– Nasz plan wyznaczony na pierwszą rundę rozgrywek wykonaliśmy niemal w stu procentach – przyznał po ostatnim spotkaniu z SPR Pruszków, szkoleniowiec „Srebrnych Lwic”, Dariusz Olszewski. I trudno się dziwić opinii trenera, skoro dziewczyny nie przegrały żadnego z sześciu spotkań i w dodatku zaliczyły tylko jeden remis. Punkt olkuszanki zgubiły na parkiecie Olimpii/Beskid Nowy Sącz, czyli w hali najpoważniejszego w tym momencie kontrkandydata do awansu.
O Superlidze marzy przynajmniej kilka zespołów, ale druga grupa kobiecej I ligi na tę chwilę ma tylko dwóch faworytów. Miłe jest to, że do walki o sam szczyt żeńskiego szczypiorniaka po raz kolejny walczy Olkusz, w którym zapotrzebowanie na piłkę ręczną wydaje się być spore, o czym mogą przekonywać – i robią to za każdym razem pełne trybuny hali MOSiR-u. – Już po raz kolejny chcę podziękować tym wspaniałym ludziom – naszym kibicom, którzy tak dzielnie nas wspierają. Pracowałem już w różnych miejscach, ale tutaj klimat meczów jest niezwykły – cieszy się trener Olszewski i jednocześnie ma nadzieję, że jego podopieczne w dalszym ciągu będą mogły liczyć na wsparcie fanów. Doping uskrzydla przede wszystkim w trudnych momentach, więc w klubie mają nadzieję, że wtedy publiczność uskrzydli piłkarki jeszcze bardziej, bo tak na dobrą sprawę z dotychczasowych spotkań tylko w Nowym Sączu „Lwicom” zaglądało w oczy widmo porażki. W innych przypadkach prowadziły niemal od pierwszego do ostatniego gwizdka.
Premierowa kolejka bez udziału olkuszanek, które zgodnie z terminarzem zaliczyły pauzę. Inauguracja przypadła na wizytę w Gliwicach, gdzie doszło do emocjonującej końcówki, ale sprawiedliwości stało się zadość i pierwsze punkty pojechały do Olkusza. (27:25) Mecz drugi to potyczka z akademiczkami z Warszawy. Stolica nie miała nic do powiedzenia, skończyło się na 45 trafieniach po stronie zysku i trzynastobramkowej przewadze (45:32). Początek z przytupem, ale prawdziwy test miał dopiero nadejść. Obawy okazały się słuszne, choć końcowe rozstrzygnięcie w Nowym Sączu usatysfakcjonowało niemal wszystkich. W końcówce „Lwice” zniwelowały pokaźną stratę do Olimpii/Beskid i w protokole można było odnotować wynik remisowy po 27. Kolejne tygodnie przyniosły mniej wymagających przeciwników. Najpierw swoich sił próbował AZS Lublin, ale dostał porządną lekcję piłki ręcznej – 18:35. Więcej problemów „żółto – czerwonym” sprawił beniaminek z Krapkowic, ale i tak komplet punktów „Lwice” przywiozły ze sobą (26:21). Na zakończenie pierwszej części sezonu nokaut dokonany na zespole z Pruszkowa. Rezultat 41:18 zasłużył na miano rekordu.
Tabela nie kłamie. SPR ustępuje miejsca tylko Olimpii/Beskid i to w dodatku przez gorszy bilans bramkowy (różnica siedmiu trafień). Obie ekipy mogą pochwalić się pięcioma zwycięstwami i zaledwie jednym remisem, co daje w sumie 11 punktów. Miejsce trzecie dla SMS Gliwice, który bilans trzech wygranych zrównoważył trzema porażkami. Dalej Pruszków, Warszawa, Lublin oraz Krapkowice. – Chciałbym, aby tabela na zakończenie sezonu prezentowała się podobnie. To znaczy, aby po stronie porażek nadal mieć kreskę. Stać nas na to, aby już za kilkanaście dni znowu rozpocząć kolekcjonowanie zwycięstw – przekonuje Dariusz Olszewski. Sport, w szczególności kobiecy rządzi się swoimi prawami, ale jeśli dziewczyny będą prezentowały swoje prawdziwe umiejętności, to o wyniki w następnych tygodniach jestem spokojny – dodaje trener i zarazem uspokaja, że „Lwice” do 7 grudnia nie stracą nic na swojej wartości i do meczu z gliwiczankami przystąpią w optymalnej dyspozycji. Oby tylko zdrowie dopisywało.