Rozmowa z Magdaleną Jajkiewicz, współautorką Programu Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie olkuskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
– Pani magister. W mniemaniu wielu ludzi, a nie wiem, czy nie większości, Ośrodki Pomocy Społecznej są bezzasadnym miejscem wydawania pieniędzy społecznych. „-Mnie się należy”- mówią ci, którzy żyją, korzystając jedynie z zapomóg i tak pozyskane środki często przeznaczają na alkohol. Wielu stosunkowo młodych ludzi świadomie uchyla się od podjęcia jakiejkolwiek pracy zarobkowej…
– O, już nie! Skończyło się – Mnie się należy. Pomoc należy się ludziom ciężko dotkniętym przez los. Pozostali, aby otrzymać wsparcie, muszą podjąć i wykonać szereg resocjalizacyjnych zobowiązań, z których zostają dokładnie rozliczeni…
…No, powiedzmy…
– Funkcjonuje cały system pomocy społecznej, obejmujący coraz więcej ludzi, którzy z tej czy innej przyczyny, wymagają specjalistycznego zainteresowania. Są to Ośrodki Pomocy Społecznej, przeciwdziałające różnym przejawom patologii społecznej. W Olkuszu tego typu ośrodki znajdują się: przy ul. Szpitalnej, przy ulicy Piłsudskiego oraz przy alei Tysiąclecia. Olkuski Ośrodek podjął pracę nad opracowaniem i wdrożeniem programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Program ten oparliśmy (Marta Nabielska, Janusz Gamrat i ja, Magdalena Jajkiewicz) o Ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z roku 2005, Wytyczne Urzędu Wojewódzkiego oraz Strategię rozwiązywania problemów społecznych w mieście i gminie Olkusz na lata 2006-2015. Nasz zamysł wynika przede wszystkim z doświadczeń zawodowych pracowników i efektów współpracy z odpowiednimi organami władzy, jak policja, prokuratura,czy sąd dla nieletnich. Przedstawione pomysły zostały zatwierdzone przez Radę Miasta i Gminy. Za realizację programu odpowiada powołany przez Burmistrza Zespół interdyscyplinarny, składający się z 11 osób, m. in. psychologa, pedagoga, lekarza, policjanta oraz pracownika socjalnego. Raz w miesiącu lub częściej analizuje on i ocenia efektywność pracy Punktu Informacji,Wsparcia i Pomocy dla Osób Dotkniętych Przemocą w Rodzinie.
– Brzmi to wszystko bardzo oficjalnie, urzędowo, wygląda na daleko posuniętą formalizację efektywnego planu niesienia pomocy. Czy ta działalność, którą Państwo podjęliście, ma merytoryczne uzasadnienie,czy jest potrzebna?
– Popatrzmy zatem, jeśli Pan wyraża się tak sceptycznie, na problem od strony liczbowej (dane za rok 2009). Przypadków przemocy w rodzinie w mieście i gminie: 2123.
Z tego 111 rodzin wyraziło zgodę na założenie tzw. niebieskiej karty, czyli dobrowolnie przystało na stałą współpracę z Ośrodkiem Pomocy Społecznej bądź z odpowiednim segmentem merytorycznym policji. Dane te zostały ustalone na podstawie zapisów policyjnych, a także na podstawie wniosków naszych pracowników socjalnych. Ta niepokojące liczby stanowią odpowiedź na pytanie, czy nasza działalność jest potrzebna.
– Czy można sprecyzować czego dotyczy przemoc, której zamierzacie się tak zdecydowanie przeciwstawiać?
– Problem przemocy w rodzinie wymyka się jednoznacznej definicji. Twierdzi się czasem, że jej powodem jest alkoholizm. Na owe 2123 przypadki przemocy (a „przemoc” należy rozumieć, jako działanie permanentne) tylko 51 zostało spowodowane alkoholizmem, przy czym w 17 przypadkach skierowano wnioski w celu podjęcia leczenia odwykowego. Jednak jest to tylko niewielka liczba, biorąc pod uwagę skalę zjawiska. Zdecydowana większość ofiar przemocy to kobiety i dzieci. W dwóch przypadkach jest inaczej.
– A pozostałe?
– Trudno rozpoznać… Różne są przyczyny. Każda rodzina może mieć inne, np.: konflikty charakterów małżonków, brak odpowiedniego wychowania i szacunku dla starszych, trudne warunki życia, itd. Dlatego tak trudno jest określić, co to jest przemoc i jakie są jej bezpośrednie przyczyny, choć doświadczony pracownik socjalny czy policjant rozpozna zjawisko bez pomyłki. O przemocy mogą najpełniej powiedzieć same jej ofiary, np.: o „biernej przemocy”, która dotyczy dzieci. Jeśli jest konflikt w rodzinie- one chyba cierpią najbardziej.
– Czy Pani zdaniem zarejestrowane są wszystkie przypadki przemocy w rodzinie?
– Ależ nie! Nie da się ogarnąć wszystkich zjawisk. Tym bardziej, że istnieje wciąż, choć powoli to się zmienia- stereotyp milczenia o przemocy. Dotąd istniała zasada, że brudy pierze się w swoich czterech ścianach i obcych ludzi nie wprowadza się w rodzinne tajemnice. Nawet najbliższych sąsiadów. Stąd mówi się, kiedy prawda wychodzi na jaw: „…przecież to taka miła, kochająca się, spokojna rodzina…”. Dziś ofiary przemocy częściej szukają wsparcia poza własnymi czterema ścianami. W ciągu dwóch miesięcy, czyli w okresie funkcjonowania naszego Punktu, szukało u nas pomocy 37 osób, niektóre nawet kilkakrotnie. Udzielamy pomocy psychologicznej, prawnej i socjalnej codziennie od godziny 7 do 15,we wtorki także od 15 do 18, a w środy od 16 do 18. Uruchomiliśmy kilka dni temu telefon zaufania pod numerem 800170077.
– Czy Pani, jako główna autorka Programu i animatorka Punktu, odczuwa satysfakcję ze swojej pracy?
– Tak. Mam satysfakcję, że nasz Program „wypalił”.Czuję, że jesteśmy potrzebni. Nie mam jeszcze dosyć, tym bardziej, że wciąż jestem młoda. Wystarczy, że pomoże się choćby jednej osobie. Człowiek już czuje się spełniony. My jesteśmy od tego, aby starać się rozumieć ludzi i aby im pomagać.