MKS Trzebinia-Siersza – Spójnia Osiek 2:0 (0:0)
Ostatnim razem, kiedy to Spójnia gościła w Trzebinii, punkty pojechały do Osieka. Bramki Piotra Kasprzyka oraz Daniela Tukaja pozwoliły sięgnąć po trzy punkty, a po następnych tygodniach awans do IV ligi. Tym razem skończyło się na odwrót. To MKS od początku posiadał inicjatywę i to gospodarze byli zdecydowanie groźniejsi pod bramką Wojciecha Ciszewskiego.
Faworyzowany zespół Roberta Moskala nie zawiódł, choć musiało upłynąć sporo czasu, zanim miejscowi trafili gości z Osieka. W 20. min po dośrodkowaniu Rolki z piłką minął się golkiper przyjezdnych, jednak w porę naprawił swój błąd, zatrzymując uderzenie Ciepichała. Niedługo później w poprzeczkę trafił Lickiewicz. To, co wydarzyło się w 36. min, nie przystoi piłce nożnej. Szymon Jędrzejczyk ciosem niczym z bokserskiego ringu prosto w nos trafił Mariusza Porębskiego, ale sędzia Wilk tylko z sobie znanych powodów zinterpretował to zdarzenie jedynie na żółtą kartę, choć wina miejscowego piłkarza była oczywista i zasługiwała na dużo surowszą karę. Kolejnego „wielbłąda” arbiter popełnił zaraz przed przerwą, gdy nie podyktował rzutu karnego dla Spójni, po ewidentnym zagraniu piłki ręką przez jednego z trzebińskich obrońców. W przerwie trener gości Adam Kryger próbował porozmawiać z rozjemcą o kontrowersyjnych decyzjach, jednak spotkał się z oporem… służby porządkowej. Na całe szczęście skończyło się na kilku męskich słowach i popchnięciach, a sprawa „rozeszła się po kościach”. Niemniej raczej nie tak powinna wyglądać interwencja ochrony.
Dobrze, że przynajmniej drugie 45 minut przebiegało już wyłącznie pod znakiem czysto sportowych emocji. MKS przeważał i cierpliwie czekał na swoje pozycje. Mozolnie konstruowane ataki przyniosły wreszcie powodzenie po trójkowej akcji P.Szczepanik – Wojdyła – Jędrzejczyk. Ten pierwszy przebojowym rajdem przebiegł dobrych kilkadziesiąt metrów, drugi perfekcyjnie dograł, więc trzeciemu Jędrzejczykowi pozostało jedynie dopełnić formalności. Inna sprawa, że wracając pamięcią do pierwszej części, tego zawodnika nie powinno być już na murawie… Gdybać można zawsze, ale w niczym to nie pomaga. Bardziej szkodzi, a w rolę ostatecznego kata wcielił się Dariusz Czyszczoń, skuteczną główką zamieniając na bramkę dośrodkowanie Lickiewicza z rzutu rożnego. Drugi raz z rzędu w meczu pomiędzy Trzebinią a Spójnią padł wynik 2:0. O ile za pierwszym razem zasłużenie triumfował Osiek, o tyle tym razem zdecydowanie bardziej na punkty zasłużyli gospodarze, prezentując większe umiejętności i stwarzając dużo groźniejsze sytuacje.
W tabeli Spójnia spadła z ósmego, na jedenaste miejsce. W najbliższy weekend podopieczni Adama Krygera mają wolne, ze względu na pauzę jaką uwzględnia terminarz rozgrywek.
W czwartek Wydział Gier Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, zadecydował że wynik meczu Spójnia – Zieleńczanka z dnia 15. października (na boisku 4:3), zostaje zweryfikowany na walkower 4:0, a to ze względu na występ Tomasza Kawy, któremu klubowi działacze z Zielonek nie opłacili w związkowej centrali trzeciej żółtej kartki.
MKS Trzebinia-Siersza – Spójnia Osiek 2:0 (0:0)
1:0 Jędrzejczyk 70′ , 2:0 Czyszczoń 90+1′
Sędziował: Radosław Wilk (Kraków)
Żółte kartki: Kalinowski, Jędrzejczyk, Ciepichał – Tukaj
Widzów: 150.
Trzebinia: Wilk – T.Szczepanik, Ołownia (57′ Wojdyła), Kalinowski, Rolka (46′ P.Szczepanik) – Kowalik, Cieszyński, Lickiewicz, Czyszczoń – Ciepichał (67′ Rogalski), Jędrzejczyk (89′ Czech).
Spójnia: Ciszewski – D.Glanowski, Kordaszewski, Ziarno, K.Glanowski (82′ Wolski) – Bereta, Kasprzyk, Rzeźniczek (76′ Szewczyk), Porębski (82′ Czarnota) – Marcin Mróz, Tukaj.