Klub Globtrotera rośnie w siłę. Mnożą się tematy, coraz więcej pomysłów, szuflady pełne materiałów. – Uczestnicy spotkań chcieliby więcej, a my mamy tylko 10 spotkań w roku – mówi pan Piotr Wiencek. – Dlatego łączymy tematy, jak dziś, kiedy Marek Bogacki będzie mówił o wędrówkach po Tajlandii i Malcie. Dwa odległe kraje, każdy na swój sposób egzotyczny…

Tajlandia kojarzy nam się ze wspaniałymi pagodami, buddyjskimi świątyniami, „mnichami w szafranowych szatach”, że zacytujemy tytuł jednej z książek podróżniczych Bogdana Szczygła. Miłośnicy kina pamiętają słynny „Most na rzece Kwai”, która to rzeka płynie właśnie przez Tajlandię, niegdysiejszy Syjam. Miłośnicy damskiej urody zachwycają się syjamskimi dziewczętami. Ten kraj to tzw. Indochiny. Przypomnijmy kilka danych o Tajlandii, kraju tajów. Jest królestwem o powierzchni 514000 km kw.  (dla porównania: Polska – 322375 km kw.). Ludność, głównie tajska, 65,5 mln, (Polska – 38,5 mln). PKB na jednego mieszkańca to 9638 dol. USA (Polska -18072 dol. USA). Jest to kraj biedny, o niezwykłych wprost kontrastach społecznych.

Marek Bogacki, którego okoliczności zawiodły na dłuższy czas do stolicy tego kraju – Bangkoku („miasto dzikich śliwek”), wykorzystał swój tam pobyt na w miarę możliwości obszerne zapoznanie się zarówno z tym miastem, jak i najważniejszymi miejscami w kraju. Jego opowieść, a przede wszystkim wspaniałe zdjęcia, pokazały najbardziej fascynującą urodę Bangkoku. Przede wszystkim religijną aureolę 5-milionowej metropolii, miasta 400 oszałamiająco pięknych świątyń, żeby wymienić m.in. „świątynię Szmaragdowego Buddy” z najsłynniejszą, 75-centymetrową figurką Buddy z jadeitu, najstarszą świątynię z XVI wieku Wat PHO, z monumentalnym posągiem leżącego Buddy, oraz wspaniałych wieżowców otaczających miejsca kultu i skromne domki. I powodzi samochodów. Miasta, gdzie dzielnica chińska ma 100 tysięcy mieszkańców. Metropolii ze wspaniałym, oszałamiającym wielkością i rozmiarami Pałacem Królewskim, wspaniałymi parkami – z drugiej zaś strony dzielnicą slumsów i ulicznego handlu wszystkim ze wszystkimi.
Kiedy nasz globtroter wyruszył w głąb Tajlandii, zobaczył niezwykłości: świątynię małp, zrozumiał i poczuł, co to jest tajfun, próbował dziwnego jedzenia z ulicznych garkuchni, korzystając przy tym z talentów mnemotechnicznych, gdyż rzecz jasna, nie rozumiał ani słowa po tajsku, nie potrafił przeczytać ani słowa z wężyków tamtejszego pisma. Spotkał się z życzliwością ludzi na ulicy czy w zatłoczonym do niemożliwości pociągu. Nadstawiał głowę, kiedy jadąc wypożyczonym motocyklem, zapomniał raz i drugi o lewostronnym kierunku ruchu. Dziwił się, że szczególnym szacunkiem cieszą się mnisi we wspomnianych szafranowych szatach. Są oni symbolem tego odległego, pięknego i oryginalnego kraju.

A dalsze drogi zaprowadziły Pana Marka na Maltę. „Gdzie Rzym, a gdzie Krym…” Kraj absolutnie odmienny od ludzkich i roślinnych dżungli azjatyckich. Malta to maleństwo. 316 km kw., powołane do państwowego istnienia w roku 1974, członek Unii Europejskiej. Ludność  403 532 osoby, PKB na jednego mieszkańca 20 744 USD, a więc sporo więcej niż w Polsce… W czasie drugiej wojny światowej miejsce absolutnie strategiczne, nazywane „niezatapialną wyspą na Morzu Śródziemnym”. Stolicą tego kraju jest La Valeta, założona w XVI wieku przez zakon joannitów, Kawalerów Maltańskich, których symbolem jest, wzorowany na krzyżu greckim, biały krzyż maltański. Globtroter, gawędziarz i fotograf pokazał ten oryginalny kraik, pustynny i kamienny, bez jednej nawet rzeki, o wspaniałych formach skalnych, niezwykłych jaskiniach, szafirowym kolorze morza i mnóstwie pozostałości fortalicji imponującej wielkości. Bo przez tę wyspę „przewalali się” w ciągu jej  długiej historii Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie wschodni i zachodni, Francuzi, Brytyjczycy, ale najbardziej zapisali się tu Kawalerowie Maltańscy, joannici, którzy osiedlili się na Malcie po opuszczeniu Ziemi Świętej. I ich dziełem są te wspaniałe budowle obronne i pozostałość szpitala. Historia tego Zakonu jest doprawdy fascynująca i wpisana w dzieje Malty. Z Maltą wiąże się historia św. Pawła, który w roku 60. n.e. znalazł się tu dosyć niespodziewanie, kiedy jako więzień płynął na sąd do Rzymu. Statek rozbił się u wybrzeży wyspy, a Święty wykorzystał okazję, aby mieszkańców nawrócić na katolicyzm. Tradycja Apostoła Narodów, jak zobaczyliśmy na zdjęciach, jest na Malcie wciąż żywa. Między innymi w postaci wspaniałych katedr.

Nie sposób, nawet na podstawie opowieści wędrowca i jego fotogramów, zobaczyć całego uroku tej wysepki. Może warto by się tam wybrać. Niedaleko!

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Anteq
Anteq
13 lat temu

Spotkania w Klubie Globtrotera są rewelacyjne. Można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Szkoda, że autor artykułu nie opisał Malty tak jak zrobił to Pan Marek. Przypuszczam, że nikt ze słuchaczy nie spodziewał się, że na takiej małej wyspie jest tak wiele interesujących rzeczy do obejrzenia.
Już się cieszę na myśl o kolejnych tematach.
Pozdrawiam,
częsty uczestnik spotkań.