Nie takiego wyniku spodziewali się kibice, którzy przyszli oglądać swoje Lwice walczące z MKS-em Zgierz na własnym boisku. Dziewczyny z SPR-u Olkusz, znajdujące się przed meczem na czwartym miejscu w tabeli, nie powinny były mieć problemu z pokonaniem zgierzanek zajmujących ósmą pozycję. Niestety, stało się inaczej. Dobrze zapowiadający się mecz przerodził się w totalny chaos i niemoc na boisku. Remis 20:20 nie satysfakcjonuje nikogo, ale po takim meczu trzeba się cieszyć, że nie zakończył się przegraną naszych Strażniczek.
Olkuszanki zaczęły grę bardzo pewnie. Wydawało się, że mają taktykę i pokażą, na co je stać. Do piętnastej minuty pierwszej połowy tablica pokazywała jednobramkową przewagę jednego lub drugiego zespołu. Wyrównana gra i podobny poziom akcji na parkiecie wcale nie były powodem do zadowolenia dla olkuszanek, których głównym celem było ograć przeciwniczki przynajmniej w takim stylu, jak Beskid przed dwoma tygodniami. Trio Leszczyńska – Ignatova – Strzałko próbował wprowadzić jakiś plan gry. Monika Strzałko zachwycała strzałami z drugiej linii, ale tylko jeden zakończył się bramką. Bez względu na to przyznać trzeba, że Monika nabrała pewności siebie na parkiecie i powoli staje się nową gwiazdą olkuskiej drużyny. Fantastyczne warunki fizyczne tej zawodniczki z meczu na mecz owocują coraz lepszymi wynikami.
Pojedyncze akcje naszych dziewczyn dały im prowadzenie po pierwszej połowie 13:8. Nikt nie przypuszczał, że w kolejnych 30 minutach Lwice trafią do bramki przeciwniczek tylko siedem razy. Już na samym początku drugiej połowy wszystko zaczęło się psuć. To przyjezdne narzuciły tempo gry i nie pozwoliły gospodyniom na zbyt wiele. Zgierzanki pokonały obronę sześć razy z rzędu i doprowadziły do remisu 14:14. Potem było już tylko gorzej. Dziesięć minut bez ani jednego punktu dla SPR-u. To wytrąciło zespół z równowagi, nie był już w stanie podnieść się po ofensywie przeciwniczek. Nie było żadnego pomysłu na grę, a oprócz błędów technicznych dziewczyny wysiadły również kondycyjnie. Piętnaście sekund przed końcem wynik 20:20 próbowała zmienić Agnieszka Jędrusik, ale piłka zamiast wpaść do siatki, uderzyła w poprzeczkę.
Na twarzach gospodyń widać było ogromne rozczarowanie, bo zamiast świętować sukces, musiały przełknąć gorycz porażki. Dwa zepsute mecze pod rząd zadecydowały o tym, że kierownictwo klubu podziękowało trenerowi Markowi Zarzyckiemu za współpracę. – Potrzebny jest teraz ktoś, kto poukłada ten zespół. W dziewczynach drzemie ogromny potencjał, który trzeba wykorzystać. Jeśli zespół ma wrócić do superligi, to nie może przegrywać meczów. Mamy na oku kogoś nowego i w ciągu kilku dni zostanie podjęta decyzja – zapowiada Katarzyna Polak, dyrektorka klubu. Mimo że dziewczyny tworzą grupę lubiących i wzajemnie się mobilizujących zawodniczek, to okazuje się to za mało. Lwice nie ukrywały rozgoryczenia po ostatnim spotkaniu. Mają tylko tydzień na to, żeby pozbierać się po porażce i pokonać KS AZS UMCS Lublin na własnym boisku. Mecz odbędzie się w sobotę 23 października o godz. 17 w olkuskiej hali MOSiR.
SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Katarzyna Kantor, Monika Twarowska (1), Agnieszka Jędrusik (1), Klaudia Wójcicka, Paula Przytuła (2), Katarzyna Ignatova (4), Paulina Leszczyńska (4), Ewa Stangret (1), Monika Strzałko (1), Agata Wcześniak (3), Agata Basiak (2), Dagmara Knapik, Dorota Krzymińska (1).
Trener: Marek Zarzycki.
MKS Zgierz: Joanna Pawlak, Anna Barylska (5), Katarzyna Wróblewska (7), Angela Przybylska, Marta Sadowska (1), Justyna Pietrasiak, Paulina Matysiak, Beata Walicka (6), Paulina Michalak, Anna Pietrusiak, Justyna Szymczak, Olena Wiedehoeft (1).
Trener: Tadeusz Łuć, Stanisław Mijas.