SPR Olkusz – SAMBOR Tczew 25:25 (14:11)
Po czterech dosyć wyraźnych porażkach z „wielkimi” PGNiG Superligi, dla SPR-u Olkusz przyszedł czas na konfrontację z beniaminkiem rozgrywek Samborem Tczew, który podobnie jak „Srebrne Lwice” w tym sezonie jeszcze nie zaznał smaku zwycięstwa. Rzadko się zdarza, że zespół Zdzisława Wąsa występuje w roli faworyta, a tak właśnie było podczas ostatniej konfrontacji. Szkoda tylko, że olkuszanki nie wytrzymały napięcia i zamiast dwóch punktów zdobyły tylko jeden.
Emocje, jakie towarzyszyły temu spotkaniu, trudno nawet opisać, bowiem przez zdecydowaną większość czasu przeważały gospodynie, prowadząc nieprzerwanie (oprócz trzech remisów) od pierwszej do 58. minuty. W ostatnich sekundach tczewianki objęły jednak minimalne prowadzenie i tylko dzięki pewnej ręce Sabiny Kobzar „Lwice” nie zeszły z parkietu pokonane.
Początek zgodny z przewidywaniami, a więc z przewagą SPR-u. Gospodynie szybko objęły prowadzenie, które z każdą następną akcją powiększało się (w 9. min 6:2 po celnym trafieniu z rzutu karnego Natalii Wicik). Od tego momentu, aż do syreny oznajmiającej przerwę obie drużyny grały falami, raz rzucając, a raz tracąc kilka bramek z rzędu. W 28. min obowiązywał remis 11:11, ale udana końcówka w wykonaniu olkuszanek zapewniła im prowadzenie na półmetku 14:11. Po zmianie stron „Lwice” jeszcze dołożyły jedno trafienie, a mogły i kolejne, jednak rzutu karnego nie wykorzystała Kobzar. Mimo wszystko, w dalszym ciągu przewaga miejscowych oscylowała w granicach, trzech-czterech goli, co w szczypiorniaku stanowi naprawdę niezłą zaliczkę. Gwarantem utrzymania przewagi jest jednak konsekwentna gra do samego końca i umiejętność reagowania na ataki rywali. Sambor zaczął bić się o dużo więcej niż tylko o honorową porażkę. Tczewianki w ostatnich minutach spotkania zaczęły punktować piłkarki SPR-u , a te nie potrafiły się zrewanżować. Gdy rozpoczęła się ostatnia minuta na trybunach zapanowała konsternacja, bo przyjezdne sensacyjnie wyszły na prowadzenie. Dobrze, że chociaż ostatnia próba w wykonaniu olkuszanek okazała się skuteczna. Gdyby do siatki Samboru nie trafiła Sabina Kobzar, pewnie można by mówić o ogromnej sensacji.
Już nie po raz pierwszy okazało się, że w sporcie nie ma pewniaków, a czujność należy zachować do samego końca. Remis wywalczony w ostatniej akcji meczu, czy, jak kto woli, zwycięstwo stracone w ostatnich minutach, przysporzyły olkuszankom pierwszy w tym sezonie punkt i niewielki skok w ligowej tabeli. Teraz zestawienie PGNiG Superligi z kompletem porażek zamyka dosyć niespodziewanie Olimpia/Beskid Nowy Sącz.
Nieco wcześniej, bo w środku poprzedniego tygodnia, SPR Olkusz uległ na północy kraju Pogoni Szczecin 19:34 (9:15).
SPR Olkusz – SAMBOR Tczew 25:25 (14:11)
SPR: Hoffman, Wąż – Wicik (7), Marszałek (7), Wcześniak (4), Przytuła (3), Basiak (2), Kobzar (2), Nowak.
Sambor: Wiercioch, Kordunowska-Lupa – Strzałkowska (4), Olszowa (4), Belter (3), Skonieczna (3), Krajewska (3), Pasternak (3), Bilenia (2), Szulc (1), Tomczyk (1), Nowicka (1), Łukasik.
Widzów: 400.