Drugi mecz i drugi komplet punktów – Adam Kryger lepszego początku pracy w Spójni nie mógł sobie chyba wymarzyć. Po zwycięstwie 3:1 nad Iskrą Klecza Dolna, tym razem Spójnia triumfowała w Krakowie przy ul. Niebieskiej. Pełną pulę gościom zapewnił lider klubowej klasyfikacji strzelców – Daniel Tukaj. Dzięki drugiej z rzędu wygranej, osieczanie uciekli ze strefy spadkowej.

Pojedynek w dzielnicy Piaski Wielkie nie miał zdecydowanego faworyta, bowiem tak samo gospodarze, jak i Spójnia rundy jesiennej nie mogą zaliczyć do udanych. Obie drużyny grały ze sobą w zeszłym sezonie, obie również wywalczyły awans. W przedmeczowych rozmowach wynikiem jaki padał najczęściej z ust kibiców był remis, ale tak naprawdę podział punktów nie satysfakcjonował żadnej ze stron. Chęć poprawienia dorobku punktowego już na samym początku wykazali goście, którzy w 8. min objęli prowadzenie. Z rzutu rożnego na bliższy słupek dośrodkował Ziarno, a po niefortunnej interwencji S.Guzika piłkę z bliska do siatki wpakował niezawodny Tukaj. Orzeł po szybkiej stracie gola nie mógł się odnaleźć na boisku. Podopiecznym Marka Holochera brakowało nie tylko błysku, ale przede wszystkim pomysłu na grę. Jedyna watra odnotowania pozycja piaszczan miała miejsce w 30. min gdy na samotne spotkanie z Ciszewskim z głębi pola wybiegł Targosz, jednak zakończenie akcji jakie wybrał, czyli mocne uderzenie z linii pola karnego było złym rozwiązaniem. Futbolówka znacznie minęła światło bramki, a na trybunie jak i ławce rezerwowych gospodarzy zapanowała konsternacja. Przed zmianą stron miejscowych strzałem z dystansu postraszył jeszcze Ziarno, ale bez zarzutu w tej sytuacji spisał się Szymacha.

Druga odsłona nie przyniosła wielkiej zmiany na murawie. Spójnia grała mądrze, długo utrzymując się przy piłce, rozprowadzając swoje akcje głównie bokami boiska. Brakowało tylko ostatniego podania, a gdy już takie mijało obronę krakowian, to któryś z napastników gości – w szczególności Tukaj – znajdował się na spalonym. Piłkarzy Orła momentami ogarniała kompletna bezradność. Złościł się trener Holocher, który po ostatnim gwizdku nie krył, że był to jeden ze słabszych występów jego zespołu w tym sezonie. Mimo bezbarwnej postawy, gospodarzom w samej końcówce mogło dopisać szczęście. Najpierw w podbramkowym zamieszaniu ręką we własnym polu karnym zagrał D.Glanowski, ale sędzia interpretując to zagranie jako przypadkowe, karnego miejscowym nie przyznał. W doliczonym czasie gry piękną przewrotką popisał się J.Guzik, ale jeszcze większe brawa otrzymał golkiper Spójni – Wojciech Ciszewski, który kapitalną robinsonadą sparował piłkę za linię końcową.

Mimo nerwowego finiszu sobotniego spotkania, Spójnia na trzy punkty w Krakowie absolutnie zasłużyła. Ekipa Adama Krygera od pierwszej, do niemal ostatniej minuty posiadała przewagę, potwierdzoną trafieniem odzyskującego skuteczność Tukaja. Dobrze, że ledwie chwila dekoncentracji nie spowodowała małej katastrofy. Przed „Kasprzykiem i Spółką” kolejna potyczka z rywalem „w zasięgu”. W najbliższy weekend do Osieka przyjedzie Zieleńczanka Zielonki. Mecz w sobotę o 15:00.

Orzeł Piaski Wielkie – Spójnia Osiek 0:1 (0:1)
0:1 Tukaj 8′

Sędziował: Bartłomiej Noga (Wadowice)
Żółte kartki: Szuflita, J.Guzik
Widzów: 70.

Orzeł: Szymacha – S.Guzik, Załęga, Ciepły, Wolak (64′ Mitka) – Targosz, Szuflita (77′ Kwaśniak), Petho, Adamczyk – Grzybczyk (46′ Łazarczyk), J.Guzik.

Spójnia: Ciszewski – D.Glanowski, Kordaszewski, Michał Mróz, K.Glanowski – Bereta, Ziarno, Kasprzyk (87′ Niemczyk), Porębski – Marcin Mróz (85′ Szewczyk), Tukaj.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze