Kim był ten „znany warchoł i opryszek”, jeden z bardziej znanych polskich husytów, który z cząstkowego dziedzica w Krzyżanowicach, poprzez różnorakie interesy, a czasem zwykłą grabież (jak np. splądrowanie Sławkowa), stał się kilkuwioskowym ziemianinem?
Burgrabia będziński i rabsztyński Mikołaj z Jaroszowa zwany Kornicz (od herbu) lub Siestrzeniec (data ur. nieznana – zmarł w roku 1443). Pochodził ze Śląska, o czym świadczyć ma właśnie herb Kornicz, którego gniazdem rodowym była prawdopodobnie wieś Kornice w powiecie raciborskim, choć nie jest to pewne. Drugą rodową (?) posiadłością były Krzyżanowice Wielkie opodal Bochni. Być może jego rodzicami byli Mikołaj z Krzyżanowic i jego żona Helena. Sam Mikołaj ożenił się w 1414 r. z Dorotą, córką Jaśka z Mietniowa, wdową po Błażeju, sołtysie podżarnowieckiej Chliny. W nagrodę za dzielność w bitwie pod Grunwaldem i w zdobyciu zamku Dzierzgonia, od 1415 r. nosił tytuł burgrabiego zamku będzińskiego. W związku z Dzierzgoniem w wiele lat później postawiono mu zarzut, że okradł wówczas skarb królewski. W 1417 r. wraz z dwoma innymi majętnymi szlachcicami pożyczył Nawojowi z Tęczyna olbrzymią jak na tamte czasy sumę 1300 grzywien. Potem przez siedem lat procesował się o te pieniądze, aż odstąpił pretensję królowi Władysławowi Jagielle (najprawdopodobniej za jakoweś odszkodowanie). Z tego czasu wywodzi się jego znajomość z podkomorzym krakowskim, właścicielem Pieskowej Skały, Piotrem Szafrańcem.
Będąc burgrabią będzińskim, sąsiadującym ze Śląskiem i siłą rzeczy stykającym się z szerzącym się w Czechach husytyzmem, był wysyłany przez Jagiełłę w misje do Pragi (w 1421 r.). Były to czasy, gdy husyci proponowali najpierw Jagielle, a potem Witoldowi koronę czeską. W tym samym roku odwiedzał też Kornicz Jana księcia raciborskiego, który uwięził czeskie poselstwo zdążające do Jagiełły. Mimo nalegań Siestrzeńca książę Jan nie chciał wypuścić uwięzionych. Być może takim obrotem sprawy był Mikołaj nieco zdenerwowany, nie usprawiedliwia to jednak jego późniejszej napaści na kupców zdążających z Nysy do Krakowa. Znamiennym też jest, że w 1422 r. sługa Kornicza, Jan Klocek odpowiadał przed sądem za atak na kościół w Pilczy. W Polsce wtedy zaczęły się nasilać tego typu zjawiska (m. in. atak Klemensa Wątróbki z 40 ludźmi na klasztor jędrzejowski). Ponownie posłował Mikołaj do husytów w 1423 roku. Przed tym wyjazdem zapożyczył się był Siestrzeniec na 154 grzywny u Macieja z Łabiszyna, a ręczyli za niego późniejszy przywódca polskich husytów Spytko z Melsztyna oraz Jan z Melsztyna. W czasie kolejnego poselstwa, w 1424 r. został uwięziony w Nysie za wcześniej wspomnianą napaść na tutejszych kupców. Wypuszczony z więzienia miał ponoć kontynuować podróż do Pragi.
Na zjeździe w Łucku (w 1429 r.) zagroził Jagielle husyckim najazdem za przejście Polski z pozycji prohusyckiej na proluksemburskie. Na dokładkę jeszcze jeździł Siestrzeniec do Czech (ponoć z polecenia Szafrańców), odradzając taborytom porozumienie z Zygmuntem Luksemburskim, pomagał też w przechodzeniu granicy Polakom zdążającym na pomoc husytom. Popadł wówczas zapalczywy Mikołaj w niełaskę u ks. Witolda, który zarzucał Jagielle, że ten omotany przez Szafrańców, nie przeciwdziała poczynaniom Kornicza. Władysław Jagiełło miał chyba jednak jakąś dziwną słabość do Mikołaja, bo wciąż był dla niego życzliwym.
Potem już Mikołaj z Jaroszowa pokazał swym politycznym przeciwnikom na co go stać. Najpierw zarzucił nieszlachectwo marszałkowi królewskiemu Janowi Oleśnickiemu, potem uwięził dziecko Tomkowi z Nawojowa, następnie uwięził i zakuł w dyby Świętosława, mieszczanina ze Sławkowa, jego ludzie napadli też i ograbili Hinczę z Sarnowa, starostę klucza sławkowskiego w latach 1433-35 (Feliks Kiryk podaje, że pochodził z Żarnowca). Mniej więcej w tym czasie ustał w swej dotąd niezłomnej pobłażliwości dla Siestrzeńca król Władysław. W roku 1434 został Kornicz wezwany na sąd królewski do Nowego Miasta Korczyna. Zapadły tu na niego wyroki za Oleśnickiego i Hinczę. W marcu potępił go kolejny sąd (zaocznie) za m. in.: zdradę tajemnic państwowych, fałszowanie dokumentów nadań królewskich, zarzucane mu knowania z Zygmuntem Korybutem przeciwko Polsce, wydanie królowi węgierskiemu wbrew zaleceniom Jagiełły grupy tureckich jeńców oraz mnogość wielką gwałtów, rabunków, rozbojów z użyciem utrzymywanych przez siebie Ślązaków itd. Mikołaj z Jaroszowa stracił więc w 1434 r. zamek i stanowisko będzińskiego burgrabiego. Jeśliby kara dla Kornicza wydawała nam się niewielka, to nie łudźmy się, pobłażliwość wobec łamiących prawo, ale bogatych jejmościów, często miała wtedy miejsce. Nie dziwi więc, że Mikołaj nie stracił zapału do czynienia gwałtów. Jeszcze w tym samym roku wypędził właścicielkę gródka w Siedlcu (obok Będzina). Po śmierci Jagiełły jeszcze bardziej się rozbisurmanił. Ponoć z podpuszczenia Spytka z Melsztyna i Szafrańców (wg relacji Jana Długosza) z 300 pomocnikami najechał i spalił Sławków oraz cztery wsie w kluczu sławkowskim. Biskup Zbigniew Oleśnicki ocenił straty na gigantyczną kwotę 4000 grzywien. Śląscy pomagierzy Siestrzeńca najechali też dobra kasztelana sądeckiego Krystyna z Koziegłów. Spowodowało to eskalację gwałtu, gdyż kasztelan najechał z kolei Gliwice. Koniec końców na zjeździe w Będzinie (październik 1434 r.) książęta śląscy zapewnili polskich magnatów, że nie będą udzielać pomocy Korniczowi.
A potem nagle Mikołaj się ustatkował. Wynagrodził nawet szkody Oleśnickiemu i Hińczy. W 1436 r. pojawił się w Krakowie jako starosta przedborski, a rok później jako burgrabia rabsztyński – jak przypuszcza Kamiński w Polskim Słowniku Biograficznym – „zapewne z ramienia Spytka z Melsztyna, stryja i opiekuna dóbr, wśród nich i Rabsztyna, Jadwigi z Książa”.
W roku 1438, gdy wydawał za mąż córkę zabezpieczył ją majętnościami wójtostwa w Będzinie. Ułudę, że aż do śmierci w 1443 r. wiódł życie jak sielanka, rozwiewa fakt, że notorycznie się procesował o pensję, którą – jak uważał – powinien dostawać dzięki jakimś nadaniom królewskim z cła krakowskiego. Procesował się też wówczas z sędzią grodu krakowskiego Pełką z Kliszowa. Po śmierci Kornicza żyła jeszcze jego żona Dorota, która w ten sposób po raz drugi owdowiała, pozostały też dwie córki – Katarzyna i Barbara, wspomniana pasierbica Jadwiga i syn Jan, który przyjął nazwisko Jaroszowski.
W roku 1464 jako burgrabia zamku ojcowskiego występuje niejaki Siestrzeniec. Alicja Falniowska – Gradowska w monografii Ojcowa snuje przypuszczenie, że być może był on synem właśnie Mikołaja Kornicza Siestrzeńca.
Legenda mówi, że pokutująca dusza Mikołaja Siestrzeńca pojawia się od czasu do czasu na zameczku w Przewodziszowicach k. Częstochowy, gdzie ten awanturnik miał jedną ze swoich ulubionych baz wypadowych. Być może Kornicz władał też przelotnie strażnicami w Suliszowicach i Ostrężniku. I właśnie po to, by uniemożliwić mu dalsze ich wykorzystywanie do niecnych celów, zostały one zburzone.{jcomments on}
Fot. 1-2. Zamek górny w Rabsztynie, którego Kornicz był burgrabią (zastępcą starosty). (Fot. autor)
Fot. 3. Podłoga ułożona z cegieł, która zapewne pamięta czasy Siestrzeńca, zamek górny w Rabsztynie. (Fot. autor)
Fot. 4. Herb Kornicz