Z formą naszych V-ligowców jest jak z kwietniową aurą – jest nieprzewidywalna. Po średnio udanej inauguracji (opóźnionej o trzy tygodnie z racji złych warunków atmosferycznych), przyszła lepsza 19. kolejka, by w następny weekend móc już mówić o totalnej klapie. Niestety z piątki reprezentantów Podokręgu Olkusz tylko dwa zespoły zdobyły po jednym punkcie… i to w bezpośrednim meczu. Spójnia na własnym boisku zremisowała z Jurą. Porażki poniósł Olkusz i Pilica, a srogą lekcję futbolu w Krakowie odebrała Przemsza. Zapraszamy na trzecie w tym roku podsumowanie piłkarskiego weekendu na boiskach klasy okręgowej.
SPÓJNIA Osiek – JURA Łobzów 1:1 (1:1)
Jesienią w Łobzowie nie było wątpliwości. Spójnia wygrała na terenie beniaminka, strzelając mu aż pięć goli. Tym razem skuteczność szwankowała i od razu odbiło się to na wyniku. Początek nie zwiastował jednak kolejnej straty punktów, bowiem miejscowi w 9. min za sprawą Marcina Mroza objęli prowadzenie. Popularny „Gylu”najszybciej dopadł do bezpańskiej piłki i z kilku metrów pokonał Jończyka. Goście dosyć niespodziewanie wyrównali w 35. min. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Jedynak i okazało się, że był to słuszny wybór. Piłka skozłowała tuż przed interweniującym Wiechetą i wpadła do siatki. Spójnia atakowała i miała kilka naprawdę świetnych szans na odzyskanie prowadzenia. W sytuacji sam na sam z bramkarzem pomylił się Niemczyk, a w kilku innych sytuacjach obronną ręką wychodził golkiper Jury. Łobzowianie ugrali punkt oddając w całym spotkaniu jeden celny strzał na bramkę rywala. Skuteczność godna uznania.
GRĘBAŁOWIANKA Kraków – IKS Olkusz 1:0 (0:0)
W kratkę grają piłkarze olkuskiego IKS-u, którzy przegrywają z niżej notowanymi Proszowianką i Gebałowianką, a wygrywają za to na boisku Clepardii – kandydata do awansu. Piłka jest nieprzewidywalna, to fakt, ale nie można myśleć o wygrywaniu meczów, gdy nie strzela się goli. W Grębałowie natomiast święto! Krakowianie wygrali na własnym boisku po raz pierwszy od 155 dni. Stało się to za sprawą Pacygi, który mocnym strzałem zakończył rzut wolny wykonywany przez Gawina. Ogólnie rzecz biorąc, gospodarze tego dnia mieli więcej sytuacji bramkowych, kilka razy mocno musiał napracować się Wilk, a gdy już IKS stworzył sobie dobrą okazję, to do powodzenia misji zwanej „remis” zabrakło szczęścia. Na kwadrans przed końcem po rzucie rożnym, w poprzeczkę główkował Przybyła.
PROSZOWIANKA Proszowice – PILICZANKA Pilica 2:1 (0:0)
W tej kolejce najbardziej współczuć wypada zespołowi z Pilicy, który przegrał, wydawać by się mogło, wygrany mecz… Jak do tego doszło? Zadecydowały końcowe chwile spotkania. W ostatniej minucie podstawowego czasu gry z rzutu wolnego idealnie przy bliższym słupku przymierzył A. Przeniosło, a już w 94. min po wrzucie piłki z autu i przedłużeniu jej głową przez partnera z drużyny, świetnie z woleja kopnął Grzegórzko i dzięki temu gospodarze odnieśli szóste z rzędu zwycięstwo. Dramat Piliczanki był ogromny, bowiem po twardej i męskiej walce, po godzinie gry to właśnie ekipa Grzegorza Jurczyka uzyskała prowadzenie. Duża w tym zasługa bramkarza z Proszowic – Jeziorka, kiks którego kosztował miejscowych utratę gola. Gra się jednak do końca… – to taka dobra rada dla piliczan na przyszłość.
PRĄDNICZANKA Kraków – PRZEMSZA Klucze 6:0 (3:0)
Przemsza kompletnie zawiodła, przegrała w rekordowych jak na ten sezon rozmiarach i prawdę mówiąc w Krakowie nie pokazała nic ciekawego. Sześć straconym bramek o czymś świadczy. Dziurawa obrona, słaby środek pola i właściwie zerowa siła ataku – to musiało się tak skończyć. W tym miejscu należy także pogratulować piłkarzom z Prądnika Czerwonego, którzy bezlitośnie potrafili wykorzystać ewidentnie słabszy dzień zespołu z Klucz. Szansa na rehabilitację w oczach kibiców już w świąteczną środę 1 maja. Przemsza w derbach podejmie Spójnię. W pozostałych meczach IKS Olkusz zagra u siebie właśnie z Prądniczanką, Jura u siebie gościć będzie Zieleńczankę, a do Krakowa na obiekt Clepardii pojedzie Piliczanka. Szykują się kolejne ciężkie przeprawy. Oby tylko lepsze niż te sobotnio-niedzielne…
