ludwiczak

„Nazywam się Grzegorz L.- zagubiony w chaosie bezsilności…”

– Z chorobą nowotworową spotkałem się „oko w oko” i wiem, jak się z nią przegrywa. I wiem, że jest nadzieja. Ona umiera ostatnia – mówi Pan Grzegorz Ludwiczak, założyciel Klubu „Zielone Serce” przy Stowarzyszeniu „Wszyscy dla wszystkich”. W Klubie  spotykają się ludzie dotknięci tą chorobą i członkowie ich rodzin.- My nie leczymy słabości ciała, to zawód lekarzy – mówi Pan Ludwiczak. Raczej chorobę woli, chorobę duszy. Mówimy chorym: nie poddawajcie się, nie zamykajcie się w sobie. Tworzymy Klub ludzi przyjaznych, odważnie mówiących o swoim strachu, bólu i  nadziei. Wspieramy ich w momentach ekstremalnych. Ja i członkowie Klubu rozszerzyliśmy naszą działalność na okoliczne gminy powiatu, współpracujemy z  klubami literackimi. Ogłosiliśmy konkurs literacki: „Moje zmagania z rakiem,” który będzie trwać do końca roku. Pisanie o swoich zmaganiach, pokazanie ich innym chorym – i nie tylko chorym – to ważna metoda terapii. Tak też było z moimi wierszami.

-Dlaczego Pan to robi? – pyta ktoś z zebranych na  spotkaniu, które odbyło się 5.grudnia br. w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej.

-22  lata pracowałem jako oficer straży pożarnej w Łodzi i Poznaniu. W roku 2007, po ciężkiej chorobie, o której wspomniałem wcześniej, przeniosłem się do Olkusza. Wspomnienie stanu, kiedy stałem na cienkiej granicy między życiem i śmiercią i wyszedłem z tej choroby zostało mi w pamięci i teraz traktuję jako swój moralny obowiązek wsparcie ludzi chorych. Nowotwór to choroba, która odbiera nadzieję. Tę nadzieję ludziom chorym trzeba przywrócić. Chcę zorganizować warsztaty terapeutyczne dla 25. chorych osób,  powiatową konferencję na temat konieczności zmiany wiedzy o raku, upowszechnić ulotki ze wskazówkami, jak przeżyć spotkanie z nowotworem. No i jeszcze śpiewam w chórze UTW.

Moje wiersze…Udało mi się, dosyć przypadkowo, wydać dwa tomiki, ale już do nich nie zaglądam. Może za jakiś czas napiszę więcej o dalszych doświadczeniach życiowych człowieka, który nie utracił nadziei. Dziś wyjątkowo postanowiłem wydobyć je z szuflady, bo mówią o moim stanie ducha w czasie minionej choroby. Chcę pokazać trzy motywy towarzyszące ludziom chorym na raka: samotność, cierpienie, nadzieję.

Samotność człowieka chorego. Świat  podąża swoim torem – a ty jesteś sam. Beznadziejnie sam. Ludzie ci współczują, a ty tego nie chcesz. To cię upokarza.

„Jak drzewa umieramy stojąc w błagalnym spojrzeniu ku słońcu”

Jesteśmy „Stowarzyszeniem Naiwnych Marzeń”

Cierpienie:

„Cierpienie to mój krzyk/zamknięty w puszce,/ po wspomnieniach na bezludnej wyspie”

„Po raz pierwszy/boję się/by sił nie zabrakło”

I nadzieja:

Nadzieja na zwycięstwo w walce wydawałoby się z góry przegranej.

„A może zło dobiegło końca?”

To wiersze miłosne, pełne radości życia. Ona, maj, kwiaty, deszcz.

„Odnajduję cię wśród tysiąca gwiazd”.

Zwycięstwo.

To był piękny koncert  poetycko-muzyczny. Wielka muzyka, połączona z niesamowitymi, psychodelicznymi obrazami Wojciecha Siudmaka i wiersze czytane przez Autora. To bardzo osobista poezja, pełna powagi i smutku. Autor wie, co to jest życie, jego dramat. -„Czuję zimny oddech śmierci”- mówi. Nie bawi się w wyszukaną formę, skomplikowaną metaforykę, choć warto zwrócić uwagę na piękno i dostojeństwo języka. Są to wiersze głęboko przeżyte i skierowane do czytelników, którzy niejedno przeżyli i którzy młodość mają za sobą.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jolusia
Jolusia
12 lat temu

Niesamowita strawa dla ducha – bylam, widzialam, słyszałam. Coś wspaniałego.