1

W historii Olkusza odnajdujemy liczne informacje o różnowiercach. Nim w połowie XVI w. trafiła do tego starego górniczego miasta reformacja, istnieją ślady działalności husytów na tych terenach. Konkretnie mowa tu o tym, że pod koniec XIV w. właścicielem zamku w podolkuskim Rabsztynie stał się Spytek z Melsztyna, ojciec późniejszego przywódcy polskich husytów, również Spytka z Melsztyna (jego sylwetka była już przedstawiana w cyklu „Szkice o Ziemi Olkuskiej”).
Olkusz ucierpiał też nieco w czasach husyckich, od plądrujących okolice ichniejszych oddziałów, choć o ich prawdziwie niszczącej sile dowiedział się głównie Sławków (patrz notka). Dodam, iż niektórzy badacze (J. Roś) przypuszczają, że to być może bandy husyckie odpowiedzialne są za zniszczenie kościoła św. Jana na Starym Olkuszu.

W liście Witolda do Władysława Jagiełły, który wyrażał w nim irytację tolerancją króla dla panoszących się po Małopolsce sług polskiego husyty Zygmunta Korybutowicza, czytamy o jednym z takich delikwentów: „(…) inny sługa tegoż Zygmunta z innymi 30 końmi przebywa w okolicy Olkusza i załatwia swoje sprawy wedle woli”. Między Gliwicami a Krakowem często i gęsto krążył inny pochodzący z Polski husyta Kuropatwa z Łańcuszkowa, istnieje duże prawdopodobieństwo, że i do Olkusza zawinął.

Gdy w połowie XVI w. dość bujnie rozwijała się w Małopolsce reformacja, jak już zaznaczałem, nie ominęła i naszego regionu. Przyznać jednak trzeba, że w Olkuskiem nie osiągnęła ona takiego stadium rozwojowego jak w Krakowie, Rakowie czy nawet w tak niedalekich miejscowościach jak Włoszczowa, Secemin czy okolice Miechowa (Słomniki, Niedźwiedź, Wielkanoc). Apogeum przeżywała ok. połowy XVI stulecia. Zrazu przeciw reformacji występowały władze Olkusza, które już w 1559 roku wzywały do opamiętania, a schlebiającym religijnym nowinkom grożono wygnaniem z miasta. Jednak wpływy zwolenników Lutra i Kalwina rosły, zwłaszcza gdy olkuskimi żupnikami byli kalwini Seweryn Boner (przed 1549 r.), Ludwik Jost Decjusz (1549 – 1567) i jego młodszy brat też Ludwik (1567 – 1576), a już szczególnie gdy piastował ten urząd Piotra Zborowski (w latach 1578 – 1580) oraz Michał Maleczkowski (od 1580 do 1587). Szczególnie dogodne warunki do rozwoju przeżywało olkuskie różnowierstwo za sprawą wspomnianego wojewody krakowskiego Piotra Zborowskiego herbu Jastrzębiec.

Piotr Zborowski h. Jastrzębiec (zm. w 1581 r.), żonaty z Barbarą Myszkowską, kasztelanką Wojnicką. Nim dosłużył się najważniejszych w swym życiu urzędów był kolejno: starostą bieckim, potem kasztelanem wojnickim, „z tego przesiadł się na krzesło województwa Sandomierskiego” (K. Niesiecki). W „Herbarzu” Paprockiego czytamy: „P. Z. wtóry syn kasztelana krakowskiego, wojewoda krakowski [od roku 1574], generał, starosta tamże, stobnicki, tłumacki, kamionacki etc. Ten przyjechawszy z cudzych ziem, na dworze króla Augusta dworzańsko czas długi służył. Naprzód był podkomorzym sędomierskim [od 1565 r.], a w ten czas był posłem do Prus do księżęcia Albrychta; tam był dał radę jego zdradliwą wyścinać Potem był kasztelanem bieckim [też w 1565 r.], w rychle potem kasztelanem wojnickim [nie tak znowu rychło, bo dwa lata później – w 1567 r.], a na ten czas był posłem do Turek, cum absoluta potestate do Selima cesarza, Sulimanowego syna. A gdy przyjechał z Turek, dano mu województwo sędomierskie [od 1568 r.]”. Jezuita Niesiecki jest już bardziej dokładny, wspomina więc, że rezultatem wizyty Zborowskiego u Selima był „pokój szczęśliwie zawarty”. Cóż czynił Zborowski w czasie bezkrólewia po śmierci Zygmunta Augusta? Zajrzyjmy znów do Niesieckiego: „(…) Małej Polski obrona od pogranicznych inkursyi, jemu zlecona, której funkcyi na siebie włożonej żeby był zadość uczynił, siła trudów i kosztów podjął, ludzi armując i wszelkie ludziom bezpieczeństwo obmyślając”. W trakcie bezkrólewia doszło między nim a innymi kalwinem Janem Firlejem (opisany w „Szkicach…”) do konfliktu, który osłabił w ten sposób ruch różnowierczy. Mimo iż początkowo był Zborowski zwolennikiem Habsburga, suma sumarum przychylił się do kandydatury Henryka Walezego, na którego koronacji pojawił się wraz ze swym bratem miecznikiem koronnym oraz z dwustu pięćdziesięcioma konnymi „od złota i srebra wystawionych” (Bielski).

W 1574 r. objął najważniejszy w swym życiu urząd – został wojewodą krakowskim. Od 1578 do 1580 piastował urząd żupnika olkuskiego, a w ostatnim roku swego życia był również doradcą zawiadującego olkuską mennicą podskarbiego wielkiego koronnego Jakuba Rokossowskiego. Z jego działalności na rzecz rozwiązywania miejskich problemów, warto wymienić ordynację z 1578 r. zalecającą, aby wszystkie ważne decyzje dotyczące Olkusza podejmował nie sam burmistrz, ale także czterej imiennie wymienieni rajcy. Potępił przy tym ich opieszałość, nakazując karać tych rajców, którzy nie stawiają się na wezwania z ratusza. Próbował też ukrócić nocne awantury, których dopuszczali się synowie bogatych gwarków olkuskich. W tymże 1578 r. zalecił nawet, by surowo karać „miejskich synków, którzy ufają w swych rodziców, będących na urzędach”. W tym samym roku, obiecał Zborowski olkuskim mieszczanom, że wstawi się u króla w sprawie zniesienia obowiązku korzystania przez miasto tylko z młynów należących do starostów rabsztyńskich (Bonerów). Jednocześnie jako olkuski żupnik, dostał od króla dom w Olkuszu, wyjęty spod prawa miejskiego i poddany pod ziemskie. Zborowski był kalwinem z krwi i kości, co udowodnił m. in. w Olkuszu, wyjednując w 1579 r. zgodę u króla na oddanie tutejszego kościół św. Krzyża innowiercom; kościół św. Krzyża stał do początków XIX w. na Przedmieściu Krakowskim, mniej więcej tam, gdzie współcześnie znajdują się budynki Powszechnej Spółdzielni Spożywców i dawnej restauracji „Stylowa”. Zborowski był właścicielem Ćmielowa. Brał udział w obradach synodu generalnego w Sandomierzu (9-14 kwietnia 1570 r., w łacińskim protokole – Md. Petrus a Zborów, palatinus Sendomiriensis), dziś nazwalibyśmy go choć na wyrost – zjednoczeniowym, bo się tam dogadali w sprawie jedności interesów kalwini z luteranami i braćmi czeskimi. Niepoślednią rolę w zgodzie sandomierskiej miał i Zborowski, który już na wstępie obrad był łaskaw wyrazić w skrócie to, czego się po tym synodzie spodziewano:
„Żebyście wmm. raczyli wiedzieć, dlategoż my się tu zjechali, abych tę Konfesyją, już postanowioną, którąśmy im przymować dali, statecznie przy niej stali i wedle niej się sprawowali, poczet także ministrów, jako inszej braciej, wiedzieli. Żeby też nieprzyjaciele naszy na nas potwarzy nie kładli, abychmy źle wierzyli, albo jeśliby tu kto taki beł, który by nas podstrzegał albo potwarz na nas jaką kładł, aby wyszedł a nam nie zawadzał”.
Nie mógł oczywiście Zborowski nie wspomnieć o podmiocie domyślnym obrad, czyli znienawidzonych arianach (zwanych czasami od ich „stolicy” Rakowa „rakowianami”):

„Także jeśliby i z rakowiany (ktoś – dop. O.D.) trzymał, ten żadnej sprawy z nami nie ma ani za tą Konfesyją szczycić się może, żeby katolikiem beł”.
Piotr Zborowski z całą swą rodziną odegrał niepoślednią rolę w czasie elekcji, w której poparł Stefana Batorego (tenże bardzo o to poparcie zabiegał). Pomagał potem Batoremu w ujarzmieniu nieposłusznego Gdańska; znów cytat z nieocenionego Paprockiego: „pod Gdańskiem poczet niemały kosztem swym trzymał, dotąd, póki się Gdańszczanie królowi Stefanowi nie upokorzyli”. Potem jednak, jak to określają dyplomaci – stosunki między nim a Batorym – uległy oziębieniu. Wiadomo o co poszło – o Samuela Zborowskiego, który oskarżony o zdradę i warcholstwo dał gardła, w czym zasługa głównie kanclerza Jana Zamoyskiego. Niesiecki w swym herbarzu uderza nawet w ton dramatyczny (dla Zborowskich): „luboć się ta im przysługa (pomoc w uzyskaniu polskiej korony – dop. O.D.) nie nadała: bo Stefan natężony od zawisnych imieniowi temu [Zborowskich], tak tłumić splendor domu ich zaczął, że gdyby był dłużej pożył, nie wiem czyby go był jeszcze za żywota swego nie przytłumił”.

Gdy w 1581 r. zszedł Piotr Zborowski z tego łez padołu, „ciało jego wyprowadzono z Krakowa dnia 12 stycznia, obyczajem sekty Kalwinowej, z wielkim kosztem, jako jest obyczaj pany wielkie chować” (Paprocki). Pochowano go w Oleśnicy.

Z Małżeństwa z Barbarą Myszkowską miał dwóch synów, z których jeden, Mikołaj, umarł na dwa lata przed ojcem. Prawdopodobnie tym drugim był wspominany przez Niesieckiego Jan (i tenże „zszedł bezpotomnie”).

Paprocki o działalności Piotra Zborowskiego pisał pozytywnie; „lubo był od wiary katolickiej daleki, przecież ludzi uczonych i księży katolickich kochał”. Słowa te nie omieszkał przytoczyć nawet jezuicki historyk Kacper Niesiecki.

2

Dodajmy, że poza zborem (w b. kościele pw. św. Krzyża) prawdopodobnie funkcjonował też w Olkuszu cmentarz innowierczy, a od 1580 r. także szpital górniczy dla innowierczych gwarków. Warto tu dodać, że ówczesne szpitale to w obecnym zrozumieniu schroniska dla ubogich, a w przypadku górniczego miasta, głównie kalek. W 1581 roku olkuscy kalwini zakupili położony za murami miejskimi dom z ogrodem i stajniami. Dziesięć lat później dostali drugi ogród od starosty rabsztyńskiego.

Znamy kilku ministrów olkuskiego zboru, więc poświęćmy ich osobom nieco miejsca. Dużo wiemy o Danielu Bielińskim (szczegółowo jego sylwetkę opisywaliśmy już na łamach „Przeglądu Olkuskiego”), który jako minister przebywał w Olkuszu w 1559 r. (wg niektórych historyków od roku 1559 aż do 1570). Spośród tutejszych ministrów bez wątpienia Bieliński był najciekawszym. O jego działalności w Olkuszu wiemy jednak niewiele, historyk Wacław Urban pisze (w „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, tom I, Warszawa, 1956), że była to „ożywiona działalność mieszczańsko-górniczej gminy antytrynitarskiej (…) z radykalnym ministrem Danielem Bielińskim (…)”. Dodajmy, że miał Bieliński, jak na czasy, w których żył, tak radykalne poglądy, że gdy przyłączył się do arian, znalazł się na jego najbardziej skrajnej flance, tak że posądzany był nawet o ateizm (a ateizm bywał wówczas zagrożony karą śmierci!). Wrócił jednak na łono wyznania kalwińskiego. Warto jednak zauważyć, że w owych czasach takie religijne „zmiany barw” nie należały do rzadkości, a klasycznym przykładem może być niejaki Jerzy Szoman, który zaczynał jako katolik, potem był luteraninem, jeszcze później kalwinem, by zakończyć życie jako arianin (zaś w testamencie zachęcał swych synów do dalszych „poszukiwań”).

Bardziej tajemniczym jest dla nas inny olkuski minister Kacper Waznoviensis (związany z Olkuszem w roku 1578). O tym, że Kacper Waznowiensis był ministrem w Olkuszu, wiadomo, gdyż występuje w protokole synodu generalnego w Piotrkowie (1-3 czerwca 1578 r.), jako Casparus Vasnowiensis, minister verbi Dei in Olkusz”. Wcześniej, na synodzie generalnym w Sandomierzu (9-14 kwietnia 1570 r.) występuje jako Kasper Ważnowiensis (z Ważnego? – zastanawia się M. Sipayłło w Aktach Synodów Różnowierczych, tom II), minister u M. Mieleckiego, wojewody podolskiego. W czasie wspomnianego synodu piotrkowskiego wynikły z naszym Kacprem pewne kłopoty. Okazał się bowiem Caspar Olcussiensis nędznikiem, który potwornie się zhańbił i swym bezwstydem siał zgorszenie, gdyż sprzedał godność ministra i urząd kościelny. Starsi bracia okręgu krakowskiego (wśród nich kasztelan krakowski i żupnik olkuski Piotr Zborowski) pozbawili Waznowiensisa urzędu. Błagał więc publicznie na tymże synodzie o przebaczenie – i jak w protokołach stoi – uzyskał je od współbraci. Cieszyli się bracia z nawrócenia marnotrawnego syna (który jeszcze przed synodem ukorzył się już w swojej parafii, czyli w Olkuszu). On sam zobowiązał się w dowód swojej skruchy, w sakramentach często uczestniczyć (nie tylko we wspólnocie, ale i w domu) i opiekować się dobrami kościoła. Pozwolono mu dalej szerzyć w Olkuszu Słowo Boże. Kacper Waznowiensis podpisał nawet w Piotrkowie (2 czerwca) zobowiązanie poprawy. Gdyby się nie zmienił, godził się być traktowany jak „sól zwietrzała” albo „zgniły członek”.
Znamy też z imienia olkuskiego katechistę Pawła, który pojawił się na synodzie prowincjalnym we Włodzisławiu (14 września 1589 r: „Paulus, katechista olkuski”)

Zaś w roku 1595 ministrem olkuskim był Wawrzyniec Campianus, zwany też Wawrzyńcem Olkuskim lub Seceminensisem, bo prawdopodobnie w 1583 r. był ministrem w należącym do Szafrańców Seceminie, a już na pewno działał tamże w roku 1603. W 1602 r. być może ministrował także w Miedźnej. O tym, że był ministrem w Olkuszu wiadomo choćby z tego, że jego podpis widnieje pod kanonami synodu toruńskiego z 1595 r. („Laurentius Campianus, minister Ilkusiensis”). Wiadomo też, że brał udział w następujących synodach: generalnym we Włodzisławiu (19-20 czerwca 1583r., choć jego udział pod znakiem zapytania), prowincjalnym we Włodzisławiu (14 września 1589 r., też z wątpliwościami), w dystryktowym w Seceminie (5-6 maja 1595 r.), dystryktowym w Okszy (19-21 lipca 1596 r., rozpatrywano tam prośbę Wawrzyńca, by mógł mieć przy sobie swego syna), dystryktowym w Seceminie (4-6 maja 1601 r.), dystryktowym w Okszy (20 lipca tego samego roku), znów dystryktowym w Okszy (20 lipca 1602 r., gdzie wyznaczono go na ministra „do Miedznych”). Na synodzie dystryktowym w Chmielniku (21 września 1602 r.) zebrani ministrowie rozważali: „jako postąpić z x. Wawrzyńcem, ministrem przedtem olkuskim, który na Tarnowskie Góry odjechał, nie usłuchnął konkluzyjej synodu okszyńskiego, na którą był pozwolił, że miał do Miedznych jechać na miejsce x. Jana Smiciusa”. Na synodzie prowincjalnym w Ożarowie (27 września 1602 r.) ministrowie po raz kolejny zajęli się nieposłusznym Wawrzyńcem: „upominając go do posłuszeństwa kościołowi Bożemu powinnego, a postąpić na ostatek (jeśliby nie usłuchnął) jako contra contumacem”. W protokole po synodzie dystryktowym w Seceminie (2 maja 1603 r.) znów znajdujemy informację o Wawrzyńcu: „który był w Olkuszu, do Secemina dany i na synodzie w niedzielę zborowi tamtemu oddany”. Ponieważ znajdujemy „Wawrzyńca secemskiego” w gronie ministrów uczestniczących w synodzie dystryktowym w Okszy (18 lipca 1603 r.), można by mniemać, że wystraszony, sposłuszniał i dokonał ekspiacji. Chyba nic z tego, bo w aktach synodu dystryktowego w Seceminie (22 kwietnia 1604 r.) czytamy: „Konsyderując na synodzie secemskim, jakie wieści i suspicyje zachodziły osobę ministra secemskiego x. Wawrzyńca, my wszyscy, słudzy słowa Bożego na ten czas będący, uznaliśmy jednostajnie, że dla takiej przyczyny na tym miejscu nie może przystojnie odprawować urzędu swojego. Z czym gdybyśmy się deklarowali jako samemu x. Wawrzyńcowi, tak też i jmp. staroście lelowskiemu, jmp. starosta, nie kontentując się naszym zdaniem, wziął to na się zatrzymać go do przyszłego synodu przy sobie i tymczasem inkwizycyją czynić obiecał, jako może być najpilniejszą, o tym jako x. Wawrzyniec swój żywot prowadzi, i o tym nam ma dać znać bez omieszkania”. Czyżby więc prócz nieposłuszeństw względem decyzji synodu w Okszy o przeniesieniu go na ministra do Miedźnej miał on jeszcze coś na sumieniu?! Potem gęsta atmosfera wokół Wawrzyńca się nieco rozwiała, gdyż w aktach z synodu dystryktowego w Okszy (16 lipca 1604 r) czytamy:
„4. X. Wawrzyniec, za takim, jakie dał świadectwo jmp. starosta lelowski o nim, na miejscu w Seceminie zostawiony, z tym jednak dokładem, iż gdzieby się co o nim ponowiło, jmp. starosta obiecał senjorom dać znać”.

Mimo więc że świadectwo moralności – jak można mniemać – wypadło dla Wawrzyńca pomyślnie, to jednak zdecydowano się trzymać rękę na pulsie, dając mu kuratora w osobie starosty lelowskiego. Jednak na synodzie dystryktowym we Włoszczowej (5-6 lutego 1605 r.) ponownie zajmowano się sprawą byłego olkuskiego ministra, zwanego odtąd z łacińska Laurentiusem: „5. Conclusum, aby Laurentius, przedtem secemski minister, za swoje ekscesy, o które na wizytacyjej secemskiej była nań skarga położona, a na synodzie włoszczowskim był sądzony o nie, dyscyplinę kościoła Bożego na sobie odniósł, mianowicie poenam excommunicationis do uznania poprawy obyczajów jego, o które obwinion był, a ma być publikowana jego ekskomunikacyja we zborze secemskim w przyszłą niedzielę”. Oj, musiał on bardzo podpaść, skoro obłożono go ekskomuniką, a może zbytnio interesował się arianizmem?

Na następnym synodzie dystryktowym w Seceminie (5 maja 1605 r.) znów o nim rozmawiano: „1. A najpierwsza deliberacyja odprawiona jest [z] strony Laurencjusza, który jest na przeszłym synodzie ekskomunikowany, za którym w Seceminie na synodzie była prośba wielu, aby z niego poena excommunicationis była zdjęta. Conclusum, iż tak rychło to być nie może z wielu przyczyn, a osobliwie dlatego, iż rozmaicie udawał synod i bracią i nie znał się do świeżych występków, tylko do dawniejszych, więc i dlatego, iż tę karność, wedle swych występków miary, słusznie na dłuższy czas ma na sobie nosić”. Już w lipcu jednak, na synodzie dystryktowym w Okszy (17 lipca 1605 r.) widnieje w protokole: „4. Laurencjusza Campiana ekskomunikowanego pozwolili bracia przyjąć do społeczności, jeśli senijorowie, którym to jest zlecono, dojdą tego, że się nie ponowiło nań nic nowego”.

O ile dość szczupłe są informacje o działalności ministrów w Olkuszu, to nieco więcej wiemy o samych olkuskich innowiercach. Co więc wiadomo? Otóż to, że od 1583 r. na podstawie decyzji rady gwareckiej, uposażono dochodami z tutejszego górnictwa szpital kalwiński. Hieronim Łabęcki, XIX-wieczny historyk górnictwa pisał: „Gdy znaczna była liczba mieszczan olkuskich wyznania Lutra (w rzeczywistości byli to głównie wyznawcy Kalwina – dop. O.D.), założonym został w Olkuszu przez nich oddzielny szpital w r. 1583 przy kościółku ś. Krzyża; uchwała czyli laudum gwarków z 9 maja 1583 r., postanowiło w szczególności co do jałmużn od górników składanych, aby te w 1/3 szły na farę czyli kościół ś. Andrzeja, w 1/3 na szpital luterski przy kościółku ś. Krzyża”. Zresztą na podobnych zasadach działał przynajmniej od XV w. katolicki szpital przy kościółku pw. św. Ducha (stał na Przedmieściu Sławkowskim w miejscu obecnego miejskiego parku). Na dzielenie się z „heretykami” dochodami z, jak pisze O. Grzegorz Uth, „będących w ich posiadaniu” kopalń bardzo narzekali olkuscy augustianie, którzy mieli swój klasztor przy kościele Najświętszej Marii Panny.

W 1595 r. król Zygmunt III Waza nakazał olkuskim innowiercom zwrócić katolikom kościół św. Krzyża. Zygmunt III cofnął też w 1595 r. pozwolenie Stefana Batorego i zakazał podziału „kruszców kościelnych” i wspomagania kalwińskiego szpitala. Jak mniemała historyk Danuta Molenda, zapewne przerwało to jego byt. Ten rok, jako cezurę kończącą działalność tego przybytku podaje też H. Łabęcki („O pobożności…). O tej niekorzystnej dla olkuskich protestantów decyzji debatowano na innowierczym synodzie dystryktowym w Okszy (14-16 lipca 1595 r.). W protokole z tegoż synodu widnieje następujące zalecenie: „Pisano do niektórych panów equestris ordinis, prosząc, aby jechali do Olkusza na termin komisyi do słuchania liczby o trzeci grosz, który na potrzeby zborowe też idzie.” Z powodu królewskiej decyzji odebrania kościoła św. Krzyża, doszło w Olkuszu w 1602 r. do rozruchów religijnych, bo innowiercy nie chcieli zwrócić kościoła katolikom. W ich wyniku kościół uległ zniszczeniu („Tegoż roku zbór heretyków w Olkuszu zburzono” – ks. Jan Januszewski w Starego Krakowa zabytki 1543-1623), wzmianka o tym fakcie i w jego następstwie odejściu z Olkusza ministra Wawrzyńca znajduje się w rękopisach pozostałych po synodzie dystryktowym w Okszy (19 lipca 1602 r.). Jeszcze w 1629 r. kościół św. Krzyża był określany jako „pusty”, ale potem wrócili do niego katolicy.

3

Chcąc odseparować olkuskich różnowierców, władze kościelne, podobnie jak np. w Żarnowcu, zabroniły katolikom wszelkich kontaktów z innowiercami, zwłaszcza pozwalania na trzymanie do chrztu katolickich dzieci. Sama reformacja jednak nie zginęła, choć znalazła się w zdecydowanej defensywie. W tych trudnych chwilach dla olkuskiego zboru musieli się tutejsi innowiercy zniżać do próśb. Na synodzie dystryktowym we Włoszczowej (7-8 lutego 1597 r.) odczytano ich list, w którym: „Pisali bracia zboru olkuskiego, prosząc, aby mogli być ratowani od zborów inszych na chowanie ministra, którego swym sumptem dostatecznie opatrzyć nie mogą, a mianowicie aby na każdy kwartał dziesiątkiem złotych ratowani byli”. Odpowiedź na tę prośbę odłożono jednak do następnego synodu w Seceminie (3-4 maja 1597 r.). Tam poszło chyba po myśli proszących o pomoc, gdyż uzgodniono, że: „Prosić mają bracia patronów i audytorów, aby którzy na synodzie nie mogą być, posyłali nieco na kolektę dla zboru olkuskiego i dla braciej chorej”. Mimo – jak widać – trudnej sytuacji olkuskiego zboru, w aktach wizytacji biskupich z lat 1598 i 1603 znajdujemy jeszcze sporo nazwisk olkuskich „heretyków”: Andrzej Lichnowski z żoną, Stanisław Wojnarowski, Jan Lembok, Szymon Kadłuczka, Walenty Slanka i Samuel Pękala. Innowierców spotykamy w Olkuszu jeszcze w 1617 r. Obok zwolennika wyznania augsburskiego rajcy Wawrzyńca Saksończyka, była jeszcze rodzina Lichowskich wyznających arianizm, oraz kalwińskie rodziny Samuela Lambacha, Szymona Kadłuszki, wdowa sołtyska Sylwestrowa, Regina Mrozowska, Wawrzyniec Waiss, Maciej Kadłuszka z żoną, Andrzej Wrzęczek z żoną, Katarzyna (bednarka), Jan Kmita, wdowa Janczykowa z córką i inni na Przedmieściu Sławkowskim.

Ks. Wiśniewski podaje: „/…/ nazwisko Pękała znamy z /…/ pomnika u Fary Tobjasza Pękały, <<który widział=”” powstanie=”” i=”” upadek=”” herezji=””>> (w Olkuszu). Sam niezachwianie stojąc przy wierze” (Hist. op. s. 274.). Można więc wnioskować, że podziały religijne istniały wówczas nawet wśród członków tych samych rodzin.

Na podstawie wizytacji biskupiej z 1598 r. (zachodzi tu ciekawa zbieżność, bo w tym samym roku, 9 maja, na różnowierczym synodzie dystryktowym w Seceminie zlecono wizytację zboru olkuskiego przez dwóch seniorów, poprzednią uzgodniono dwa lata wcześniej na synodzie dystryktowym w Okszy – 19-21 lipca 1596 r.) możemy się dowiedzieć, że czasem w święta do kościoła w Olkuszu przychodziło po 3 – 4 parafian, a wśród niepraktykujących katolików większość stanowili ponoć olkuscy gwarkowie. „Heretyckie” były obok mieszczan też w dużej części rody szlacheckie, które miały udziały w olkuskich kopalniach (choćby Chełmscy). Wizytujący w 1598 r. olkuski kościół informował biskupa, że istniała jeszcze wtedy innowiercza szkoła. Ówczesny proboszcz Wojciech Buszowski donosił, że arianie i kalwini posiadają zamieniony na zbór dom (zwany Włochowski) na Przedmieściu Sławkowskim, a prócz niego jeszcze własną szkołę i cmentarz.

Sporo zwolenników reformacji znajdowało się wśród zarządzających i pracujących w olkuskiej mennicy, która działała w latach 1579 – 1601. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wielu mincerzy przybyło do Olkusza z Gdańska czy Królewca, gdzie przecież reformacja była nadzwyczaj popularna. Wśród najwyżej stojących w hierarchii, obok wspomnianego wcześniej Piotra Zborowskiego, wymienić możemy wspominanego już krakowskiego wielkorządcę, królewskiego dworzanina, właściciela jednej z olkuskich kamienic, w której notabene znajdowało się żupne więzienie – Ludwika Jost Decjusza i jego brata Ludwika (poświęciliśmy Decjuszom jeden ze „Szkiców…”). Dodajmy jeszcze do tych dwóch znamienitych wielmożów, starostę radziejowskiego Rafała Leszczyńskiego herbu Wieniawa (opisany szerzej przy okazji szkicu o olkuskiej mennicy). To właśnie Rafał Leszczyński został wyznaczony w uniwersale królewskim Stefana Batorego z 24 kwietnia 1578 r. jako osoba odpowiedzialna za stworzenie mennicy (w wybranym przez siebie miejscu, choć już przesądzone było, że owym miejscem będzie Olkusz). Leszczyński został też jej pierwszym przełożonym. W innym dokumencie owego uniwersału, nominacyjnym dla Leszczyńskiego, obok powtórzenia (za poprzednim dokumentem) tekstu ordynacji menniczej w sprawie bicia monet srebrnych, znalazła się zapowiedź doręczenia następnego królewskiego uniwersału dotyczącego bicia monet złotych. Leszczyński odpowiadał więc za wybranie miejsca, pozyskanie surowca oraz dobór personelu. Warto dodać, że wydobycie srebra w olkuskich kopalniach było niewystarczające, toteż Leszczyński, jak przekazuje inny dokument uniwersału, miał zagwarantowane dostawy srebra od Żydów krakowskich. Rychło, bo już w 1580 r. Rafała Leszczyńskiego zastąpił (być może z powodu słabej wydajności olkuskiego warsztatu menniczego) podskarbi wielki koronny Jakub Rokossowski h. Glaubicz (zm. 1580 r.). Z powodu nawału obowiązków, do pomocy dodano Rokossowskiemu, znanego nam już z zasług dla rozwoju kalwinizmu na tych terenach, wojewodę krakowskiego Piotra Zborowskiego. Za czasów Rokossowskiego bito w Olkuszu monety z jego sygnaturą (dwutalary, talary oraz najbardziej opłacalne trojaki i szelągi). Mimo że Rokossowski zmarł już w rok po objęciu pieczy nad olkuską mennicą, a jak wykazuje materiał numizmatyczny, Zborowski najprawdopodobniej też w tym samym czasie opuścił zajmowane stanowisko (i ten padół łez), to jednak opracowana przez obu organizacja mennictwa koronnego nie podlegała większym zmianom aż do 1598 r., gdyż mimo wzrastającej liczby mennic, skuteczną kontrolę nad nimi sprawował podskarbi koronny. To właśnie podskarbi Jan Firlej, skądinąd jeden z przywódców polskiej reformacji, zadecydował, że od 1559 r. na bitych w Olkuszu monetach zaznaczano ten fakt umieszczaniem litery I (od pierwszej litery łacińskiej nazwy miasta – Ilcussia). Wśród rodzin mincerzy olkuskich zwolennikami protestantyzmu byli m. in: Ludwik Wierzbięta, Mikołaj Kołączkowski z żoną, Jadwiga Dziesiątnicka.

Protestantami byli też poborca olbory Krzysztof Haller (ze znanej krakowskiej rodziny drukarzy i księgarzy). Wielu innowierców było wśród olkuskich przedsiębiorców, jak choćby Zacheusz Kesner, żonaty z córką olkuskiego gwarka J. F. Zdańskiego, był po swym ojcu, również Zacheuszu starszym zboru ewangelickiego w Krakowie. Jednym z najbogatszych olkuskich gwarków był właśnie propagator arianizmu Wawrzyniec Jurzyc (zm. 1592-93), który zaczął karierę jako syn furmana, a skończył jako bogaty kupiec handlujący ołowiem ze Słowacczyzną (Bańska Bystrzyca, Koszyce), gdzie starał się też krzewić arianizm. Olkuskim gwarkiem został przed 1568 r. i miał aż 31 akcji gwareckich. Za swoje poglądy trafił nawet Jurzyc do słowackiego więzienia. Innym arianinem z Olkusza był Andrzej Rutkowic (ok. 1603 – po 1650), lekarz i geograf. Ten syn cyrulika, również arianina Jakuba (zm. 1621) i Anny Pieczonczanki, urodził się w Olkuszu, ale już w 1605 r. rodzina przeniosła się do Rakowa (Andrzej miał jeszcze brata i siostrę Justynę). Jego ojciec z czasem doszedł tam do sporego majątku, miał dom, plac, dwa ogrody i podmiejską posiadłość. Po 1621 r., czyli po śmierci ojca, wyjechał imć Andrzej na studia do Frankfurtu nad Odrą. Dokonując immatrykulacji Rutkowic podpisał się: „Andreas Rutcovius Ilsussiensis”. W 1622 r. obronił tezę doktorską z filozofii, której promotorem był prof. Jan Michaelis. Ukazała się ona drukiem: „Disquisitio physica de tribus rerum naturalium principiis…” (Wittenberga 1622). Opiekował się następnie młodym ariańskim magnatem Jerzym Niemiryczem, gdy ten zaczął studia na Uniwersytecie w Lejdzie (1630). Potem udali się obaj na studia w Paryżu. Tam Niemirycz przy współpracy z Rutkowicem wydał: „Discursus de bello Moscovitico” (1632). Z Francji pojechali do Anglii, a potem Włoch, gdzie zapisali się na Uniwersytet w Padwie. Rutkowic na którymś z licznie „zaliczanych”: uniwersytetach zrobił doktorat z prawa, ale nie wiemy na którym. Na Uniwersytecie w Bazylei (gdzie znów zapisali się razem z Niemiryczem) podpisał się już jako doktor medycyny i filozofii. Powrócili następnie do Niderlandów. To wtedy spotkali się z Hugonem Grotiusem, któremu przedstawiano ich jako ludzie nieprzeciętnych zdolności. Całkiem nieźle jak na trzydziestolatka (Rutkowic) i dwudziestolatka (Niemirycz). W końcu wraca nasz arianin do Polski, do Rakowa. Gdy sejm nakazał arianom opuścić Raków (1638 r.) najprawdopodobniej schronił się Rutkowic w dobrach swego młodszego przyjaciela Jana Niemirycza. Właśnie Niemiryczowi dedykował swoje dzieło, traktat gospodarczy: „Cteticae id est de modis acquirendi libri duo” (Amsterdam 1650), w którym zestawił ceny rzeczy potrzebnych do życia z wielu krajów Europy, w tym Polski. Jak większość arian był zapewne zmuszony wyjechać z Polski, zmarł zapewne na obczyźnie.

Wspomnijmy jeszcze, na marginesie owych rozruchów, które miały miejsce w Olkuszu przy okazji odbierania innowiercom zamienionego na zbór kościółka św. Krzyża; o nie popartej dowodami ciekawostce, za jaką trzeba traktować informację, którą zamieścił w swej pracy M. Kantor-Mirski: Twierdzi on jakoby waśnie religijne miały miejsce w Olkuszu już pod koniec XVI wieku. Zostały jednak „stłumione w zarodku, a któryś z buntowników skazany na gardle”. Niestety, swoim zwyczajem, nie wymienia źródeł tych rewelacji. Najprawdopodobniej Kantor-Mirski miał na myśli opisywane wyżej zaburzenia 1602 roku. Inną rewelacją (?), jaką znajdujemy w jego pracy o Olkuszu, jest informacja, że Erazm z Rotterdamu „za żupnictwa Seweryna Bonara, z którym łączyły go dość zażyłe stosunki /…/ był gwarkiem olkuskim, posiadając jeden firachcentel (od niemieckiego vierunddreisigste teil czyli jedna sześćdziesiąta czwarta kopalni – dop. O.D.) w górze Rabsztyńskiej. Wzmianki o tem w postaci wyroku sądowego, znajdują się w księdze żupniczej pod dniem 27. listopada 1548 na str. 52”. Danuta Molendowa w swej szczegółowej monografii górnictwa kruszcowego złóż śląsko-krakowskich nic o udziałach wielkiego humanisty w olkuskich kopalniach nie wspomina.

Ostatnie informacje o protestantach w Olkuszu to głównie epizodyczne wizyty, jak np. Włocha, wyznawcy kalwinizmu Jana Filipa Carosiego (czasem pisanego przez dwa „s” – „Carossi”). Carosi był w Olkuszu pod koniec XVIII w. W wydanym przez niego dziele „Reisen durch verschiedene polnische Provinzen”, Leipzig, 1781, pozostawił dość szczegółowy opis tutejszego górnictwa oraz naszego miasta, m. in. zburzone lub będące w ruinie domy przy Rynku, których stan sprowokował go do porównania miasta ze zburzoną trzęsieniem ziemi Lizboną (oszacował też ilość olkuszan w latach 1778-79 na 150 osób).

Warto jeszcze wspomnieć, że w „Spisie szlachty kalwińskiej” Szymona Konarskiego znajdujemy informację o Annie Helenie Żeleńskiej h. Ciołek. Ochrzczona 27 marca 1741 r. w Wiatowicach: „zmarła w Makowie [chyba chodzi o miejscowość o tej nazwie pod Miechowem?] pod Olkuszem 23 lutego 1804 r. [44/M] (pochowana tegoż dnia [45/M])”.

Ewangelików odnajdujemy wśród olkuszan jeszcze w XX wieku, ale nie są to już rody autochtoniczne, lecz przybyłe z zewnątrz, głównie z Niemiec i Śląska (Geisnerowie, Gruberowie, Ulmowie i inni). Ich napływ trzeba wiązać z odradzaniem się tutejszego przemysłu.
Śladów po reformacji w Olkuszu prawie nie ma. Na Przedmieściu Sławkowskim (po północno-zachodniej stronie skrzyżowania ulic Adama Mickiewicza i Jana Kantego (obecnie jest w tym miejscu osiedlowa droga i parking, a tuż obok wznosi się Dom Opieki Społecznej) do 1976 r. w stojących tam zabudowaniach gospodarczych istniały jeszcze ruiny wspomnianego przez ks. Buszowskiego w trakcie wizytacji z 1598 r. zboru ariańskiego, innowierczej szkoły i cmentarza. Ten ariański kompleks wzniesiono pod koniec XVI w, (H. Merczyng w ogóle go nie wymienia w swoim wykazie, W. Urban ocenia czas jego budowy na lata 1570 – 76). Ponoć gdy w latach 70-tych rozbierano resztki tej budowli (zniszczono wówczas kilkumetrowy mur będący prawdopodobnie pozostałością jednej z zewnętrznych ścian), nie rozebrano znajdujących się pod nią kolebkowo sklepionych piwnic. Cóż jednak z tego, skoro są niedostępne.

Wiadomo też, że wzniesione w 1826 roku na czterech działkach lokacyjnych klasycystyczne Starostwo zajmuje m. in. działkę, na której stała ongiś kamienica olkuskiego żupnika, innowiercy J. L. Decjusza. W domu tym mieściła się siedziba władz górniczych, posiedzenia odbywał tam sąd górniczy, było też archiwum i więzienie. Pozostałościami tego ostatniego mogą być częściowo zasypane tamtejsze piwnice. Także wzniesiony w 1833 r. budynek olkuskiego magistratu stoi ponoć w miejscu, gdzie swego czasu mieli dom słynni „heretycy”, właściciele Rabsztyna i budowniczowie zamku w Ogrodzieńcu – Bonerowie (M. Kantor – Mirski dom Bonerów lokuje na północnej pierzei rynku). Jest też kamienica Myszkowskich (Rynek 29), a – jak wiadomo z tego rodu obok biskupów pochodziło też wielu „heretyków”, do którego jednak z przedstawicieli tego rodu ów dom należał nie dociekłem.

Fot. 1. „Drzewo genealogiczne rodów: Tarnowskich, Melsztyńskich i Jarosławskich”, fragment z podobizną Spytka III Melsztyńskiego, (miedzioryt Augustinus Thille, tekst A.K. Jastrzębski, 1644; przedruk Adam Piliński, 1872). Źródło: Internet.
Fot. 2. Panorama Deutscha z 1761 roku. Widoczna są na niej, od lewej: kościół św. Ducha, kościół św. Andrzeja, ruiny kamienic, w których była m.in. olkuska mennica, ratusz, kościół Najświętszej Marii Panny, kościół św. Krzyża (w latach 1579-1595 zbór innowierczy).
Fot. 3. Kamienica Skórów, ul. Mickiewicza w Olkuszu. Pod uliczką i placem na tyłach tego budynku znajdują się zasypane piwnice olkuskiego zboru ariańskiego (XVI w.). Fot. Funpage Ziemi Olkuska.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze