Nasz wspaniały Glutaminian Sodu, amatorska grupa teatralna MOK, jak zwykle nie zawiódł. Może tylko skłamał odrobinę, bo twierdził, że będzie to podróż za jeden uśmiech, a w rzeczywistości od uśmiechów aż bolała twarz.
„Bo było to jak podróż szalona po świecie,
Pełne przygód odjazdy w wszystkie świata częście…” (Leopold Staff, Dzieciństwo)
I oto wystarczający opis happeningu Glutaminianu Sodu, który odbył się na olkuskim Rynku w piątek, 1 września.
Przyjechali, zwiedzali, doświadczali, pytali o drogę, bawili się, nawiązywali znajomości, przyjmowali i dawali, brali udział i zachęcali do udziału.
Podróż po świecie czy podróż przez życie? Mindfulness.
Happening każdy z widzów przeżywał inaczej, interpretował inaczej, jedno było podobne – komentarze („Świetni są”, „Super!”, „Zaje…”) i ta magia, która skłaniała wszystkich do podążania za nimi. Zauroczeni wędrowaliśmy wokół Rynku oglądając z zaciekawieniem nowe miejsca i skupiając się na bardziej interesujących obiektach. Niekoniecznie tych polecanych przez przewodniki.
Przeżyliśmy horror odczytywania mapy. Jak wiadomo, mapa ma coś wspólnego z obrazem abstrakcyjnym – nie wiadomo, w którą stronę ją odwrócić. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie udaje jej się na powrót porządnie złożyć. Nigdy.
Jeśli mapa zawodzi, najlepiej zapytać o drogę przechodniów. Kiedy wreszcie znajdziemy takiego, który nie jest przejazdem, opisuje nam drogę do celu w tak przystępny sposób, że już po drugim „kawałeczek i w lewo, nie, w prawo” czujemy się bardziej zagubieni, niż na początku. Łapiemy drugiego tubylca, który wskazuje nam kierunek odwrotny, i co gorsza, na skróty…
Ale niezrażeni tym nadal zwiedzaliśmy. Dotykaliśmy, oglądali z bliska, zdobywali szczyty, pozowali do zdjęć. Zachwycaliśmy się, delektowali, obserwowali w rozmarzeniu…
Porwani nastrojem chwili tańczyliśmy – Wiedeń to był chyba… – walca.
Kiedy głód powalił nas na ziemię, rozpakowaliśmy skromne zapasy, jajka na twardo obowiązkowo, może obficie nie było, ale za to romantycznie, nawet z kwiatkiem w kubeczku. Spożyliśmy posiłek dzieląc się z innymi albo i nie, przyjmując z wdzięcznością poczęstunek, wreszcie, uprzątnąwszy ślady uczty, ruszyliśmy dalej.
W jednym z krajów trafiliśmy nawet na przemówienie do narodu, oklaskiwane z zachwytem. Polityk był wielki, lecz mównica za duża… W każdym razie oprócz proporcji wszystko grało.
Nocleg – typowy. Kiedy wiesz, że musisz wstać rano, obok albo piętro wyżej jakaś złośliwa bestia produkuje dźwięki, od których mózg się kurczy, a plomby ruszają w zębach. Jeśli nie uda się jej przekonać, żeby zajęła się hipnozą, a klątwy nie działają, konflikt gotowy. Każdy rozwiązuje go na swój sposób. Można wepchnąć skołataną głowę do walizki, kłócić się, zatkać uszy albo pogrążyć w medytacji…
Podróż była długa i pełna przygód, aż wreszcie nadszedł czas, żeby pożegnać się z nowymi przyjaciółmi. Bogatsi o mnóstwo wspaniałych doświadczeń i wspomnień wróciliśmy do domu.
MOK Olkusz
Super inicjatywa!!!! Coś ciekawego się na rynku w Olkuszu dzieje. Gratuluję i życzę powodzenia 🙄
Brawo!. Może to jakiś pomysł na Letni Przegląd Amatorskich Grup Teatralnych? A docelowo jakiś Festiwal? Odpowiednia promocja mogłaby przyciągnąć widzów. 🙂