SOŁA Oświęcim – PRZEBÓJ Wolbrom 4:2 (2:2)
Soła Oświęcim, mimo iż jest kompletnym nowicjuszem na boiskach III ligi, to jednak pokornym zespołem nie jest. Tym razem o sile Soły przekonał się Przebój, choć tak prawdę mówiąc, wolbromianie wcale nie musieli w weekend przegrać.
Drużyna Macieja Antkiewicza nie tylko nie musiała przegrać, ale nawet miała szanse, by w Oświęcimiu wygrać. Jeśli jednak nie wykorzystuje się gry w przewadze jednego zawodnika i marnuje kilka dogodnych pozycji na strzelenie zwycięskiej bramki, to niestety często się przegrywa. W piłce sentymenty nie istnieją, a punktów za ładną grę się nie przyznaje.
Ale od początku. Nie upłynął kwadrans, a gospodarze już prowadzili. Wzorowe dośrodkowanie Cygnara z rzutu rożnego, strzałem głową na bramkę zamienił Sałapatek. Goście odpowiedzieli w bardzo podobny sposób. Tym razem centrował Majcherczyk, a piłkę głową musnął tylko Masiuda. Upłynęło niespełna 120 sekund, a gospodarze znów prowadzili… oczywiście po kolejnej wrzutce i główce Wadasa. Przebój błyskawicznie zareagował na kolejną stratę. W 28. min Jarosz tak uderzył w kierunku dalszego słupka, że K. Talaga nie był w stanie zapobiec nieszczęściu. Wynik 2:2 utrzymywał się aż do 87. min. Do tego czasu na murawie zrobiło się nieco więcej miejsca, a to wszystko przez Ząbka, który po drugiej żółtej kartce zbyt wcześnie musiał udać się do szatni. W takich warunkach remis można chyba traktować w formie zdobycia jednego punktu, niż straty dwóch. „Solarze” zdawali sobie z tego sprawę, jednak umiejętnie wyczekiwali na swoją szansę. I owa szansa się nadarzyła. Miejscowi przejęli piłkę na 30 metrze, Dynarek (były gracz Przeboju) prostopadłym podaniem uruchomił rezerwowego G. Talagę, a ten długo się nie zastanawiając przymierzył lewą nogą pod poprzeczkę. Radość w obozie miejscowych była wielka. Jeszcze bardziej spotęgowała ją sytuacja w doliczonym czasie gry, gdy gwoździa do trumny wolbromianom wbił grający trener Stemplewski, dopełniając jedynie formalności po dograniu Glenia. – Dziwnie się czujemy po tym meczu. Przegraliśmy spotkanie, którego przegrać nie powinniśmy. Niestety zbyt łatwo daliśmy sobie strzelić gole. Prowadzę młody zespół, który potrzebuje ogrania, nie zawsze będzie nam też sprzyjać szczęście – powiedział podczas oficjalnej pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Antkiewicz. Poczucie dobrze spełnionego obowiązku miał za to opiekun gospodarzy, który osobiście dołożył cegiełkę do zwycięstwa swojej drużyny. – Nawet mimo liczebnego osłabienia chcieliśmy nie tylko grać, ale także i wygrać. Walczyliśmy do samego końca, chwała chłopakom za ambicję i wiarę do ostatniej chwili. To zwycięstwo smakuje wyjątkowo – przyznał Sebastian Stemplewski.
Przebój jak do tej pory wygrał tylko raz, na inaugurację z Porońcem. W czterech kolejnych meczach zdobył jedynie dwa punkty. Do zdobycia tego trzeciego zabrakło niewiele. W tabeli wolbromianie osunęli się na 12. miejsce. Tegoroczna reorganizacja rozgrywek zmusza do walki o środek tabeli. Z pewnością ekipę z Leśnej stać na dużo lepsze wyniki niż uzyskuje do tej pory, bo pomimo letnich zmian personalnych, potencjał w zespole jest naprawdę spory. Na tę chwilę czegoś jednak jeszcze brakuje. Pytanie tylko… czego?