WISŁA II Kraków – PRZEBÓJ Wolbrom 1:1 (0:0)
W ramach 9. kolejki małopolsko – świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej Przebój Wolbrom podzielił się punktami z rezerwami 13-krotnego Mistrza Polski. Nie sam mecz z bezpośrednim zapleczem Wisły Kraków był największym wydarzeniem dla zespołu Macieja Antkiewicza, a miejsce jego rozegrania, bowiem młodzież „Białej Gwiazdy” spotkania w roli gospodarza rozgrywa na stadionie im. Henryka Reymana, który w swojej historii widział już niejeden piłkarski spektakl.
Oczywiście podczas sobotniej potyczki stadion świecił pustkami, bo i III-ligowe zmagania nie wzbudzają tyle emocji, co choćby pojedynki Ekstraklasy. Jednak ci z kibiców, którzy zdecydowali się obejrzeć mecz, nie mogli narzekać. Obie ekipy zaprezentowały się bardzo korzystnie i aż żal, że wolbromianie nie zdołali utrzymać skromnego prowadzenia do ostatniego gwizdka.
Trudno przed meczem było wskazać faworyta. Przebój jak to Przebój, potrafi zaskoczyć, ale i niestety rozczarować w ważnych momentach. Podobnie rezerwy Wisły, w których występuje wyłącznie młodzież, dopiero ucząca się piłki na poważnym poziomie.
Pierwsza połowa pod dyktando gości. Jako pierwszy przed szansą stanął Piszczek, jednak źle przyjmował piłkę, więc ubiegł go bramkarz Wisły. Jeszcze lepsze okazje miał Jarosz – za pierwszym razem uderzył zbyt słabo aby pokonać M. Zająca, natomiast za drugim fatalnie przestrzelił głową z siedmiu metrów. Krakowianie odpowiedzieli jedynie chybionym rzutem wolnym w wykonaniu T. Zająca. W drugiej części sytuacja na murawie nieco się zmieniła. Młodzi wiślacy coraz częściej zaczynali niepokoić Półtoraka, choć defensywie Przeboju trzeba przyznać, że spisywała się bez zarzutu. Fani wolbromskiej jedenastki poważniej zadrżeli w 64. min, kiedy to na samotne spotkanie z ich golkiperem popędził Kuczak, jednak na szczęście dla przyjezdnych, napastnik Wisły II przegrał ten pojedynek. Po drugiej stronie boiska dużo więcej zimnej krwi zachował Piszczek, kiedy to na bramkę zamienił rzut karny podyktowany za faul Kolanki. Przebój zdobył gola i nie wiedzieć czemu spanikował. Mądrość taktyczna gdzieś uleciała, a w poczynania pewnej jak dotąd formacji obronnej zaczęła się wkradać nerwowość. Za brak konsekwencji, zespół Tomasza Musiała srogo skarcił dużo bardziej ogranych (choć ciągle młodych) rywali. W 86. min gospodarze wykonywali rzut rożny, a ze zbyt krótko wybitej piłki użytek zrobił Gulczyński, trafiając do siatki głową.
– Wynik cieszy, gra już zdecydowanie mniej. Stać nas na dużo więcej – przyznał po meczu szkoleniowiec rezerw Wisły. – Ja natomiast odwrotnie, jestem zadowolony z postawy swoich podopiecznych, nieco mniej z wyniku, bo mimo iż na Reymonta przyjechaliśmy bez czterech podstawowych zawodników, to i tak byliśmy bliscy zwycięstwa – ocenił końcowe rozstrzygnięcie trener Przeboju, Maciej Antkiewicz.