Szanowna Pani,
z wielkim zdziwieniem przeczytałem na stronie „Przeglądu Olkuskiego” Pani list i znajdujące się w nim bezpodstawne zarzuty pod moim adresem. Zrozumiałem je dopiero po przeczytaniu komentarzy, jakie znalazły się pod zamieszczonym na stronie tegoż „Przeglądu” moim artykułem „Jubileusz przemilczania” (nie jest to list otwarty; nic na to nie poradzę, że redakcja „PO” moje artykuły publikuje jako „listy do redakcji”).
Przypuszczam, że Pani zarzuty pojawiły się raczej pod wpływem lektury złośliwych i niedouczonych komentatorów mojego tekstu niż samego artykułu. Oświadczam, iż osobiście nigdy i nigdzie nie sugerowałem, że Pani ojciec zdefraudował publiczne pieniądze!
Cieszę się, że podjęła się Pani wyjaśnienia tej sprawy. Ufam, że uda się Pani bez większych problemów sprawdzić prawdziwość zawartych w moim artykule informacji. W razie potrzeby, służę pomocą. Tym niemniej już teraz należałoby wyprostować parę kwestii.
O fakcie ofiarowania pieniędzy Kazimierzowi Czarneckiemu przez delegację ze Schwalbach dowiedziałem się z doniesień medialnych (olkuskich portali internetowych i prasy) relacjonujących w 2008 roku niemiecką wizytę. Czy je faktycznie otrzymał, tego nie wiem, mogę tylko domniemywać na podstawie braku sprostowania tej informacji. Niezależnie od tego, trzeba jednak podkreślić, że – wbrew pochopnym interpretacjom komentatorów – nie były to pieniądze przeznaczone na ten konkretny cel, tylko na opiekę nad miejscami pamięci narodowej w Olkuszu. Pan Kazimierz Czarnecki mógł je przeznaczyć na co innego, a on z własnej woli zadeklarował, że przeznaczy je na pomnik na placu poaugustiańskim, czym wzbudził moje wielkie uznanie. Kiedy na początku 2009 roku otrzymałem informację o znacznym pogorszeniu się stanu jego zdrowia, starałem się w olkuskim magistracie dowiedzieć, co dalej z zapowiadanym na marzec tegoż roku odsłonięciem pomnika. Nikt jednak nie mógł bądź nie chciał mi udzielić na ten temat informacji. Podobnie było w latach następnych, o czym napisałem w tekście artykułu. Rodziny i samego pana Kazimierza nie chciałem niepokoić, wiedząc, że ma w tym czasie poważniejsze problemy na głowie.
Pragnę też mocno zaakcentować, że ani osoba pana Kazimierza Czarneckiego, ani jego pieniądze nie były głównym tematem mojego artykułu. Jest to tekst jubileuszowy, napisany z okazji 75. rocznicy hitlerowskiej zbrodni w Olkuszu, która – podobnie jak, niestety, w poprzednich latach – została całkowicie przez przedstawicieli miasta przemilczana. Przecież nigdy nie zdobyli się oni nawet na to, by z tej okazji choćby złożyć kwiaty i zapalić znicze na miejscu zbrodni. Na tym tle pan Kazimierz Czarnecki został przywołany jako pozytywny przykład osoby, która coś w tym względzie chciała zmienić i na pomnik poświęcony ofiarom przeznaczyć nawet konkretne pieniądze. Nie rozumiem, jak można zupełnie odwrócić sens tego, co zostało napisane.
A może aż za dobrze rozumiem. Nie od dziś przecież wiadomo, jak wygląda kwestia upamiętnienia męczeństwa żydowskich mieszkańców Olkusza. Wystarczy przywołać ciągnącą się od wielu lat sprawę zamieszczenia tablicy pamiątkowej na gmachu starostwa, gdzie olkuscy Żydzi byli uwięzieni. A sprawa ma też pewne podobieństwa z przypadkiem pomnika na placu poaugustiańskim. Otóż dwa lata temu, po zapoznaniu się z szokującymi wypowiedziami i działaniami starosty Pawła Piasnego w tej sprawie, były wicewojewoda małopolski, Jerzy Meysztowicz zadeklarował, że z własnej kieszeni wyłoży pieniądze na tę tablicę „choćby jutro”. Przez obstrukcję olkuskich samorządowców tablicy nie ma do dzisiaj. Mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie jednak do głowy zarzucanie p. Meysztowiczowi defraudacji tych pieniędzy. Choć po tym, co się stało po „Jubileuszu przemilczania”, nie byłbym już tego taki pewny.
Szanowna Pani Barbaro!
Jest mi niezmiernie przykro, jeśli mój artykuł przyczynił się do naruszenia dobrej pamięci Pani ojca. Mogę tylko zapewnić, że nie było to jego intencją.
Nota bene, dla własnej kondycji psychicznej lepiej się za bardzo nie przejmować nikczemnymi opiniami komentatorów „Przeglądu Olkuskiego”. Nie wiem, czy bardzo to Panią pocieszy, ale – jak Pani pewnie zauważyła – oszczerstw pod adresem mojej osoby jest tam znacznie więcej i z doświadczenia wiem, że żaden z tych samozwańczych strażników moralności nigdy mnie nie przeprosi. Myślę jednak, że i te ataki szkalujących hien jakoś przeżyję.
Serdecznie Panią pozdrawiam,
Ireneusz Cieślik
[quote name=”peak”]Wydaje mi się, że czas i miejsce na tego typu listy już minął – należało to wyjaśnić (choćby na forum prasy), gdy Pan Czarnecki żył, a po jego śmierci po prostu zamilczeć.Mam jeszcze jedną uwagę, czy został powołany komitet budowy owego pomnika, czy wmurowano tablice w starostwie/ a może w okolicach dworca upamiętniające olkuskich Żydów?[/quote]
Myślę, że to są dobre wyzwania dla pana Ireneusza Cieślika. Od lat ubolewa, że nie ma nikogo w Olkuszu kto mógłby się tym zająć. Spaceruje od Starostwa do dworca i szuka ludzi do Komitetu budowy pomnika i wmurowania tablicy na budynku Starostwa, a ostatnio rozpoczął szukanie na ten cel środków. Ta myśl dała mu wenę do napisania listu do redakcji. Przecież nie chciał nikogo obrazić i nie zamierza nikogo przepraszać. Zadeklarował nawet, że chce iść w ślady Pana Czarneckiego i też pozostawić po sobie ślad. W takim razie do roboty panie Cieślik. Proszę informować nas jaki jest postęp pana poczynań. Pomożemy.
Należałoby podkreślić, że informacja pana Ireneusza Cieślika o otrzymaniu przez Pana Kazimierza Czarneckiego od Niemców w 2008 roku sumy 1000-ca euro na ten cel, czyli tablicę upamiętniającą trzech powieszonych Żydów, mija się z prawdą w świetle wspomnianego tekstu, opublikowanego w „Przeglądzie Olkuskim” 5.06.2008 r.:
” Na ręce Kazimierza Czarneckiego, działacza organizacji skupiającej poszkodowanych przez III Rzeszę, przekazano czek o wartości 1000 euro. Dar ten zgodnie z intencją przyjaciół z Niemiec, ma być przeznaczony na działania służące ochronie i konserwacji miejsc upamiętniających martyrologię ofiar nazizmu oraz żydowskich cmentarzy w Olkuszu”.
http://old.przeglad.olkuski.pl/?link=archiwum&archiwum=645&artykul=2397
Nie ma jednak dowodu kasowego, że taki czek Niemcy rzeczywiście przekazali, a oni sami o tym zdarzeniu dzisiaj nie pamiętają.
Udało nam się dotrzeć do materiałów prasowych relacjonujących obchody „Dziesięciolecia partnerstwa Olkusz Schwalbach”. Spośród gazet lokalnych napisano o tym m.in. w:
– Gwarek Olkuski – artykuł „Jubileusz partnerstwa Olkusza i Schwalbach”, autor/źródło UMiG Olkusz
– Przegląd Olkuski – artykuł „Dziesięć lat współpracy, autor „wiw”
Treść artykułów jest bardzo podobna. Poniżej link do artykułu który ukazał się w Przeglądzie:
http://old.przeglad.olkuski.pl/?link=archiwum&archiwum=645&artykul=2397
3 pytania :
– kto to jest Pan Cieślik ?
– kto to jest Pani Orkisz ?
– czemu ci Państwo nie rozmawiają ze sobą normalnie, np przez telefon ?
Pan Ireneusz Cieślik jest teologiem, a nie historykiem, którym się sam mianował, uzurpując sobie i przypisując niezwykłą wiedzę na temat historii Żydów olkuskich.
Wydaje mi się, że czas i miejsce na tego typu listy już minął – należało to wyjaśnić (choćby na forum prasy), gdy Pan Czarnecki żył, a po jego śmierci po prostu zamilczeć.Mam jeszcze jedną uwagę, czy został powołany komitet budowy owego pomnika, czy wmurowano tablice w starostwie/ a może w okolicach dworca upamiętniające olkuskich Żydów?
[quote name=”List p. Cieślika”]władze Schwalbach ofiarowały prezesowi olkuskiego koła (…) Kazimierzowi Czarneckiemu czek na 1000 euro, a pan Czarnecki powiedział prasie, że pieniądze przekaże na pomnik upamiętniający ofiary hitlerowskiej egzekucji na placu poaugustiańskim. (…) Od tej pory minęło dziewięć lat, pan Kazimierz Czarnecki umarł w styczniu br., a pomnika jak nie było, tak nie ma.[/quote]
P. Cieślik najpierw publikuje takie stwierdzenia, a następnie płaczliwie się tłumaczy, że autorami pomówień są komentatorzy – „szkalujące hieny” (cóż za kultura wypowiedzi!), a nie on? Żenujące i żałosne. Jeśli historyk nie przywiązuje wagi ani do szczegółów, ani do używanych przez siebie słów i sformułowań, to może mienić się co najwyżej zbieraczem ciekawostek, a nie rzetelnym badaczem.
Panie Cieślik, jeśli się czegoś nie wie na 100%, to się o tym nie pisze, zwłaszcza publicznie. Teraz tłumaczy się Pan jak dzieciuch. Śmieszne to. Niby Pan przeprasza, ale nie do końca. Tak trochę puszcza Pan oczko do Pani Basi, mówiąc:
„Wie Pani, ja nic takiego nie powiedziałem, to tylko wina komentatorów” Obrzydliwe!
Nie ma gorszej mieszanki wybuchowej niż kasa+doniesienia medialne pudelkowego typu. A tak wogóle „plemnik piniężny” połączony z jajeczkiem ludzkiej natury potrafi spłodzić tylko zło.
Panie Cieślik, pod poprzednim Pana tekstem ukazał się jeszcze jeden komentarz „Dyla_Sowizdrzała”, spowodowany Pana insynuacją o defraudacji pieniędzy, który warto również zacytować:
„Myślę, że osoby bliskie Panu Czarneckiemu, którym z pewnością zależy na zachowaniu jego dobrego imienia podejmą stosowne kroki prawne przeciwko autorowi listu lub jeżeli twierdzenia zawarte w liście są prawdziwe lecz niezawinione przez Pana Czarneckiego doprowadzą do wykonania i umieszczenia we właściwym miejscu tablicy, której Pan Czarnecki nie zdążył załatwić”.
Panie Cieślik, dlaczego Pan w swoim liście jednoznacznie stwierdził:
„Niedługo później przebywała bowiem w Srebrnym Grodzie delegacja miasta partnerskiego Olkusza – Schwalbach am Taunus i podczas tej wizyty władze Schwalbach ofiarowały (…) Kazimierzowi Czarneckiemu czek na 1000 euro, (…)”.
Domagając się odzyskania tych pieniędzy spowodował Pan m.in. komentarz niejakiego „Dyl_Sowizdrzała”:
„Nie odnosząc się do typowych dla tego tematu komentarzy Olkuszan jakie umieszczono pod powyższym trudno jednak nie zauważyć opisu niegodziwości. HONOROWY OBYWATEL OLKUSZA bierze konkretne pieniądze od Niemca, deklaruje ich przeznaczenie na określony cel i nie dotrzymuje danego słowa. Co w takim razie stało się z pieniędzmi, które otrzymał Pan Kazimierz Czarnecki. Nie dopuszczam myśli, że honorowy obywatel mógł dopuścić się defraudacji. Myślę, iż mimo śmierci Pana Czarneckiego żyją osoby, które osoby, które wyjaśnią gdzie są te pieniądze lub na jaki cel zostały przeznaczone i dlaczego akurat tak postąpiono. W przeciwnym wypadku na honorze Pana Czarneckiego pozostanie plama nie do usunięcia”.
W swoim liście nie zawarł Pan słowa PRZEPRASZAM, nie poczuwając się do żadnej winy.
A pan to przeprasza gdy ktoś zmieni zupełnie sens pana wypowiedzi?
Cieszy mnie,że widzę reakcję Pana I.Cieślika.
Brakuje mi tylko jednego,magicznego słowa:
Przepraszam
za za mieszanie,
bo takowe powstało,
nawet bezwiednie,bez intencji Pana I.Cieślika,
bo takowej na pewno nie było