Wernisaż Czesława Romanowskiego otworzył nowy rozdział w historii olkuskiego Dworku Machnickich i mieszczącej się tam Galerii. Od początku roku działa ona już nie pod nowosądeckim szyldem, ale jako placówka miejska – Galeria Sztuki Współczesnej, Biuro Wystaw Artystycznych w Olkuszu.
Wernisaż odbył się w piątek i był to oficjalny początek działalności nowej placówki kulturalnej. Przegląd Olkuski pisał o tym wielokrotnie. I wreszcie stało się: nasza Galeria oddzieliła się od swego nowosądeckiego pnia. Piękny obiekt przy ul. Szpitalnej, duże zamiary jej dyrektora Stanisława Stacha oraz pełnych zapału pracowników: Iwony Szczepaniak i Olgerda Dziechciarza.
Na początek wernisaż – artysta Czesław Romanowski i jego sztuka. Romanowski urodził się w roku 1946. Ukończył Wydział Malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i Wydział Grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Dyplom uzyskał w roku 1981. Miał dotąd ponad 30 wystaw indywidualnych, uczestniczył w ponad 50 zbiorowych: lokalnych, krajowych i zagranicznych. Ma swoją pracownię w Katowicach. Uprawia malarstwo, grafikę i projektowanie artystyczne. Jest artystą znanym i uznanym zarówno w artystycznym środowisku Katowic, jak i w kraju. Jak sam mówi, żyje z malarstwa, nigdy nie pracował etatowo, co w środowisku malarskim jest ewenementem.
– Na obrazach pana znajdujemy łatwe do odczytania motywy: góry, plaża, pejzaż, martwa natura. Czy mają one jakieś rzeczywiste odniesienia?
– Tak. Np. góry. Pracownię mam w Katowicach, ale mieszkam na Spiszu, w Jurgowie. Przed oknami mam piękny tatrzański szczyt Lodowy. Widać go na tych obrazach. Byłem nad Niemnem i stamtąd zapamiętałem niezrównanej piękności pejzaże. W poprzednim roku byłem na Lido. Lido – pełne słońca, plaż, gwaru i ruchu. Wspomnienia – jak promienie księżyca…Najpierw znajduję, potem szukam.
– Marek Kamieński w katalogu do dzisiejszej wystawy znajduje odniesienia Pana malarstwa do „stylu Combarelles”- jaskiniowej sztuki prymitywnej i do sztuki genialnego prymitywisty Celnika Rouseau. Jak pan odbiera taki sąd?
– „Celnik Rouseau” to nader godne towarzystwo. Czy jestem malarzem prymitywistą z wyboru? Proszę popatrzeć…
Więc patrzmy. Ciepłe, jasne malarstwo olejne. Nie znajdujemy tu na ogół realizmu, choć scenki z życia, z gór, z plaż są dosyć czytelne. Zresztą podkreślają to tytuły obrazów: „Łąka”, „Plaża”, „Krzyk”, „Leżaki”, „Milówka”. Ale to sztuka widząca świat groteskowo, surrealistycznie. „Balans na granicy abstrakcji. Kolory toczą walkę z rysunkiem”- pisze krytyk. Może istotnie jest tu sporo świadomego odniesienia do sztuki prymitywnej, zaczerpnięcia ze świata onirycznego, sennego, gdzie wszystko miesza się ze wszystkim: realizm z groteską, rzeczywistość z symbolami. Dlatego obrazy te pełne są swoistych zagadek i odniesień kulturowych.
Jeśli nawet tak jest, to miejmy jednak na uwadze fakt, że to metoda twórcza zawodowego malarza i artysty, który tworzy taki świat wyobraźni, a nie artystyczna nieudolność. Szkoda, że artysta pokazał nam obrazy tylko z ostatniego roku czy ostatnich, dosłownie, lat. Nie zobaczyliśmy także grafiki. Wystawa, przyjemna dla oka, jest tylko, jak wolno sądzić, nieznacznym wycinkiem z 29 lat uprawiania Sztuki przez Czesława Romanowskiego.