„Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni…”, zaczął się sezon ogórkowy. Mniej słychać przekleństw na ulicach, remont rynku przebiega jak zwykle w żółwim tempie, mniej imprez. Letnie imprezy to festiwal muzyki organowej (koncerty jeden raz w miesiącu) i koncerty dla przyjaciół. Pojawia się jeszcze coś ciekawego od czasu do czasu. Taka impreza zabłysnęła 8.lipca br. w BWA pod hasłem „Grafika Warszawska 2010”. Wreszcie coś z innych stron, a nie jak zwykle, z Krakowa i Katowic.
„Grafika Warszawska” to 17. już edycja corocznego podsumowania osiągnięć stołecznych grafików. Powstaje ono w postaci najlepszych comiesięcznych prac graficznych, wyróżnionych przez fachowe jury. Spośród nich wybiera się najlepsze z najlepszych. W Olkuszu pokazano 50 prac, wszystkie otrzymały tak w ciągu roku, jak i w postaci ostatecznego werdyktu, nagrody różnego stopnia.
Grand Prix i Nagrodę Prezydenta Warszawy otrzymała Joanna Leszczyńska. Nagrodę Marszałka Województwa Mazowieckiego – Paweł Podlewski. Wśród nagrodzonych I Nagrodą Regulaminową znalazł się Szymon Tomsia. Przyszły artysta urodził się w roku 1986 w Olkuszu i tu mieszka. Jest studentem czwartego roku Wydziału Grafiki stołecznej Akademii Sztuk Pięknych. Dwukrotnie dotąd otrzymał Nagrodę Roku.
Grafiki prezentowane na wystawie są podpisane, mają tytuły, daje to zatem widzowi możliwość skonfrontowania swoich odczuć z zamysłem artysty. Pytamy dyrektora Stanisława Stacha, grafika, choć chwilowo zaprzestał uprawiania tej sztuki, o komentarz do wystawy:
– Pokazuje ona nowe kierunki dzisiejszej polskiej grafiki. Mamy tu prace wykonane w różnej tradycyjnej technice: akwaforty, akwatinty, serigrafii, suchej igły, są techniki własne, jak np. Szymona Tomsi, ale dominuje druk cyfrowy i wszelkie jego odmiany. Komputer stał się dziś cennym i ciekawym narzędziem artysty. Daje on tysiące możliwości artystycznych i technicznych. A jeszcze niedawno twierdzono, że w takich komputerowych pracach widzimy nie człowieka, lecz maszynę. Dziś nawet konserwatyści myślą inaczej. Widzimy tutaj także prace multimedialne pokazywane na ekranie. To także nowa forma grafiki. Ta sztuka nas po prostu otacza. Proszę popatrzeć na tytuł tego katalogu wystawy. Litery to też grafika.
– Jak należy patrzeć na tę sztukę… Mniej widzimy, niż na obrazie namalowanym.
– Tak, bo grafika to sztuka inteligencji. Proszę spojrzeć na ten oto obraz nagrodzony Granad Prix. Technika: sitodruk na tkaninie. Wymaga niezwykłej precyzji wykonania. Drobny błąd, niedokładne rozciągnięcie tkaniny i cała praca na nic. Tu zostało to wykonane doskonale. Co tu widzimy… Formę przestrzenną, przesuwanie się światła od szarości do słonecznego błysku. Jakby całodzienna droga słońca. Ale nie dosłownie, jakby to namalował malarz. Efekt osiągany jest przez precyzyjne narysowanie każdej kreski. A jakie jest ogólne odczucie estetyczne? Ja mam swoje. A Pan?
– A tu widzimy grafikę pt. „Deszcz”. Kreski z góry na dół. I za to nagroda Rektora ASP?
– Proszę o dwa kroki do tyłu. Teraz widać, że obraz jest jakby rozłamany kolorystycznie, choć wygląda, jak czarno biały. Ma delikatne elementy barwne. Te „kreski” też nie biegną z góry w dół. Jakby w przestrzeni zderzały się z sobą. O co tu chodzi? Niech Pan sobie sam odpowie!
Zgoda: grafika jest sztuką trudną, wymaga specjalistycznej wiedzy o technikach graficznych, choć oczywiście można przy pomocy grafiki przedstawiać realną rzeczywistość. Widzieliśmy w naszej galerii takie obrazy. Wymaga niezwykłej precyzji, cierpliwości, godzin mrówczej pracy. A potem jest radość tworzenia. Bo dzieło sztuki artysta tworzy dla siebie…
A ta wystawa pokazuje dzieła bardzo dobrych, zawodowych artystów, wychowanków Wydziału Grafiki ASP w Warszawie… Przy okazji dowiedzieliśmy się, że poeta Łukasz Jarosz otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Gratulujemy.
Nazajutrz, 8.lipca, w Centrum Kultury odbył się pierwszy koncert z cyklu Letnich Koncertów dla Przyjaciół. Tym razem było to spotkanie licznych przyjaciół chóru Uniwersytetu Trzeciego Wieku. O tym chórze i jego animatorce Nelly Piekarz pisaliśmy już wielokrotnie z należnym entuzjazmem. Zwracaliśmy uwagę, że w Małopolskim Konkursie Chórów UTW zajął niedawno pierwsze miejsce. Tym razem podziwialiśmy fakt, iż każdy koncert jest inny, bogatszy repertuarowo (ten trwał półtorej godziny), a dodatkowo urozmaicony był pięknymi wierszami o tematyce olkuskiej naszych poetek: Pani Anny Piątek i Pani Ireny Włodarczyk, w ciekawym wykonaniu Pana Jerzego Ludwiczaka.
Razem z chórem wystąpił zespół wokalny „Niesułowianki” z Wiejskiego Domu Kultury w Niesułowicach, również prowadzony przez Panią Piekarz. Często takie zespoły wyobrażamy sobie jako grupę kobiet w ludowych strojach, bujających się w takt w prawo i w lewo, śpiewających ludowe starocie. A tu usłyszeliśmy zespół elegancko ubranych 8 mieszkanek Niesułowic, w różnym, również i ludowym repertuarze, już dobrze przygotowanych wokalnie, śpiewających niektóre utwory także z olkuskim chórem. Za pracę z tym zespołem dyrektor Domu Kultury w Niesułowicach dziękował dyrygentce, podkreślając jej zapał, zaangażowanie i łatwość kontaktu ze śpiewaczkami. Na zakończenie dyrygentka dała prawdziwie mistrzowski popis swojego talentu wokalnego, wykonując znaną piosenkę „Niech żyje bal”. Słuchacze byli zachwyceni. Koncert był bardzo udaną imprezą artystyczną! Sala Centrum Kultury wypełniona była do ostatniego miejsca.
Faktycznie lepiej było gdyby takie imprezy odbywały się w dużej sali MOK
Sala widowiskowa ma ponad 300 miejsc, w pawilonie wystawienniczym było raptem 85 krzesełek. Pan redaktor mógł sobie policzyć, a dopiero potem pisać o dużej ilości osób – wszystko to jest względne.