Niemały kłopot mają uczniowie trzeciej klasy o profilu sportowym w Szkole Podstawowej nr 2 w Olkuszu. Okazało się, że od nowego roku szkolnego ich klasa już nie będzie sportowa, co wiąże się z mniejszą ilością godzin wychowania fizycznego. Większość z nich przez ostatnie lata wykorzystała swoją szansę i godziny spędzone na basenie oraz sali gimnastyczne przyniosły sportowe sukcesy. Rodzice czują się oszukani, bo ich zdaniem, nie tak miała wyglądać edukacja ich dzieci. Próbowali negocjować z władzami, ale odpowiedź na ich pytania sprowadza się do jednego: nie ma pieniędzy.
– Kiedy zapisywaliśmy nasze dzieci do pierwszej klasy, nie było mowy o tym, że profil sportowy będzie obowiązywał tylko przez trzy lata. Teraz okazuje się, że ilość godzin zajęć w-f zostanie zmniejszona, a klasa będzie tylko usportowiona. Nasze dzieci włożyły bardzo dużo wysiłku w to, żeby teraz odnosić sukcesy. Zmniejszenie ilości zajęć spowoduje, że ta praca pójdzie na marne. Czy ktoś się w ogóle zastanowił nad sensem takiego rozwiązania? – pytają mamy, które postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce i nakłonić odpowiedzialne za edukację osoby do zmiany planów. – Taka decyzja jest dla nas niezrozumiała i krzywdząca. Każdy z rodziców poświęcił dużo czasu i pieniędzy, żeby dzieci mogły barć udział w zawodach w różnych miastach i uczestniczyć w zajęciach dodatkowych. A teraz okazuje się, że to wszystko może pójść na marne – uważają mamy małych sportowców.
Uczniowie klasy sportowej mieli w tygodniu 8 godzin w-f oraz dodatkowe zajęcia w klubach sportowych. Główny akcent został położony na akrobatykę sportową. Niektórzy trenowali nawet 18 godzin w tygodniu, zaczynając dzień o 6 rano na basenie. – To jest ogromny wysiłek i poświęcenie dla tych dzieci, żeby osiągać wyniki, promujące przecież miasto na zewnątrz. W nagrodę ograniczy im się ilość zajęć – irytują się rodzice.
Andrzej Feliksik, dyrektor Samorządowego Zespołu Edukacji w olkuskim magistracie, uważa, że pretensje rodziców są na wyrost. – Cykl edukacyjny planowany jest na trzy lata i w tym przypadku też tak było. Nigdy nie obiecywałem rodzicom, że program klasy sportowej będzie realizowany przez 6 lat, czyli całą szkołę podstawową – uważa dyrektor. Podobnie wypowiada się dyrektor szkoły, Tomasz Tomsia, który uważa, że z jego ust padło zapewnienie co do cyklu 3-letniego, a jedynie wyraził chęć kontynuowania profilu w dalszych latach edukacji. Rodzice zgodnie twierdzą, że przy naborze do szkoły usłyszeli coś zupełnie innego, stąd teraz ich zaskoczenie. Dzieci miały przez trzy lata trenować akrobatykę, a od 4 klasy wybraną dyscyplinę sportową – piłkę ręczną lub siatkówkę. – Ja bardzo bym chciał, żeby ta klasa sportowa była kontynuowana, ale nie mamy na to pieniędzy. Obciążenie budżetu związane z zadaniami oświatowymi jest bardzo duże i musimy dokładnie przemyśleć wydanie każdej złotówki – uważa Andrzej Feliksik. – Nie zgadzam się z tym, że dzieci nie będą miały możliwości rozwijania swoich umiejętności. Będą przecież dalej trenować, ale głównie w klubach – dodaje Tomasz Tomsia.
Dla rodziców niezrozumiałe jest, że szkoła prowadzi nabór na kolejną pierwszą klasę sportową, a na kontynuowanie zajęć dla ich dzieci pieniędzy nie ma. Jedynym argumentem są bowiem finanse, a konkretnie 40 tys. zł rocznie, bo tyle wynosi wynagrodzenie dla osób, które miałyby zajęcia prowadzić. Rodzice otrzymali propozycję, żeby od nowego roku każdy z uczniów miał 5 godzin w-f, czyli o jedną więcej niż uczniowie w klasach ogólnych, ale o 3 godziny mniej niż dotychczas. Oprócz tego będą mogli trenować w klubach sportowych wybraną dyscyplinę.
– Nie jesteśmy zadowoleni z takiego rozwiązania. Ciągle słyszymy wyświechtane już frazesy – pieniądze, budżet, planowanie, system i tak dalej. A gdzie w tym wszystkim jest dobro dzieci? Potem się wszyscy dziwią, że sport w Polsce tak wygląda. Nie ma się co dziwić, jeśli wszędzie dzieje się tak jak w Olkuszu – podsumowują rodzice.
SA PIENIĄDZE !! na pomniki i odbudowę a nawet illuminację ruin rabsztyńskich, rewitalizację TEGO co pod olkuską ziemią pozostać powinno. Pieniądze NA PEWNO są na wypłaty i premie dla burmistrza, wiceburmistrzów, naczelników, wicenaczelników, dyrektorów, wicedyrektorów, kierowników i ich zastępców i następców – kolejnego pokolenia WYZSZYCH urzędników, którzy: „nie ważne czy się stoi czy się leży ..wypłata się należy” – bo na TO kasa musi być! Pieniądze są na różne ważne sprawy ale to chyba zależy od znajomości i bliskości z decydentami.
I najbardziej denerwuje hipokryzja wszystkich „świętoszków”, którzy trwonią pieniądze choć ich nie mają ….DLA INNYCH sióstr i braci. Amen