To miała być runda prawdy dla olkuskiego futbolu i faktycznie taka była. Okazało się, że trudno działać w rzeczywistości, gdy ledwie można związać koniec z końcem. Ale piłkarze z Czarnej Góry pokazali też, że w Olkuszu istnieje duch zespołu, bo gdy drużynie kompletnie nie szło i zamykała ligową tabelę, po zmianie szkoleniowca potrafiła się dźwignąć i podskoczyć w hierarchii. Na półmetku sezonu „żółto – niebiescy” plasują się na 12. miejscu.

Początek rozgrywek można opisać jednym słowem – koszmar. Zaczęło się od fatalnego błędu w defensywie i porażki 0:1 w Przytkowicach. W drugiej kolejce olkuszanie pauzowali, a tydzień przerwy pozwolił im na zebranie się w sobie i wywalczenie punktu przed własną publicznością w meczu przeciwko Karpatom. Wiele było głosów, że remis i tak był szczęśliwym rozstrzygnięciem dla zespołu Mariana Gintera. Jakby na potwierdzenie tych słów, w następnych kolejkach IKS przegrywał, a co gorsze raził nieskutecznością. 0:3 z Mogilanami, 1:3 z Przeciszowią i 0:2 w Balinie, w niewielkim stopniu osłodziły remisy – bezbramkowy z Hutnikiem i hokejowy (3:3) z Niwą Nowa Wieś. Od wizyty w Zatorze, gdzie swoje mecze w roli gospodarza rozgrywa Przeciszovia, Olkusz miał nowego trenera. Miejsce wypalonego Gintera zajął Grzegorz Jurczyk, który drużyną kierował z boiska. Zespół z każdym tygodniem grał lepiej, widać było pomysł na konstruowanie akcji. Sygnałem na lepszą przyszłość był remis na Borku, gdzie olkuszanie prowadzili już 2:0, by w doliczonym czasie gry dać się dogonić czołowej ekipie ligi. Co cieszy, nieszczęśliwe zakończenie wcale nie załamało zawodników, tylko jeszcze bardziej spotęgowało sportową złość. Jej punktem kulminacyjnym były derby ze Spójnią. Tym meczem IKS powetował sobie wszelkie niepowodzenia, a wynikiem 4:0 jeszcze długo będzie mógł się szczycić w regionie. Pojedynek z lokalnym rywalem był walką o wyższą pozycję na półmetku sezonu. Wcześniej jednak podopieczni trenera Jurczyka musieli ugrać parę punktów, aby wydostać się ze strefy spadkowej. Pierwsze zwycięstwo „żółto – niebiescy” odnieśli dopiero w 11. kolejce! Olkuszanie cieszyli się kosztem Garbarza Zembrzyce. Niezły występ przeciwko góralom potwierdzili remisem w Makowie Podhalańskim i pewnym triumfem 3:0 nad Iskrą Klecza Dolna. Niesmak w końcowej fazie rundy jesiennej pozostawiła jedynie sromotna klęska w Trzebini. Tam olkuszanie dostali łomot – 0:5. – Właśnie tego wyniku żałujemy najbardziej. Na pewno nie byliśmy gorsi od rywali o pięć bramek. Co więcej, w pierwszej połowie to my mogliśmy prowadzić dwoma, trzema golami. Gospodarze zdemolowali nas po przerwie. Dobrze że koszmary z przeszłości  wróciły raptem na 90 minut. Nasza sytuacja w porównaniu do pierwszych tygodni ligi wygląda nieźle, ale oczywiście cały czas popełniamy sporo błędów. Teraz odpoczywamy i zbieramy siły do wiosny, gdzie walka o punkty będzie jeszcze większa. Wierzę w trafność przysłowia, że nie ważne jak się zaczyna, ale ważne jak się kończy. Obyśmy skończyli dobrze – żyje nadzieją Grzegorz Jurczyk szkoleniowiec olkuszan.

IKS w 17 kolejkach ugrał 17 punktów. W tabeli zajmuje 12. pozycję. Na te liczby złożyły się cztery zwycięstwa, pięć remisów i osiem porażek. Bilans bramkowy: 21:28. Klasyfikacji strzelców z sześcioma trafieniami przewodzi Maksymilian Przybyła. Komplet 1530 minut rozegrali Paweł Śmiały oraz Jakub Juszczyk.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze