ponad 400 motocykli, a uczestnicy z zainteresowaniem dopytywali o kolejny… Chwalili nie tylko atmosferę, ale też organizację imprezy. Są więc powody do zadowolenia – i ochota na powtórkę – za rok. Wtedy, prawdopodobnie, Olkusz będzie miał już na zlocie oficjalnie własną ekipę, ponieważ Michał Barczyk chce założyć w naszym mieście klub motocyklowy.
Iwona Krzystanek
trochę po czasie to info…