Miejski Ośrodek Kultury uczcił kolejny „Dzień Teatru” imprezą „Olkuska Noc Teatru”. Jak zwykle zgromadziła ona liczną, głównie młodą widownię, bo młody był teatr, który oglądaliśmy. Był i teatr dla dzieci, w reżyserii Pani Stanisławy Szarek, tak lubiany przez małych bywalców MOK-u i zabawy parateatralne i występ wokalny Wojciecha Bajera, laureata Olkuskiej Nagrody Artystycznej w roku 2007, obecnie studenta AGH, czynnie uczestniczącego w imprezach muzycznych w Krakowie.
W części teatralnej zobaczyliśmy nowych gości: Teatr Actus Animi z Domu Kultury w Wolbromiu prowadzony od roku 1999 przez Katarzynę Gąskę-Biedul. Zespół, który po raz pierwszy gościmy wystąpił już z sześcioma spektaklami, był nagradzany na licznych przeglądach i festiwalach tanecznych. W roku 2000 otrzymał jedno z najważniejszych wyróżnień – tytuł „Talenty Małopolski”.
Stworzenie własnej formy ruchu za pomocą praktyk teatralnych oraz technik tańca współczesnego stał się kanonem artystycznym zespołu, który na olkuskiej imprezie zaprezentował fragmenty dwóch przedstawień: „Po drugiej stronie lustra” w oparciu o fragment powieści Lewisa Carolla „Alicja w krainie czarów” oraz etiudę na temat liczby „Pi”.
Bezbłędnie przygotowany artystycznie występ zespołu nie porwał młodej widowni, może dlatego, że do takiej formy parateatralnej – teatru tańca ( tańca artystycznego a nie „You can dance”) jeszcze nie przywykła. Szkoda, że były to tylko fragmenty spektaklu.
Po raz kolejny zobaczyliśmy występ Grupy Teatralnej MOK „Glutaminian sodu” z próbą teatralnego przekładu opowiadania Edgara Kereta, którą reżysersko przygotowali Aga Grabowska i Maciej Nabiałek. Tytuł przedstawienia był zaskakujący: „Rury” i stanowił impresje na temat białych, plastikowych rur, które były rekwizytami przedstawienia – ale nie tylko.
Jak piszą aktorzy o sobie: „tworzony przez młodych pasjonatów teatru zespół stara się wypracować własny język artystycznego wyrazu”. Mamy oto mnóstwo gagów, doskonale dobraną muzykę, sprawne młode aktorki, ciekawe czarno-białe kłady przestrzenne, szczególnie preferowany przez Zespół teatr cieni. Słabą jednak stroną tego widowiska jest dosyć mało czytelne przesłanie, które chyba nie bardzo dotarło do widzów, a jak czytamy w programie – było to pytanie o Raj. Ten sympatyczny zespół jest wciąż „w drodze”.
Jako kolejny tego wieczoru – po raz trzeci w Olkuszu – wystąpił Teatr „Maska” Centrum Kultury i Sportu w Skawinie. Jest to teatr z wieloletnim już doświadczeniem, znany i uznawany nie tylko w swoim mieście, ale chyba w całej Małopolsce. Teatr ten wystąpił ze spektaklem w reżyserii Andrzeja Morawy pt. „Gąska”. Owa Gąska to skromna dziewczyna z rosyjskiej prowincji, marząca, aby zaistnieć w teatrze, w którym ścierają się różne ambicje i ambicyjki. Mamy tu i komedię, i farsę, i groteskę, i wreszcie dramat. Tym razem mieliśmy solidne, tradycyjne przedstawienie, nawet z elementami scenografii, a ponieważ dodatkową atrakcją były tu „momenty” i mało wytworne słownictwo – cieszyło to widownię. Nie oceniając ani gry doświadczonych aktorów, ani wartości przedstawienia, wydaje się, że z powodu owych „momentów” spektakl powinien być chyba prezentowany po godzinie 23.
III „Olkuska Noc Teatru” była sympatycznym, udanym spotkaniem młodych i starszych fanów teatru. Było dużo radości, śmiechu i zabawy, co stanowiło dodatkową atrakcję „Nocy”.
Zobacz naszą fotogalerię:
jak to raju nie ma, były kobiety i rury – no raj jak z bajki ;D
[quote name=”tekst”] …Słabą jednak stroną tego widowiska jest dosyć mało czytelne przesłanie, które chyba nie bardzo dotarło do widzów, a jak czytamy w programie – było to pytanie o Raj… [/quote]
I to było najlepsze! 😆 A ja znam odpowiedź na to pytanie! RAJU NIE MA! 😆 😆 😆
[quote name=”faustus”]Niezwykle trudno sklasyfikować tekst redaktora Lisowskiego. [/quote]
Bardzo łatwo: fuszerka.
Dawny Przegląd … panie faustus – to se nevrati , jaki pan taki kram
Niezwykle trudno sklasyfikować tekst redaktora Lisowskiego. Czy jest to recenzja spektakli teatralnych? Nie sądzę… Więc może jest to reportaż z trzeciej już Olkuskiej Nocy Teatru? Biorąc pod uwagę ilość błędów popełnionych przez autora trudno powiedzieć co to właściwie jest…
Jedno jest pewne – kolejny raz mamy do czynienia z tekstem pisanym na kolanie, pełnym błędów (chociażby fragment o Kerecie – facet ma na imię Etgar, a nie EDGAR) i przeinaczeń. Dlaczego o jednych pisze się per „PANI”, a innym oszczędza tego określenia?
Tęsknie za Przeglądem Olkuskim z czasów Miszczyka, Sypienia, Rosia – wówczas nie publikowano takich farmazonów…
wygodnie jest krytykować się wzajemnie na forum, ale zrealizować jakiś projekt: napisać scenariusz, opracować ruch, scenografię, stroje, rekwizyty, muzykę i zgrać to wszystko ze sobą naprawdę nie jest łatwo. trzeba poświęcić sporo czasu i pieniędzy, żeby coś mogło powstać z niczego.
dlatego zamiast pisać o rurowych impresjach i braku czytelności, może warto pomyśleć nad tym, że w teatrze niekoniecznie wszystko musi być podane na tacy.
zespół jest w drodze – oczywiście! nie znam żadnej amatorskiej grupy teatralnej, która mogłaby powiedzieć o sobie, że dotarła do celu. takie rzeczy wymagają ciągłej pracy, dużego wysiłku i doskonalenia pewnych technik. GS też robi postępy – kto widział wszystkie nasze spektakle dobrze wie, że pomiędzy 'Don Kichotem’ a 'Rurami’ istnieje ogromna przepaść. jesteśmy w drodze, ale chyba o to chodzi…
„wkroczyłem, zdaje mi się, do pogaduszek w gronie aktorów glutaminianu ” – aktorzy GSu na ogół mają dość przyzwoitości, aby się podpisać.
no cóż – przedstawiamy taką, a nie inną formę teatru, nie każdemu musi się podobać, ale żeby od razu wypalać z jakąś 'impresją na temat białych plastikowych rur’ to troszeczkę przesada. być może spektakle nie są do końca czytelne, być może takie właśnie są założenia – pozostawić Widzowi przestrzeń do interpretacji, albo podsunąć jakąś myśl, wprowadzić na daną ścieżkę rozumowania. dać Widzowi klocki i zobaczyć, co z nich ułoży.
niestety nie biorę już udziału w spotkaniach grupy, ale wiem, że GS był wielokrotnie doceniany na festiwalach teatralnych, na warsztatach, współpracował z profesjonalnymi teatrami – to chyba oznacza, że ta praca ma jakąś wartość, skoro jest pozytywnie oceniana przez ludzi, którzy znają się na teatrze – teatrologów, aktorów, itd.
Jak dla mnie i Glutaminian, i Teatr Tańca wypadły świetnie, Skawina w tym roku mnie nieco zawiodła – spektakl według mnie uratowała Dyrektorka Teatru – gratulacje dla niej!
Nie zgodzę się, że przesłanie jest trudne do rozszyfrowania (’Rury’), Actus Animi tańczył pięknie. Najważniejsze jednak jest to, że ONT odbywa się już któryś raz z rzędu, że przychodzą na nią ludzie z różnych grup wiekowych (i dzieci, i młodzież, i Uniwersytet Trzeciego Wieku) – to jest piękne, bo oznacza, że każdy znajduje tu coś dla siebie!
Pozdrowienia dla młodych (i nieco starszych) aktorów i serdeczne podziekowania za to, że im się CHCE, że wciąż pracują, że znajdują czas. Być może posłużę się stereotypem, ale wygodnie jest pójść do parku i obalić browara, nieco trudniej zrobić coś konstruktywnego – dlatego ogromny ukłon w stronę Actus Animi, Glutaminianu i Maski.
„Tytuł przedstawienia był zaskakujący: „Rury” i stanowił impresje na temat białych, plastikowych rur, które były rekwizytami przedstawienia – ale nie tylko.” 😮 TYTUŁ stanowił IMPRESJE(!?) na temat rur(!?) które były rekwizytami?! Dobrze, że na widowni byli młodzi ludzie, którzy zrozumieli przesłanie spektaklu, a nie sądzili, że oglądają wariacje o hydraulikach czyli „impresję na temat rur”. Zanim zacznie się wypisywać takie farmazony dobrze byłoby poznać literaturę trochę bliższą współczesności niż „Ludzie bezdomni”. Tytuł spektaklu był taki sam jak opowiadania Etgara (a nie Edgara) Kereta i tytuł całego tomiku, z którego pochodzi. A tak przy okazji – ocenianie widzów, którzy wg pana L. byli zbyt prymitywni, aby docenić spektakl taneczny, a za to bardzo ich cieszyły „momenty i mało wytworne słownictwo”, należy uznać za grube nadużycie.
No proszę…. nawet nie sądziłam, że taka dyskusja narodzi się wokół naszej pracy i spektaklu.. 😀
Pozdrawiam
Zamieszczonej powyżej recenzji(?) relacji(?) nie sposób odmówić słuszności. W jednym. Grupa”Glutaminian sodu” jest z pewnością w drodze.(Ale nie”w drodze”!) Droga jest prosta i przejrzysta,a grupa nią podąża konsekwentnie od początku swego istnienia. Umiejętnie skomponowany collage komedii dell’arte, teatru jarmarcznego i całkiem współczesnego performance’u w sposób bezpretensjonalny, świeży i za każdym razem – coraz bardziej dojrzały porusza ważne sprawy dla człowieka i świata. Robi to z wdziękiem i bez sztucznej koturnowości. I niech dalej skutecznie podąża tą drogą, dedykując przedstawienia ludziom myślącym i inteligentnym. Do tego tramwaju nie zawsze jednak zdąży wsiąść quasi-krytyk teatralny, który „takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy…” (A.Mickiewicz).
niektórzy wszędzie widzą białe myszki, inni glutaminian, od taka przypadłość… 8)
Wkroczyłem, zdaje mi się, do pogaduszek w gronie aktorów glutaminianu. Peanów na cześć twórców „Rur” nie zamierzam pisać i jak napisałem, całą imprezę odbieram pozytywnie.
A propos sztuki która ostatnio przypadła mi do gustu, „Księżyc i magnolie”
Pozdrawiam
Odchodząc na chwilę od dyskusji co dobre, a co złe – ważne, że ta impreza odbywa się w naszym małym mieście już od trzech lat. Ważne, że są ludzie, którym chce się ją jeszcze robić – poświęcać swój zapał i czas. Ważne, że są zespoły, które chcą wystąpić na naszej olkuskiej scenie.
Ważne, że olkuska noc teatru z roku na rok gromadzi większą publiczność. Ważne, że jest to młoda publiczność – młodzież olkuskich szkół. Okazuje się, że da się zebrać widownie na spektaklach nierzadko trudnych i wymagających skupienia.
Oczywiście, że jest to Pana zdanie. Chciałam tylko może „sprowokować” do konkretnej dyskusji, co według jednych jest uznawane za dobre w teatrze a co za złe i dlaczego… aby nie rzucać pustych słów. Ale jeśli nie ma takiej potrzeby to nie 😉
napisałem wyraźnie, że jest to moje zdanie i nie namawiam nikogo do takiego samego
Tak sobie przypomniałam… nasz olkuski zespół… piszę o Glutaminianie został podobno bardzo dobrze oceniony przez profesjonalne jury na festiwalu teatralnym i nagrodzony pierwszym miejscem. Więc chyba o czymś to świadczy. A już na pewno o tym, że spektakl nie jest pozbawiony sensu i czytelności przekazu. Jest trudny i wymaga pewnej teatralnej wiedzy… (tej niestety trochę w naszym mieście brakuje, obecne jest przyzwyczajenie do stereotypów…)to fakt…. może nie jest skierowany do masowego odbiorcy…. może potrzebna jest pewna wrażliwość…
Warto jednak pokusić się o krytykę bez zbędnych emocji a taką rzetelną…. nie obrzucając się wzajemnie „błotem”. A młodzi twórcy niech pracują, pracują i jeszcze raz pracują aby szło im coraz lepiej (z roku na rok jest tak własnie ;-)). Życzę im dużo powodzenia i sukcesów i wsparcia otoczenia. Czasem zbyt łatwo coś zniszczyć.
Czy Przegląd opublikuje większą ilość zdjęć z III Olkuskiej Nocy Teatru?
Szkoda, że autor tekstu nie napisał nic o akcjach towarzyszących imprezie w holu MOK.
Fragmenty o Skawinie mocno przesadzone, zwłaszcza te o godz. 23.00. Nie uwierzę, że autor sam od czasu do czasu nie przeklnie, nawet pod nosem…
Fragment o impresjach na temat białych rur – żenujący. Przedstawienie nie miało łopatologicznego przesłania – wystarczyło wsłuchać się w ostatnie zdania. Nie było tam patosu i tanich chwytów. Taki właśnie powinien być teatr – spektakl pozostawiał widzowi pole do interpretacji, własnych rozmyślań i bynajmniej nie był impresją o białych plastikowych rurach…
a jakie sztuki panie marcinie k. przypadają do pana gustu? 😉
’Ten sympatyczny zespół jest wciąż „w drodze”’ – pan Lisowski chyba też wciąż jest w drodze, a że podąża drogą, na którą chyba nie powinien był wstąpić, życzę mu raczej spokojnego odpoczynku na emeryturze. Jeśli dla pana L. spektakl Glutaminianu Sodu to „impresje na temat białych, plastikowych rur” – gratuluję wyobraźni, głębszego myślenia (wprawdzie w 'Rurach’ ludzie o zaburzeniach percepcji byli ukazani w świetle pozytywnym…). Jak dla mnie spektakl był dość czytelny, sensowny i niosący jakieś przesłanie.
Rozumiem, ze nie każdemu może się podobać.
Nie sądzę także, że Actus Animi nie porwał widzów. Usłyszałam dość sporo pochlebnych opinii na temat ich widowisk na Nocy Teatru, dziewczyny tańczyły lekko i była w tym pewna magia – fakt, iż nie porwało to autora artykułu nie oznacza, że cała widownia także jest upośledzona pod względem odbierania artystycznych doznań.
Panie Lisowski, może pora pomyśleć o urlopie. Naprawdę DŁUGIM urlopie?
mnie osobiście „sztuki” grupy glutaminian sodu nie przypadają do gustu (ale to moje zdanie) a przedstawienie teatru ze Skawiny było miejscami żenujące pod względem słownictwa.
Całą imprezę natomiast odbieram pozytywnie i cieszy to, że młodym ludiom chce się przychodzić na próby i ciężko pracować by później zaprezentować to innym.
Ciekawe czemuż to pan Lisowski pełnoprawnie wypowiada się w imieniu widowni? Dla mnie i moich znajomych przekaz „Rur” był oczywisty, ale to może przez to, że jesteśmy jeszcze młodzi i nie traktujemy wszystkiego tak dosłownie jak pan Lisowski. Wystarczyło wsłuchać się w tekst, by móc powiedzieć coś więcej. Dla pana Lisowskiego spektakl był tylko impresją na temat rur. No cóż…. aż żal, że Przegląd drukuje takie teksty.