Na cmentarzu parafialnym w Wolbromiu znajduje się zaniedbany, zapadający się w ziemię grób z granitową płytą, na której widnieje inskrypcja:
Michał Dziewanowski
Rotmistrz I Pułku Ułanów Krechowieckich
Odp.Virtuti Militari
1891-1919
Dulce et decorum est pro patri mori

Kim był ten, tak młodo poległy żołnierz? Dlaczego spoczął w wolbromskiej ziemi, choć pochodził ze szlachty mazowieckiej, z okolic Płocka? Porucznik Michał Dziewanowski został odznaczony Krzyżem V Klasy Virtuti Militari za zasługi bojowe w latach 1918-1920.

Żeby to wyjaśnić, musimy sięgnąć do długiej i bohaterskiej historii legendarnego I Pułku Ułanów Krechowieckich, ograniczając się jednak, ze względu na rozległość materiału historycznego, do faktów podstawowych, licząc na rozwinięcie tematu przez historyków olkuskich i wolbromskich.
Definicja mówi, że I Pułk Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego, to pułk kawalerii z okresu międzywojennego, z czasów  Armii Krajowej i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasach II wojny światowej. Definicja nie pokazuje nawet w części historii bohaterskiego Pułku i jego legendy żywej do dziś, a także mitu, jaki ten Pułk stworzył swoimi poczynaniami bojowymi. Swój rodowód wywodzi od I Pułku Ułanów, utworzonego w ramach Legionu Puławskiego, który w czasie I wojny światowej walczył z Niemcami na Ukrainie po stronie rosyjskiej. Tu pomińmy uwarunkowania i zawirowania historyczne, jakie poprowadziły ułanów w taką stronę. Jego nazwa, na początku zwyczajowa a potem  oficjalna, narodziła się w roku 1917, kiedy wsławił się on w szaleńczej, można powiedzieć straceńczej, bitwie z Niemcami pod wsią Krechowce koło Stanisławowa, kiedy to ułani, dosłownie z szablami w ręku, uderzyli na niemieckie czołgi i pomimo ogromnych strat odnieśli sukces. Z punktu znaczenia bojowego wydarzenie to przypomina bitwę spod Monte Casino. Bitwa pod Krechowcami uzyskała wprost niezwykły europejski rozgłos. Straceńczej odwagi gratulował Pułkowi nawet dowódca oddziałów niemieckich  rozgromionych w tej bitwie. Od tamtego czasu trwa legenda Ułanów Krechowieckich. Za udział w tej bitwie porucznik Dziewanowski, wśród  innych, został odznaczony najwyższym rosyjskim odznaczeniem bojowym: Krzyżem świętego Jerzego.

Pułk został rozwiązany po uzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918 i niezwłocznie odtworzony, kiedy podjęto zadanie utworzenia polskiej armii. Brał walny udział w wojnie polsko-ukraińskiej i przyczynił się z powodzeniem do odsieczy dla obleganego przez Ukraińców Lwowa, a także w objęciu przez Polskę Pomorza. I to Ułani Krechowieccy 10 lutego 1920 roku dokonali zaślubin Polski z Bałtykiem. Pułk – jak piszą historycy – znakomicie się spisał w wojnie polsko – bolszewickiej w roku 1920. Tu  jeszcze bardziej wzrosła jego sława i chwała. Kiedy czyta się opisy walk pod Krechowcami, a także w wojnie polsko-rosyjskiej, jakie stoczyli ułani – uzbrojeni przecież niebogato, ich orężem była szabla i lanca – rodzi się podziw dla znakomitych umiejętności strategicznych dowódców, a także niezwykłej odwagi  i sprawności jego żołnierzy. „Ułani, ułani, malowane dzieci”- śpiewano.

Pierwszy dowódca Pułku, Bolesław Mościcki, poległ 18 II 1918 roku w okolicach Łunińca. Kiedy do roku 1939 Pułk stacjonował w Augustowie, zawsze w oficerskiej kantynie pozostawało jedno wolne miejsce dla pierwszego dowódcy, a jego siwek, po  „śmierci” został spreparowany i znajdował się – i nadal się znajduje – w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. To w tym Pułku narodziła się piękna tradycja. Kiedy żołnierz otrzyma jakąś pochwałę czy odznaczenie, odpowiada: „Ku chwale Ojczyzny, panie…” Zwyczaju tego nie skasowano nawet w czasach komunistycznych.

A skąd tu Wolbrom? Sięgnijmy znów do historii. Jak wspomniano wcześniej, już w połowie października 1918 roku ówczesna Rada Regencyjna zdecydowała o odtworzeniu armii polskiej i o ponownym utworzeniu I Pułku Ułanów, teraz już Krechowieckich. Wobec niezmiernie trudnych warunków materialnych kraju postanowiono, że poszczególne części tego Pułku będą tworzone w różnych miejscach kraju np. w Warszawie i w Kielcach. Porucznik Dunin-Wąsowicz udając się z Kielc do Będzina w tej sprawie, zatrzymał się w  Wolbromiu, gdzie wtedy kwaterował II Szwadron ułanów austriackich. Oczywiście byli to żołnierze polscy. Razem z jego dowódcą zdecydowali o przyłączeniu owego szwadronu do tworzonego I Pułku. I Szwadron Pułku, wydzielony z owego II Szwadronu, został utworzony w Radomsku. Jego dowódcą został Michał Dziewanowski. Dowództwo i Sztab Pułku znajdowały się najpierw w Kielcach, a potem w Wolbromiu. Na początku grudnia roku 1919, wszystkie pododdziały I Pułku, z wyjątkiem plutonu łączności i szwadronu zapasowego, które pozostały w Wolbromiu, skoncentrowały się w Tarnowie, aby wyruszyć na pomoc walczącemu Lwowowi zagrożonemu prze Ukraińców.

„Ułani nie byli jednolicie umundurowani. Większość była w cywilnych ubraniach, brakowało ponad połowa siodeł, uprzęży dla koni i uzbrojenia. Stan Pułku przedstawiał się następująco: 31 oficerów, 661 ułanów i 600 koni”- pisze historyk wojskowości. Po ciężkich walkach  od lutego roku 1919 Pułk bronił Gródka Jagiellońskiego skutecznie osłaniając Lwów. Tam też 15.marca zginął śmiercią żołnierza Michał Dziewanowski. Po ogromnych stratach (w tym 600 koni) rozbity Pułk wrócił do Wolbromia dla uzupełnienia strat, m. in. w Olkuszu, ale jak wieść niesie, mieszkańcy nie kwapili się do pomocy.

7 maja 1919 roku Pułk znów wyruszył na front, gdzie brał udział w walkach na froncie wołyńskim z armią Budionnego. Niestety, już  bez  rotmistrza Dziewanowskiego, który na zawsze spoczął na wolbromskim cmentarzu. Dlaczego tu? Nie potrafimy na to pytanie odpowiedzieć Dulce et decorum… „Jak słodko i zaszczytnie jest umierać za Ojczyznę…” Z  biegiem lat rosła legenda Ułanów Krechowieckich. Byli oni oczkiem w głowie ówczesnej armii. Na  przeglądy i defilady przyjeżdżali najwyżsi funkcjonariusze państwowi z Marszałkiem Piłsudskim na czele. Pułk miał swoją tradycję, swój specyficzny, charakterystyczny strój żołnierski, swoją obyczajowość, np. kult punktualności. Ułani „nie wylewali za kołnierz”, co przeszło nawet do legendy. Po tamtych czasach pozostały tzw. żurawiejki, liczne swawolne piosenki i przyśpiewki żołnierskie, które i dzisiaj jeszcze występują, jako śpiewy biesiadne. Miasto Augustów, a zwłaszcza panie i panienki tamtejsze, były nadzwyczaj dumne ze swoich żołnierzy i z łatwością wybaczały im nocne burdy. I narodził się kult konia, wiernego towarzysza żołnierskiej niedoli, od którego zależał przecież osobisty los żołnierza. Ileż to powstało charakterystycznych piosenek na ten temat!

Dodajmy jeszcze, że na wolbromskim cmentarzu znajduje się grób żołnierzy polskich poległych w czasie I wojny światowej i grób Jana Drozd – Gierymskiego porucznika, Posła na Sejm V Kadencji 1935-38, odznaczonego Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Niepodległości 1931, dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Oficerskim Polonia Restituta, Krzyżem Komandorskim Orderu Korony Włoch, austriackim Srebrnym Medalem Waleczności, legionisty, uczestnika wojny 1917, twórcy wojskowej łączności telefonicznej, która stała się potem zaczątkiem  telefonii państwowej – człowieka wielce zasłużonego dla Olkusza i Wolbromia.

Wykorzystano nast. materiały:
Biblioteka Sejmowa, Wikipedia, Wolna Encyklopedia, Internetowe Centrum Informacji Chopinowskiej, Ogólnopolska Baza Cmentarzy Wojennych, dobrani.pl, Fotohistoria.pl.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Stanisław
Stanisław
12 lat temu

Bardzo ciekawy tekst! Grób Michała Dziewanowskiego jest położony niedaleko grobu mojego chrzestnego,
stąd często tam bywałem. Kiedyś był to obelisk wykonany z piaskowca. Za czasów komuny raczej nie był pielęgnowany. W latach 70 z trudem można było odczytać widniejące na nim napisy! Na początku lat 90 lub pod koniec 89
został przebudowany z inicjatywy Komitetu Obywatelskiego z Wolbromia, niestety do zbyt prostej (moim zdaniem) formy.
Można polemizować z niektórymi faktami sformułowaniami zawartymi w tekście o Michale Dziewanowskim jednak podstawowa teza jest jak najbardziej zasadna, „CO SKŁONIŁO ŻOŁNIERZY PUŁKU, ŻE ZDECYDOWALI SIĘ POCHOWAĆ SWOJEGO DOWÓDCĘ NA ZIEMI WOLBROMSKIEJ Z DALEKA OD MIEJSCA, W KTÓRYM POLEGŁ”!!!