Sześć zwycięstw, pięć remisów i cztery porażki – to jesienny bilans gier wolbromskiego Przeboju, który pierwszą część sezonu III ligi zakończył na przyzwoitym szóstym miejscu. O dziwo znacznie lepiej podopieczni trenera Macieja Antkiewicza radzili sobie w meczach wyjazdowych. Przy Leśnej wygrali zaledwie raz – skromnie 1:0 pokonując zamykającą tabelę Szreniawę Nowy Wiśnicz. Na zakończenie piłkarskiego roku, „Trójkolorowi” awansowali do półfinału Pucharu Polski na szczeblu olkuskiego podokręgu.
Przed sezonem w Wolbromiu nikt nie zakładał, że zespół może powalczyć o główną premię sezonu, jaką w czerwcu będzie awans do II ligi. Przebój na tym szczeblu już był i dobrze wie, z czym wiąże się rywalizacja. O ile sportowo często jest bardzo przeciętnie, o tyle finansowo są to schody tak wysokie, że niejeden spadł z nich już z hukiem, do dzisiaj nie mogąc odzyskać dawnego blasku. Dlatego też w KSP obrano wydaje się, że słuszną koncepcję pracy – gramy przede wszystkim młodzieżą, piłkarzami na dorobku, którzy nie kosztują zbyt wiele, a swoją postawą na boisku są w stanie godnie reprezentować klub. Z taką samą myślą w klubie zatrudniono trenera Antkiewicza, który na stanowisku szkoleniowca zastąpił Mirosława Hajdo.
Wariant poniekąd oszczędnościowy zdał egzamin. Przebój jest groźny dla każdego, szkoda tylko, że przy Leśnej wygrywa tak rzadko. Już początek III-ligowych zmagań dawał nadzieję na pomyślną rundę. Wyjazdowe zwycięstwo 5:2 w Maniowach zrobiło wrażenie nawet na największych sceptykach wolbromskiego futbolu. Później przyszły trzy kolejne remisy z Wierną Małogoszcz, Granatem Skarżysko – Kamienna oraz Wisłą Sandomierz. W piątej kolejce wolbromianie wygrali na Suchych Stawach z Hutnikiem, a kilka dni później z niczym do domów odprawili Szreniawę. Serię sześciu meczów bez porażki przerwała dopiero wyprawa do Bodzentyna, gdzie już do przerwy było „pozamiatane”. Ostatecznie skończyło się na porażce 1:3. Ten wynik podłamał nieco wolbromski zespół, bowiem równie łatwo punkty na Przeboju zdobyła Limanovia oraz Janina Libiąż. O ile porażkę z niekwestionowanym liderem tabeli można było wkalkulować w ligową rzeczywistość, o tyle wynik 0:2 w Libiążu z bardzo przeciętnie radzącą sobie Janiną trzeba uznać już za poważną wpadkę. Na szczęście każda zła karta musi się wreszcie odwrócić. Mało kto liczył, że „Duda i Spółka” przełamią się już w Bochni, gdzie do 6 października nikomu nie udało się sięgnąć po trzy punkty. A jednak! Nie dość, że ekipa trenera Antkiewicza do Wolbromia wróciła z pełną pulą, to na dodatek zaaplikowała miejscowym aż cztery gole. Radość z tego wyniku nie trwała długo, bo drużyna zaczęła grać w kratkę, mecze dobre przeplatając słabymi. Jak ulał do tej tezy pasują wyniki dwóch kolejnych spotkań. Porażkę 0:2 przed własną publicznością z Juventą Starachowice, wolbromianie powetowali sobie w Połańcu, wygrywając 5:0. Później był jeszcze bezbramkowy remis z Popradem Muszyna, wyszarpane skromne zwycięstwo 1:0 w Myślenicach i kolejny remis – tym razem 1:1 na własnym obiekcie z Beskidem Andrychów. W tym przypadku remis przyjęto jednak z zadowoleniem, bo Przebój z Beskidem wygrać nie może już od wielu lat, a i na zakończenie jesieni musiał odrabiać straty. – Przez piętnaście kolejek ugraliśmy tyle, ile byliśmy w stanie ugrać. Nie było nam łatwo, zdarzało się, że kadrowo wyglądaliśmy bardzo źle. Nie mając właściwie żadnego pola manewru ciężko myśleć o odwróceniu losów spotkania, w którym mówiąc potocznie zespołowi nie idzie. Mimo wielu przeciwności jestem zadowolony z postawy chłopaków, którzy szczególnie na wyjazdach pokazywali solidny futbol. Szóste miejsce jest dla nas wszystkich nagrodą i dobrym miejscem na start w rundzie rewanżowej – podsumowuje trener Maciej Antkiewicz. Szkoleniowca ucieszył również ostatni w tym roku występ swoich podopiecznych w Miechowie, przeciwko Pogoni. Mecz nie miał charakteru towarzyskiego, obie drużyny walczyły o półfinał Pucharu Polski. 5:1 wygrał Przebój. Półfinał z Przemszą Klucze ostatecznie odbędzie się dopiero w przyszłym roku.
Niestety z Wolbromia w ostatnim czasie dochodzą też niepokojące sygnały dotyczące przyszłości drużyny. Nie jest żadną tajemnicą, że moda na sponsorowanie piłki nożnej powoli się kończy, co obecnie odczuwają także i w tamtejszym klubie. Na tę chwilę żadnych konkretów nie ma, a wszystkie niepotwierdzone informacje lepiej zostawić w spokoju i traktować je jako bajki. Z drugiej jednak strony każda bajka ma w sobie trochę prawdy…