Wieś leżąca w północno – zachodniej części powiatu olkuskiego, 7 km od siedziby gminy Klucze, w której skład wchodzi. Przez Rodaki przebiega droga do Ogrodzieńca i Zawiercia.
Nazwa miejscowości jest etniczna i pochodzi prawdopodobnie od jakiegoś rodu (lub rodziny), który mógł posiadać tę włość, jednak nie wiemy jakiego (rodak – współobywatel, krewniak). W 1398 r. występuje jako Rodak, w latach 1470-80 jako Rodaky.
Już w 1325 był tu kościółek, ale sama wieś należała do parafii Chechło. Do 1386 r. była królewszczyzną. Wtedy jednak, wraz z Kluczami i zamkiem w Ogrodzieńcu, nadana została przez króla Władysława Jagiełłę cześnikowi krakowskiemu Piotrowi Włodkowi, który był jego stronnikiem. W XV w. wieś ta należąca była własnością Salomona i Piotra herbu Łabędź. Miała wówczas 15 łanów kmiecych, z których dziesięcinę wartą 4 grzywny płacono biskupowi krakowskiemu. Zaś dziesięcinę wartą 2 grzywny z łanu sołtysiego płacono plebanowi w Chechle. Według regestru poborowego w 1490 r. wieś miała 11 łanów. W 1581 r. była własnością Bonerów. Miała wówczas 9,5 łanów kmiecego, 1 komorę z bydłem i 2 komory bez bydła. W XVI w. był tu też młyn i karczma.
Z czasem właściciele zamku w Ogrodzieńcu mieli zbudowali w należących do nich Rodakach dworek myśliwski oraz kapliczkę, która stała w miejscu dzisiejszego kościółka św. Marka Ewangelisty (zbudowany w latach 1601-1603). Ponoć z czasów dawnej kaplicy jest zakrystia i ołtarz główny.
Uwolniony zbieg. Niejaki Sebastian Wojciech Niedźwiedź, kmieć z Rodak, uciekł swemu właścicielowi stolnikowi sieradzkiego Jerzemu Warszyckiemu. Przeniósł się do Pomorzan, gdzie ożenił się, spłodził gromadkę dzieci i żył sobie spokojnie pod kuratelą starostwa rabsztyńskiego, czy de facto w królewszczyźnie. Jego były pan odnalazł go jednak. Mimo wszystko historia skończyła się pomyślnie, bo Warszycki za wstawiennictwem „ludzi godnych i na własną pokorna suplikę” wystawił w 1694 r. list libertacyjny dla Niedźwiedzia. Podjęcie decyzji o uwolnieniu swego byłego poddanego przyszło mu łatwo, bo dostał jeszcze za to okup od zainteresowanego.
Ze spisu generalnego ludności żydowskiej w Rzeczypospolitej (przeprowadzonego w 1765 r.) wynika, że mieszkało tu 5 osób wyznania mojżeszowego. W latach 1789-91 były tu 74 domy, w których mieszkało od 340 do 396 ludzi, w tym od 4 do 8 Żydów, którzy prowadzili karczmę; Żydzi należeli do kahału w Pilicy.
W XIX w. należała do gminy Ogrodzieniec w powiecie olkuskim (w końcu XVIII w. wchodziły w skład powiatu lelowskiego). Okręg parafialny Chechło. W 1827 r. było tu 31 domów i 390 mieszkańców. W 1876 r. tutejszy folwark liczył 1396 mórg powierzchni, z czego 401 mórg miały grunty orne i sady, łąk mórg 39, lasu 922, nieużytków mórg 34, były w nim 4 budynki murowane i 18 drewnianych. Nieco później uległ on jednak parcelacji. W 1888 wieś Rodaki liczyła 84 osadników, którzy mieli 841 mórg ziemi.
Na cmentarzu w Chechle pochowany jest jeden z ostatnich właścicieli dworu w Rodakach – zmarły w 1852 r. Aleksander Celiński. W końcu XIX w. ziemia dworska została rozparcelowana między chłopów. Kiedy chłopi zostali uwłaszczeni dwór podupadł. Po dworze pozostałą tylko nazwa jednej z części wsi, właśnie Dwór. Poza nią jest tu jeszcze Wieś i powstałe później na piaszczystych nieużytkach Nowsie. W Dworze mieszkali tzw. okupnicy, rodziny pochodzące z Siewierza i Pyrzowic, którzy zakupili ziemie podworskie. Okupnicy nie integrowali się z miejscowymi, od których byli bogatsi i kultywowali inne obyczaje. Musiało minąć kilkadziesiąt lat, by różnice między społecznościami się zatarły. Jeszcze po I wojnie światowej wieś była podzielona; we Dworze sołtysem był Jan Habrzyk, a we Wsi funkcję tę pełnili naprzemiennie Feliks Mrówka i Marcin Mrówka.
Od 1905 do 1914 pod przewodnictwem wspomnianego sołtysa Marcina Mrówki działał Komitet Opiekuńczy kościoła św. Marka w Rodakach. Lista prac, które ów komitet wykonał dla tej świątyni w przeciągu owych 10 lat jest iście imponująca. Między innymi: wyremontowano i obito nowymi deskami dzwonnicę, sprawiono tabernakulum na ołtarz św. marka z ofiar robotników pracujących w prochowni, sprowadzono z kościoła w Chechle pasyję i zawieszono na tęczy, odnowiono ołtarz św. Marka i lichtarze, wprawiono nową podłogę, obmurowano cmentarz kościelny kamieniem, wykonano żelazną bramkę, kupiono krzyż do procesji, wykonano drzwi z południowej strony kościółka, przybito nową podsiębitkę i pomalowano, wyprostowano pochyłe, grożące zawaleniem ściany. W 1915 r. zakupiono 139 kóp gontów, którymi pokryto kościół. Robotnicy z prochowni złożyli się na ornat dla ks. Brykalskiego, później sprowadzono dlań z Warszawy także mszał. W następnych latach zapał mieszkańców Rodak do remontów w kościółku nie mijał. W 1916 r. zrobiono nową podłogę na chórze i drzwi frontowe. W 1919 r. świątynia wzbogaciła się o konfesjonał, który wykonał Karol Zieliński (w 1921 r. dla tego samego kościoła zrobił on także ambonę). Rok później oszalowano kościół nowymi deskami. Odkupiono też od Ludwiki Leśniak kawałek gruntu i przesunięto mur. Nowe okna zrobił niejaki Mudyna z Ryczówka.
We wrześniu 1916 r. w Rodakach pojawili się austriaccy żołnierze, którzy kwaterowali w podworskich budynkach. Żołnierze konfiskowali chłopom inwentarz i zbiory.
Pożar
Rok 1928 zapisał się w dziejach tej miejscowości ogromną tragedią. Dzieci palące w lesie ognisko, tuż przy stodole, zaprószyły ogień. Wybuchł wielki, acz trwający tylko 20 minut pożar, w którym spłonęły wszystkie tutejsze drewniane, z reguły kryte strzechą chaty – dokładnie 56 budynków. „Szalejący wiatr targał słomiane dachy, co uniemożliwiało zbliżenie się, a ponadto we wsi brakowało wody do gaszenia” – wspominał Julian Zieliński. Z pomocą dla Rodak biegli mieszkańcy okolicznych wsi: „W dniu tym wszyscy rolnicy byli w polu przy żniwach. Ludzie z Ryczówka pędzili przez łąki i las z wiadrami i konewkami na pomoc, która niestety nie mogła dać efektu. W pewnym momencie kiedy wiatr mocno powiał od zachodu snopy ognia przenosiło aż do Ryczówka Kątów i Lasek. Na szczęście nie padły one na zabudowania” – wspominał inny świadek tamtych wydarzeń, późniejszy prezes OSP w Ryczówku Zygmunt Sosnowski. Ocalał tylko drewniany kościółek św. Marka, co miejscowa ludność – nie bez racji – uznała za cud i kilka domów obok niego. Pogorzelcy budowali prymitywne szopy, byle tylko znaleźć schronienie przed zimnem (był marzec). W lipcu tegoż roku był gotowy plan odbudowy wsi. Drogę główną wytyczone tak, by miała 10 m szerokości, boczne 5 m, działki miały kształt prostokąta 20 na 25 m. Nie dla wszystkich pogorzelców starczyło więc miejsca w samych Rodakach. Część musiała się przenieść do nowo powstałego wówczas przysiółka Nowsie, gdzie zbudowano 40 gospodarstw. Pożar położył kres krytym strzechą chatom w tej wsi. W tym samym roku zbudowano też drogę do Klucz, a do 1930 r. ukończono drogę na Ogrodzieniec. Z własnych zapasów kamienia, do 1940 r, mieszkańcy Rodak sami zbudowali sobie drogę przez wieś.
Ochotnicza Straż Pożarna. Tragiczne doświadczenia wielkiego pożaru w 1928 r. dały asumpt do powstania w tej wsi straży ogniowej. OSP w Rodakach powstało w maju 1929 r. Pierwszym komendantem został Roman Majewski, jego zastępcą Władysław Brodziński, a sekretarzem i adiutantem Julian Zieliński, późniejszy kronikarz Rodak. Pierwszą remizą była szopa, którą wybudował Powszechny Zakład Ubezpieczeń do produkcji dachówki dla pogorzelców. Po zarejestrowaniu straży, w 1932 r., odbyły się kolejne wybory Zarządu, który dotrwał do 1939 r. Prezesem wybrano Błażeja Leśniaka, a naczelnikiem Romana Majewskiego. Od początku lat 50 gromadzono jednak materiały na budowę nowej remizy. Prezesem był wówczas Wincenty Załoga. Prace, jeszcze bez stosownego zezwolenia, zaczęto w 1956 r., kamień węgielny wmurowano 21 lipca 1957 r. Projekt budynku wykonał Aleksander Latos z Klucz. Jego poświęcenia dokonał wikariusz parafii Chechło ks. Stanisław Pułka. Wszyscy strażacy budowali swoją remizę. Budowę wsparł też sekretarz Antoni Kuciński z Gromadzkiej Rady Narodowej w Rodakach. Uroczyste otwarcie domu strażaka nastąpiło w czerwcu 1959 r. Rok później zarząd OSP ufundował obraz św. Floriana, patrona strażaków. Obraz poświęcił ks. Jan Brożek, proboszcz parafii Rodaki. W 1961 r. wybudowano pierwszy w Rodakach, jeszcze niewielki (40 m3) zbiornik przeciwpożarowy. Gdy w 1963 wybrano nowy Zarząd OSP, prezesem został Władysław Konieczniak, a naczelnikiem Stanisław Majewski. W maju 1967 r. zaczęto budowę dużego zbiornika ppoż. O pojemności aż 1200 m3. Od 1974 r. zaczęto trwającą kilka lat rozbudowę remizy, którą zakończono na 50-lecie OSP Rodaki w 1979 r. Także z tej okazji strażacy otrzymali samochód bojowy Star 25 i sztandar. Po wyborach w 1982 r. prezesem Zarządu OSP Rodaki został Zenon Sosnowski, a naczelnikiem Stefan Podsiadło. W 1993 r. dzięki pieniądzom z Urzędu Gminy dokonano remontu remizy. Gdy w październiku 1995 r. w Rodakach odbywał się VII zjazd gminny Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczpospolitej Polskiej, wśród najważniejszych uczestników był komendant główny Straży Pożarnej gen. Zbigniew Meres, wówczas komendant wojewódzki PSP w Katowicach.
Jak podkreślano w czasach realnego socjalizmu, już. w dwudziestoleciu międzywojennym chłopi w Rodakach byli politycznie uświadomieni. Jako przykład podawano ich liczny (70 osób) udział w manifestacji 1 majowej w Olkuszu w 1938 r. oraz poparcie jakie miało Stronnictwo Ludowe w tej wsi. Od 1930 r. tutejsza organizacja partyjna miała nawet własny sztandar (w 2000 r. został on podarowany przez b. prezesa ZSL w Rodakach Stanisława Gawrona miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej). Działaczem tej partii w Rodakach był Wincenty Załoga, organizator strajku chłopskiego w gminie Ogrodzieniec w sierpniu 1937 r.
Tuż przed II wojną światową, po raz kolejny, wymieniono gonty na kościele św. Marka.
Niemiecki spis przeprowadzony w grudniu 1939 r. podaje, że w Rodakach mieszkało wówczas 895 osób, z których 3 przyznawały się do narodowości niemieckiej.
Interesujący opis okupacji w Rodakach daje nieżyjący już mieszkaniec wsi Julian Zieliński: „W domu Walerii Czapli (obok szkoły) okupant założył posterunek żandarmerii, w którym było 6 żandarmów. Ze względu na to, że pomiędzy Kwaśniowem a Ryczówkiem byłą granica dzieląca Rzeszę Niemiecką od gubernatorstwa Polski (Generalnego Gubernatorstwa – dop. O.D.) – w Rodakach był Urząd Celny. Ponieważ nie było pomieszczenia dla celników, zamieszkiwali oni domy prywatne na ‘Nowsiu’ (część Ryczówka – dop. O.D.), a właścicieli domów usunęli z własnych domów i umieścili w u innych rodzin, niektórzy zaś mieszkali w chlewach. Do obozów koncentracyjnych zabrali Niemcy z Rodak 9 osób. Zamordowani zostali: Ziaja Stefan, Syguła Jan, Gdula Władysław, Smulski Stanisław (nauczyciel) i Syguła Jan II-gi. W więzieniu znaleźć się można było za najbardziej drobne sprawy, np.: Aniela Mrówka, Maria Ziaja, Stefania Pandel, Aniela Nowak, Feliksa Ziaja – odsiadywały po 9 miesięcy więzienia za sprzedaż na wiosnę małych gęsi. Kara 6 miesięcy więzienia obowiązywała za samowolne opuszczenie miejsca pracy. Na przymusowe roboty do Niemiec wywiezionych było z Rodak ponad 100 osób. Do rodzin można było przyjechać raz w roku nie na dłużej jak na 5-7 dni. Na roboty przymusowe wywożono dzieci, które ukończyły 14 lat. /…/ Na placu przed posterunkiem żandarmerii rozstrzeliwano ludzi przyłapanych na przejściu granicy, którzy wędrowali za żywnością (mąka, kasza, słonina), gdyż skromne przydziały artykułów żywnościowych przez Niemców nie wystarczały na utrzymanie rodziny. Na jednego członka rodziny otrzymywało się 20 dkg chleba dziennie” (Julian Zieliński – „Tragiczny wrzesień 1939…”).
W kwietniu 1944 r. pod Rodakami doszło do kilku potyczek z Niemcami patrolu Szybkiego (Stanisław Piątek) z oddziału „Surowiec” Gerarda Woźnicy „Hardego”. 28 lutego 1944 r. partyzanci zastrzelili w Rodakach niemieckiego celnika Hubnera.
Mieszkaniec Rodak, Aleksander Dziechciewicz, jako żołnierz I Armii Wojska Polskiego, brał udział w szturmie na Berlin.
Dramatyczne było wyzwolenie Rodak. Już w początkach stycznia 1945 r. Niemcy zaczęli łagodnieć. 15 stycznia zlikwidowano posterunki graniczne, choć już wcześniej praktycznie nie kontrolowano przekraczających granicę ludzi. Ludzie wsłuchiwali się w odgłosy artylerii i wypatrywali „Ruskich”. W tym ostatnim dniu wojny (dla tutejszych mieszkańców skończyła się w nocy z 17 na 18 stycznia) zginęły dwie osoby z tej wsi: Roman Pandel został zastrzelony przez jednego z wycofujących się Niemców, a Antoninę Mulet zabił pocisk z niemieckiego czołgu stojącego na polu w Kamykach. Uciekający Niemcy zabrali z Rodak wszystkie konie i sanie.
W trakcie bitwy między Niemcami a atakującymi od strony Kwaśniowa Rosjanami, którą stoczono obok drogi do Ogrodzieńca zginęło 30 Niemców i 6 Rosjan. 23 stycznia mieszkańcy wsi pochowali Rosjan i Niemców, tych ostatnich w lesie, obok łąk zwanych Bzinik. Rosjan jeszcze w marcu tego samego roku ekshumowano do wspólnego grobu w Kluczach. Tego samego dnia znaleziony w lesie granat rozerwał 5 tutejszych chłopców w wieku ok. 10-12 lat. Na ich pogrzebie łez nie krył nawet czyniący ostatnią posługę ksiądz Pasierbiński z Chechła.
Ciekawostka. W Resistance. W trudnych, głodnych latach 30. do pracy w kopalniach we Francji i Belgii wyjechało z Rodak wiele rodzin, m.in. Porcz, Mrówka, Stajno, Załoga, Nowak i Supernak. Już po wybuchu II wojny światowej rodzina Supernaków czynnie zaangażowała się we francuskim ruchu oporu (Resistance). Ich dom był miejscem kontaktowym partyzantów, przechowywano u nich tajne dokumenty. Niestety, rodzinę spotkały okrutne represje. W 1941 r. aresztowany został 18-letni syn Supernaków Witold. Rozstrzelano go w cytadeli w Lille. W 1942 r. Niemcy rozstrzelali ojca rodziny. Śmierć męża i syna Wiktoria Supernak przypłaciła śmiertelną chorobą. Do Polski w 1945 r. wróciła tylko córka Stanisława. Rodzina Supernaków opisana została w książce K. Kozłowskiej „Polki w Resistance”.
Na zdjęciach: Kościół pw. św. Marka i jego wnętrze oraz pozostałości dawnej zabudowy w Rodakach. Fot. autor.
[quote name=”Zenek”][quote name=”prośba o wyjaśnienie”]Panie Dziechciarz w poprzednim tekście na temat historii Osieka napisał Pan, że Stanisław Smulski był nauczycielem w Osieku i tam go aresztowano, a nastepnie wywieziono do obozu Mauthasn, gdzie zginął. Z kolei w tym tekście pisze Pan, że Stanisław Smulski został aresztowany jako nauczyciel w Rodakach i później zamordowany w obozie. Czy może Pan wyjaśnić rozbieżności w obydwóch wspomnianych tekstach.[/quote]
Ja wyjaśnię Pan Dziechciarz pisząc tą w/w historię korzystał i podpierał się miejscowymi historykami ”Panie Zachowaj a Matko Boska Broń Nas od takich !!!!!”.[/quote]
Co Ty chcesz od miejscowych liderek-historyczek? One przecież są najwspanialsze i wiedzą najlepiej wszystko 😀
[quote name=”Młody”]A ja słyszałem jak w Rodakach opowiadali jak przed Niemcami uciekali:
„Śniegi po pas a my w żyto … „[/quote]
Mam pytanie do ”Młody”a kompot z bobru piłeś albo bober kiszony ze słoika jadłeś.
[quote name=”Młody”]A ja słyszałem jak w Rodakach opowiadali jak przed Niemcami uciekali:
„Śniegi po pas a my w żyto … „[/quote]
”Młody ,a słyszałeś jak w Rodakach okradli Stary drewniany Kościół z obrazów oryginalnych mistrza Kossaka i plebanię emerytowanemu ks.Proboszczowi.Jak myślisz czy to też ta firma cudowna cudotwórcza.
[quote name=”del-Pan”][quote name=”adso”][quote name=”Pożar w 1928″]W dniu tym wszyscy rolnicy byli w polu przy żniwach. Ludzie z Ryczówka pędzili przez łąki i las z wiadrami i konewkami na pomoc(…)[/quote]
[quote name=”Pożar w 1928″]Pogorzelcy budowali prymitywne szopy, byle tylko znaleźć schronienie przed zimnem (był marzec).[/quote]
Ciekawe są te żniwa w marcu. Czyżby biedni włościanie kosili na przednówku łany lebiody?[/quote]
Ja już przyjacielu drogi”adso” przeżyłem w Rodakach” Różne Cuda”.Jak była zlewnia mleka w Rodakach,to z RYCZÓWKA Górnego(jeden wielki rolnik) i Dolnego(też jedna wielka rolniczka) krowy nie mieli,a kasę za systematyczne odstawianie mleka bardzo dobrego procentowego do zlewni w RODAKACH co miesiąc otrzymywali z Mleczarni z Pilicy.NAWET ŚP.PROBOSZCZ TEŻ SIĘ ZA ZLEWAKÓW ZE ZLEWNI MODLIŁ ORAZ BARDZO ICH CHWALIŁ NA MSZACH ŚWIĘTYCH.[/quote]
W wykonaniu tych samych cudotwórców było jeszcze więcej cudów w Parafii Rodacko- Ryczówczańskiej i proboszcz się za nich modlił.
A ja słyszałem jak w Rodakach opowiadali jak przed Niemcami uciekali:
„Śniegi po pas a my w żyto … „
[quote name=”prośba o wyjaśnienie”]Panie Dziechciarz w poprzednim tekście na temat historii Osieka napisał Pan, że Stanisław Smulski był nauczycielem w Osieku i tam go aresztowano, a nastepnie wywieziono do obozu Mauthasn, gdzie zginął. Z kolei w tym tekście pisze Pan, że Stanisław Smulski został aresztowany jako nauczyciel w Rodakach i później zamordowany w obozie. Czy może Pan wyjaśnić rozbieżności w obydwóch wspomnianych tekstach.[/quote]
Ja wyjaśnię Pan Dziechciarz pisząc tą w/w historię korzystał i podpierał się miejscowymi historykami ”Panie Zachowaj a Matko Boska Broń Nas od takich !!!!!”.
Panie Dziechciarz w poprzednim tekście na temat historii Osieka napisał Pan, że Stanisław Smulski był nauczycielem w Osieku i tam go aresztowano, a nastepnie wywieziono do obozu Mauthasn, gdzie zginął. Z kolei w tym tekście pisze Pan, że Stanisław Smulski został aresztowany jako nauczyciel w Rodakach i później zamordowany w obozie. Czy może Pan wyjaśnić rozbieżności w obydwóch wspomnianych tekstach.
[quote name=”adso”][quote name=”Pożar w 1928″]W dniu tym wszyscy rolnicy byli w polu przy żniwach. Ludzie z Ryczówka pędzili przez łąki i las z wiadrami i konewkami na pomoc(…)[/quote]
[quote name=”Pożar w 1928″]Pogorzelcy budowali prymitywne szopy, byle tylko znaleźć schronienie przed zimnem (był marzec).[/quote]
Ciekawe są te żniwa w marcu. Czyżby biedni włościanie kosili na przednówku łany lebiody?[/quote]
Ja już przyjacielu drogi”adso” przeżyłem w Rodakach” Różne Cuda”.Jak była zlewnia mleka w Rodakach,to z RYCZÓWKA Górnego(jeden wielki rolnik) i Dolnego(też jedna wielka rolniczka) krowy nie mieli,a kasę za systematyczne odstawianie mleka bardzo dobrego procentowego do zlewni w RODAKACH co miesiąc otrzymywali z Mleczarni z Pilicy.NAWET ŚP.PROBOSZCZ TEŻ SIĘ ZA ZLEWAKÓW ZE ZLEWNI MODLIŁ ORAZ BARDZO ICH CHWALIŁ NA MSZACH ŚWIĘTYCH.
[quote name=”Pożar w 1928″]W dniu tym wszyscy rolnicy byli w polu przy żniwach. Ludzie z Ryczówka pędzili przez łąki i las z wiadrami i konewkami na pomoc(…)[/quote]
[quote name=”Pożar w 1928″]Pogorzelcy budowali prymitywne szopy, byle tylko znaleźć schronienie przed zimnem (był marzec).[/quote]
Ciekawe są te żniwa w marcu. Czyżby biedni włościanie kosili na przednówku łany lebiody?