Trudno liczyć na korzystne rozstrzygnięcie, gdy już w 3. minucie traci się pierwszą bramkę, a po niespełna półgodzinie przegrywa się różnicą dwóch goli. Jeszcze trudniej robi się wtedy, gdy po drugiej stronie boiska biegają piłkarze z ligowym doświadczeniem, którzy dla będącego w przebudowie olkuskiego IKS-u są w tym momencie zbyt trudnym rywalem. Ostatecznie, różnica wyniosła trzy piętra, czy jak kto woli trzy bramki.
Jakby nie nazwać sobotniego występu olkuszan na Czarnej Górze, wynik wskazuje na deklasację. Można oczywiście od czasu do czasu przegrać nieszczęśliwie, mając za swoich wrogów nie tylko rywali, ale także kibiców, rozjemców czy chociażby nierówną murawę. Z Mogilanami o żadnym przypadku nie mogło być mowy. Wygrał zespół zdecydowanie lepszy.
Już na samym wstępie rzut rożny wykonywał Kanclerz, a głowę do zagranej piłki dołożył Paweł Galos i Śmiały po raz pierwszy musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Po 25. minutach wynik brzmiał już 0:2. Po dobrym dryblingu precyzyjnie przymierzył Paweł Szwajdych. Tym razem strzelającemu asystował Morawski. Gol numer trzy to także po części zasługa Szwajdycha, który podał do Wojciecha Ankowskiego. Były gracz m.in. Puszczy Niepołomice wiedział, co zrobić z piłką, sprzed pola karnego trafiając obok bezradnego Śmiałego. – Osiągnęliśmy to, po co przyjechaliśmy do Olkusza. Punkty zabieramy do Mogilan – triumfował Krzysztof Hajduk, szkoleniowiec gości. Zupełnie inne nastroje panowały w obozie gospodarzy. – Szkoda gadać, takiego Olkusza nie da się oglądać… – zgodnie mówili kibice opuszczający stadion IKS-u. Fanów rozumie kierownik „żółto-niebieskich” Ryszard Myszor: – Ciężko mi wytłumaczyć to, co się stało z tą drużyną. Przecież jeszcze niedawno za czasów Romana Madeja, w porównywalnym składzie zespół nie przegrał jedenastu kolejnych spotkań. Niestety o tamtym okresie musimy chyba powoli zapomnieć.
Przegrywając z Mogilanami, IKS w tabeli nadal wyprzedza jedynie Halniaka z Makowa Podhalańskiego. Olkuszanie jak do tej pory nie tylko „uciułali” zaledwie punkt, ale – co gorsze – zdobyli tylko jedną bramkę i to w dodatku z rzutu karnego. Jej strzelec, Daniel Przybyła w trakcie sobotniej rozgrzewki nabawił się kontuzji i zabrakło go w ostatnim meczu. Efekt?! Jeden groźny strzał na przestrzeni 90 minut oddany przez olkuszan w kierunku bramki Kosiorowskiego…
IKS Olkusz – LKS Mogilany 0:3 (0:2)
0:1 Galos 3′ , 0:2 Szwajdych 25′ , 0:3 Ankowski 55′
Sędziował: Łukasz Marek (Kraków)
Żółta kartka: Jurczyk
Widzów: 150.
Olkusz: Śmiały – Chabinka, Jurczyk, Kasprzyk (60′ Kańczuga), Tomsia – Sobczyk, Banyś (52′ Duda), Juszczyk, M.Przybyła – Szwajcowski, Lizończyk (73′ Skalski).
Mogilany: Kosiorowski – Myśków, Jurkowski, Galos, Niedźwiedź (76′ Sroka) – Stypuła (64′ Białek), Majcherczyk, Morawski, Kanclerz (58′ Gawlik) – Szwajdych, Ankowski (83′ Nocoń).