Wiele wskazuje na to, że z początkiem lutego jadłodajnia Caritas przy ul. Żuradzkiej w Olkuszu zakończy swoją dotychczasową działalność. Powodem są pieniądze, a właściwie ich brak. Caritas Diecezji Sosnowieckiej twierdzi, że nie jest wstanie w pojedynkę udźwignąć ciężaru codziennego wydawania posiłków dla około stu osób. Gmina Olkusz – niezależnie od organizacji wspierających działalność dobroczynną – na dożywianie potrzebujących mieszkańców w tym roku przeznaczy niespełna milion złotych i też nie stać jej na kolejne wydatki.
Głodnego nakarmić…
Inicjatywa wydawania ciepłych, darmowych obiadów dla potrzebujących została zapoczątkowana przez olkuskich społeczników wspieranych przez darczyńców na długo przed tym, jak Caritas Diecezji Sosnowieckiej w 2004 roku otrzymał w użyczenie od gminy obiekt po starej łaźni z przeznaczeniem na jadłodajnię. Prawie sześć lat trwał jego remont finansowany ze środków własnych organizacji. Generalny remont oraz rozbudowa nieruchomości pochłonęła blisko 600 tysięcy złotych. Dodatkowe środki na wyposażenie samej kuchni przeznaczył biskup Grzegorz Kaszak.
– Przez osiem lat Caritas Diecezji Sosnowieckiej prowadziła jadłodajnię bez żadnego wsparcia władzy samorządowej, ponosząc wszystkie koszty funkcjonowania związane z zatrudnieniem pracowników, opłaceniem mediów oraz wkładem do kotła. Co roku daje to kwotę około 120 tys. zł. Dodam tylko, że zadanie według Ustawy o Pomocy Społecznej spoczywa na gminie, która może w tym względzie współpracować w partnerstwie z organizacją pozarządową, taką jak Caritas. Jak mi wiadomo po konsultacji z Dyrektorami Caritas w Polsce, sytuacja prowadzenia jadłodajni na taką skalę, z jaką mamy do czynienia w Olkuszu bez wsparcia gminy jest nie do pomyślenia – przyznaje ks. Tomasz Folga, dyrektor Caritas Diecezji Sosnowieckiej.
Z takim przedstawieniem sprawy nie zgadza się olkuski magistrat. – Umknęło uwadze Caritas, iż od kilkunastu lat prowadzi swoją działalność statutową wykorzystując nieruchomość, stanowiącą własność Gminy Olkusz, położoną w ścisłym centrum Olkusza, zabudowaną 2-kondygnacyjnym budynkiem o powierzchni użytkowej 270 metrów kwadratowych bezpłatnie, na podstawie umowy użyczenia na 30 lat. Bez tej decyzji burmistrza Romana Piaśnika, dalsza działalność jadłodajni Caritas byłaby właściwie niemożliwa. Zwracam uwagę na fakt, że warunkiem użyczenia nieruchomości na tak preferencyjnych zasadach, było w szczególności prowadzenie przez Caritas jadłodajni dla osób bezdomnych i ubogich. Tym bardziej niezrozumiała jest dla nas decyzja o zaprzestaniu tej działalności, w dodatku w środku zimy i bez żadnego uprzedzenia – tłumaczy Bożena Krok, zastępca burmistrza Olkusza do spraw społecznych.
Poszerzenie działalności
W 2017 roku Caritas przystąpiła do dokończenia budowy obiektu z myślą o utworzeniu w nim Dziennego Domu Seniora. Adaptacja poddasza i jednoczesny remont istniejącej już jadłodajni pochłonęły kolejne pół miliona złotych. Do utworzenia Domu Senior+ gmina dołożyła się na zasadzie wyposażenia placówki, o część środków z sukcesem aplikując z programu rządowego. Otwarcie wspomnianego ośrodka równoznaczne było z uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie obiektu. – Pozwolenie to otwarło nam drogę do startowania w konkursie, czy przetargu na prowadzenie jadłodajni dla gminy. W grudniu ubiegłego roku podjąłem rozmowy z dyrekcją Ośrodka Pomocy Społecznej. Przekonywałem, że jestem gotowy prowadzić takie zadanie dla miasta. Otrzymałem jednak informację, że OPS ma niewiele osób, które korzystają z takiej pomocy. OPS oczekuje od wykonawcy 39 posiłków z ewentualnym zwiększeniem ich do 60 – przekonuje ks. Folga.
Wtedy padło także pytanie: „a co ze 120 osobami, które korzystają z jadłodajni Caritas?”. Odpowiedź była jednoznaczna: „to nie są nasi klienci, my z nimi nie prowadzimy pracy socjalnej, oni nie korzystają z naszej pomocy”. – Pani Dyrektor miała rację! Aby pomagać człowiekowi nie wystarczy talerz zupy. Osobie, która znalazła się w trudnej sytuacji trzeba towarzyszyć, otoczyć ją wsparciem. Bez prowadzenia pracy socjalnej i bez stawiania również wymagań, można łatwo przyczynić się do utrwalenia złych postaw, a co za tym idzie zaszkodzić – dodaje dyrektor Caritas.
Wspólnie, a nie osobno
Ks. Folga proponuje rozwiązanie oparte na współpracy, przyznając że obu zadań nie da się prowadzić osobno. – Osobiście uważam, że w tym przypadku konieczne są wspólne działania OPS-u i partnera – organizacji pozarządowej takiej jak Caritas, by troska o każdego człowieka nie była fikcją i udawaniem, że problemów nie ma. W rozmowie z księżmi proboszczami z Olkusza usłyszałem słowa, że zbiórki na Caritas w parafiach nie udają się, bo Caritas żywi tych, którzy nie chcą zmienić swojego życia – zaznacza duszpasterz.
Rzeczywiście, mając na uwadze dotychczasową działalność Caritas związaną z prowadzeniem jadłodajni, przy Żuradzkiej nikt nigdy nikogo nie pytał o nazwisko, adres zamieszkania, czy grubość portfela. Dotychczas pomoc w postaci gorącego posiłku otrzymywał każdy, kto przyszedł i o nią poprosił. Z jednej strony to bardzo szlachetne, ale z drugiej w wielu przypadkach mamy tutaj do czynienia z „biedą roszczeniową”, czyli taką, która ma jedynie wymagania, bez dawania czegoś od siebie. I tutaj pojawia się ważne pytanie: „pomagać wszystkim na ślepo, czy raczej pomagać mądrze tym, którzy z tej pomocy będą potrafili skorzystać”.
– Coraz mniejsze wpływy ze zbiórek na Caritas nie są jednak powodem decyzji o zaprzestaniu działalności jadłodajni w takiej formie jak dotychczas. Caritas prowadzi wiele dzieł w całej diecezji, prowadzi również nowe inwestycje, które wymagają ogromnych nakładów finansowych. Pomagamy w leczeniu i rehabilitacji dzieci oraz osób starszych. Oni również czekają na naszą pomoc. Na to wszystko potrzebne są fundusze, a na obecną chwilę nie stać nas, by samodzielnie na taką skalę żywić mieszkańców Olkusza i okolicznych miejscowości, choć tych spoza granic terytorialnych gminy Olkusz są jednostki. Przy braku zaangażowania w jadłodajnie ze strony gminy, jedynym rozwiązaniem wydaje się być wprowadzenie opłat za posiłki. Myślę tu o ubogich, starszych i samotnych, którzy odpłatnie za niewielkie pieniądze będą mogli zjeść prawdziwy obiad, poczuć domową atmosferę, a może w przyszłości także znaleźć miejsce na piętrze w Dziennym Domu Seniora – dodaje ks. dyrektor Folga.
Spełniany obowiązek
O problemie zaalarmowały nas osoby z sąsiedztwa, bo tak się składa, że nasza Redakcja znajduje się vis a vis jadłodajni. Te same osoby ze sprawą dotarły także do magistratu, apelując u burmistrza o interwencję w Caritas.
Na teraz rozwiązanie problemu wydaje się być niejasne. Gmina bowiem nie zamierza finansować dodatkowych racji żywieniowych dla osób, które nie są objęte pracą socjalną, co jest równoznaczne z tym, że ich sytuacja nie jest znana pracownikom Ośrodka Pomocy Społecznej. – Pragnę podkreślić, że gmina Olkusz wywiązuje się względem swoich mieszkańców z ustawowych obowiązków w zakresie dożywania. Z bezpłatnych obiadów korzystają wszystkie uprawnione do tego typu pomocy osoby i jest ich w tej chwili 39, przy czym około 400 osób za pośrednictwem Ośrodka Pomocy Społecznej pobiera świadczenie pieniężne na zakup żywności. Od tego roku wynosi ono miesięcznie około 160 zł i przysługuje osobom spełniającym kryterium dochodowe i pozadochodowe – m.in. dotyczy matek z małymi dziećmi, rodzin zamieszkujących na wsi, osób chorych i niepełnosprawnych – mówi Bożena Krok, wiceburmistrz Olkusza. Na ciepły posiłek mogą również liczyć uczniowie z rodzin potrzebujących wsparcia. Łączne nakłady miasta na dożywianie mieszkańców mogą sięgać nawet miliona złotych.
Zastępczyni szefa miasta zwraca również uwagę na fakt, że zanim jadłodajnię przejął Caritas, w prowadzenie bliźniaczej działalności zaangażowana była grupa mieszkańców, która pozyskiwała żywność i sponsorów. – Źle by się stało, gdyby teraz ta stworzona przez ludzi o wielkich sercach działalność miała swój kres. Dobroczynność z założenia nie jest działalnością nastawioną na zysk, dlatego obiady w jadłodajni zawsze były wydawane nieodpłatnie – zaznacza Bożena Krok.
Przykra dla wielu ludzi korzystających z darmowych posiłków informacja pojawiła się w środku zimy, kiedy zapotrzebowanie na gorące posiłki jest największe. – I tutaj powstaje pytanie: „czy zamknięcie jadłodajni w środku okresu zimowego stanowi wykonanie statutowej kościelnej posługi miłosierdzia, o której mowa w paragrafie 6 i 7 Statutu Caritas Polska? Jednocześnie podtrzymujemy dotychczasową deklarację współpracy i dialogu dla dobra mieszkańców, na zasadach partnerstwa, szacunku i wzajemnego zrozumienia – zapewnia wiceburmistrz Krok.
Przyszłość jadłodajni pod znakiem zapytania
Podsumowując, problem jest dwutorowy. Główną barierą – jak na razie nie do przejścia – są pieniądze, których brakuje – w tym konkretnym przypadku w kasie Caritas. Miasta nie stać natomiast na kolejne wydatki, tym bardziej że organizacja nie złożyła żadnej oferty na realizację zadań, polegających na dostarczaniu i wydawaniu ciepłych posiłków, w organizowanych przez Ośrodek Pomocy Społecznej w Olkuszu przetargach. W takich warunkach uruchomienie środków z budżetu gminy jest niemożliwe. – Przetarg obejmował jednak realizację zadania na maksymalnie 60 posiłków. W naszej jadłodajni codziennie obiad je przynajmniej drugie tyle osób, więc z przyczyn formalnych nasza oferta nie byłaby brana pod uwagę – przekonuje ks. Folga.
Drugą kwestią jest człowiek, często biedny i zagubiony, ale niestety czasem także bardzo wygodny i nieumiejętnie korzystający z ofiarowanej mu pomocy. A gwarantem zmian w życiu są chęci, których niestety w wielu przypadkach brakuje.
Wydaje się, że w obecnej sytuacji brakuje również konkretnego rozwiązania tej patowej sytuacji. Na dzisiaj tj. czwartek 31 stycznia wszystko wskazuje na to, że era darmowych posiłków w jadłodajni Caritas wkrótce się skończy, a wszyscy ci, którzy chcieliby się posilić, będą zmuszeni za to – mniej niż gdzie indziej – ale mimo wszystko zapłacić. Temat jest rozwojowy. Będziemy trzymali rękę na pulsie.
W naszej jadłodajni codziennie obiad je przynajmniej drugie tyle osób, więc z przyczyn formalnych nasza oferta nie byłaby brana pod uwagę – przekonuje ks. Folga. Zagrania va bank niekiedy nie są wskazane szczególnie jak chodzi o dobro jednostki…
Powiem tyle – business is business bejbe